Tak wynika z wyroku Sądu Najwyższego, którego sędziowie zajęli się sporem między przedsiębiorcą a ZUS o to, kto ma zwracać nienależne świadczenie wypłacone przez zakład na podstawie pozornej umowy o pracę.
Poszło o ponad 10 tys. zł wypłacone pracownicy od 28 sierpnia do końca listopada 2010 r.
ZUS chciał zwrotu od firmy
Zakład wyszedł z założenia, że skoro stroną pozornej umowy był pracodawca, to on powinien zwracać wypłacone na jej podstawie świadczenie. ZUS powołał się przy tym na art. 84 ust. 6 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który mówi, że w sytuacji, gdy pobranie nienależnych świadczeń zostało spowodowane przekazaniem nieprawdziwych danych przez płatnika składek, to na nim spoczywa obowiązek zwrotu zasiłku wraz z odsetkami.
Kiedy spółka odwołała się do sądu od decyzji ZUS nakładającej obowiązek zwrotu wypłaconego pracownicy zasiłku, sędziowie początkowo uznali, że to pracodawca faktycznie powinien oddać te pieniądze do ZUS.
Rozstrzygnięcie to zmienił jednak sąd okręgowy i uchylił decyzję nakładającą obowiązek zwrotu na pracodawcę. Reguła wynikająca z art. 84 ust. 1 i 2 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych jest taka, że nienależne świadczenie zwraca osoba, która je pobrała. Pracodawcę można zaś pociągnąć do odpowiedzialności na podstawie art. 84 ust. 6 tylko wówczas, gdy nie da się przypisać pracownikowi odpowiedzialności za wyłudzenie.
ZUS, broniąc dotychczasowej wykładni przepisów, złożył do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną, która została oddalona.
Długi do końca życia
Sędziowie SN przypomnieli, że samo zawarcie umowy o pracę nie przesądza o nawiązaniu stosunku pracy, skoro dla jego bytu niezbędne jest, aby pracownik wykonywał pracę określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca zatrudniał go za wynagrodzeniem (art. 22 ust. 1 kodeksu pracy). Choć firma zgłasza taką osobę do ubezpieczeń społecznych, nawet w sytuacji, gdy obie strony od początku wiedziały, że zatrudniony nie będzie świadczył pracy, to zdaniem SN pracownik świadomie wprowadza ZUS w błąd, składając wniosek o wypłatę zasiłku.
– Osoby zawierające takie fikcyjne umowy celem wyłudzenia zasiłku z ZUS muszą sobie zdawać sprawę, że po tym wyroku nic i nikt już ich nie uratuje przed zwrotem tych pieniędzy – mówi Grzegorz Ruszczyk, radca prawny z kancelarii Raczkowski i Wspólnicy.
I dodaje, że w tym zakresie orzeczenie SN jest przełomowe, bo jasno mówi, że obowiązek zwrotu wyłudzonego świadczenia spoczywa na osobie, która je pobrała. W niektórych wypadkach może to oznaczać długi wobec ZUS do końca życia.
Sygnatura akt: II UK 11/13
Opinia dla "Rz"
Mirosław Łabanowski, radca prawny z kancelarii LexConsulting
Wyrok Sądu Najwyższego jest korzystny dla wszystkich pracodawców zawierających kwestionowane później przez ZUS umowy o pracę. Co roku urzędnicy zakładu podważają kilka tysięcy takich fikcyjnych etatów. Szczególnie w sytuacjach, gdy pracownica w ciąży przechodzi na zasiłek po upływie miesiąca od zatrudnienia. Z orzeczenia można wyciągnąć wniosek, że obowiązek zwrotu nienależnie pobranego świadczenia spoczywa wyłącznie na osobie, która je uzyskała. Skoro podpisała fikcyjną umowę, by wyłudzić zasiłek, to ZUS będzie mógł żądać zwrotu nienależnie wypłaconego świadczenia. Wyrok może jednak spowodować spore utrudnienia dla ZUS, któremu dotychczas znacznie łatwiej było ściągać takie świadczenia od pracodawców.