Taki wniosek płynie z wyroku Sądu Najwyższego z 18 listopada 2011 r. (I UK 156/11). Rozpatrywał on sytuację przedsiębiorcy, który miał zarejestrowaną firmę i prowadził sezonowe usługi rolnicze: kosił trawę, zbierał siano, siał kukurydzę, najmował się do prac przy żniwach. Z ubezpieczeń wyrejestrował się on na okres od 1 listopada 2008 r. do 30 kwietnia 2009 r. ZUS jednak stwierdził, że podlegał ubezpieczeniom przez cały rok.
Biznesmen nie kwestionował tego, że ma zapłacić składki od maja do końca października. Nie zgodził się natomiast z ZUS co do tego, że należą się one również za miesiące jesienne i zimowe, ponieważ nie pracował wówczas w polu.
ZUS twierdził jednak, że przedsiębiorca podlegał ubezpieczeniom przez cały rok – od listopada 2008 r. do końca października 2009 r. – bo jesienią i zimą przygotowuje się do sezonu i aktywnie czeka na zlecenia. Składki więc płacić musi. Przedsiębiorca odwołał się do sądu. Zakwestionował tylko rozstrzygnięcie o podleganiu ubezpieczeniom po zakończeniu prac polowych (od 1 listopada 2008 r. do 30 kwietnia 2009 r.). Sąd okręgowy przyznał mu rację i uznał, że składki za ten czas nie były obowiązkowe. Od listopada do kwietnia nie wykonywał żadnych usług, dlatego wyrejestrował się z ubezpieczeń. Nie zgłosił jedynie zawieszenia firmy w ewidencji. Zdaniem sądu nie przeszkadza to jednak w przyjęciu, że nie podlegał ubezpieczeniom społecznym.
ZUS złożył apelację, ale w II instancji też przegrał. Zdaniem sądu o obowiązkowych składkach z firmy decyduje faktyczne jej prowadzenie, a wpis do ewidencji nie ma w tym aż tak doniosłego znaczenia. Potwierdza to bogate orzecznictwo SN (wyroki z 12 listopada 2007 r., I UK 147/07, z 4 kwietnia 2008 r., I UK 293/07). Proces wykazał, że ubezpieczony rzeczywiście firmy nie prowadził, więc nie podlegał ubezpieczeniom społecznym.
ZUS złożył skargę kasacyjną, ale przegrał i przed Sądem Najwyższym. SN nie miał wątpliwości, że usługi rolnicze można świadczyć tylko wiosną i latem. Późną jesienią i zimą nie można ich wykonywać nawet w marginalnym zakresie. Nie trzeba więc wtedy płacić składek ZUS. SN podkreślił, że prowadzenie firmy o tyle jest tytułem do ubezpieczeń, o ile faktycznie przedsiębiorca prowadzi działalność, mimo różnej jego aktywności. I nie jest to wykładnia krzywdząca dla ubezpieczonego lub ZUS. Dodał, że samo zgłoszenie rozpoczęcia działalności lub jego zawieszenie ma znaczenie jako domniema nie faktyczne (tak SN wskazał w wyroku z 22 lutego 2010 r., I UK 240/09). Na jego podstawie zakłada się, że skoro jest wpis, to działalność się rozpoczęła lub jest w zawieszeniu. Nie wyklucza to możliwości przeprowadzenia dowodu przeciwnego przez zainteresowaną stronę.
SN uznał, że wywodzenie zbyt daleko idących skutków z zawieszenia działalności gospodarczej mogłoby mieć takie konsekwencje, że formalne zgłoszenie zawieszenia działalności byłoby bezwzględnie wiążące, co nie znajduje uzasadnienia ani prawnego, ani aksjologicznego. Prowadziłoby bowiem do oceny, że faktyczne wykonywanie działalności podczas zawieszenia nie rodzi obowiązku podlegania ubezpieczeniom społecznym. Taka ocena byłaby sprzeczna z art. 6 ust. 1 pkt 5 i art. 13 pkt 4 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.
—Agnieszka Rosa