Teresa Siudem: 14 czerwca minęła 60. rocznica uchwalenia Kodeksu postępowania administracyjnego, który stanowi podstawę funkcjonowania organów administracji publicznej w relacjach z obywatelami, przedsiębiorcami. W jakiej kondycji jest ten kodeks, skrótowo nazywany KPA? Czy sprawdza się w XXI wieku?
Prof. Marek Wierzbowski: Kodeks postępowania administracyjnego, to pomnik polskiego ustawodawstwa, bo istnieje już 60 lat. Tak jak Niemcy chwalą się swoim kodeksem cywilnym (BGB), a Francuzi – Kodeksem Napoleona, tak my możemy chwalić się naszym KPA. Był on wzorowany na Rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej wydanym w 1928 roku, zanim postępowanie administracyjne uregulowały takie kraje jak Francja czy Niemcy. Poza tym, nadal daje on lepszą ochronę obywatelowi niż przepisy innych krajów Unii Europejskiej. Te 60 lat funkcjonowania kodeksu pokazuje, że jakoś on działa i nie możemy tego lekceważyć. Natomiast co do sytuacji przedsiębiorców – nie możemy lekceważyć zasad wprowadzonych w Prawie przedsiębiorców.
Czytaj także: Kiedy można odmówić wszczęcia postępowania administracyjnego
- Nie trzeba więc kodeksu zastępować nową ustawą?
Nie ma potrzeby uchwalania nowej ustawy, bo Kodeks postępowania administracyjnego był wielokrotnie nowelizowany. Są tam pewne przepisy, które budzą kontrowersje i które należałoby zmienić. Przykładem może być wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, gdzie organ rozpatruje odwołanie od swojej decyzji. Jeśli obywatel czy przedsiębiorca złoży taki wniosek, to organ rozpatrując wniosek poprawi decyzję, np. obniży karę o 5 proc. i obywatel nie ma już z czym pójść do sądu. Są pewne niejasności co do prawa strony, gdzie czasami osoba mająca ewidentny interes prawny nie była traktowana jako strona – np. kandydat na członka zarządu banku czy ubezpieczyciela. Dziwne są skutki naruszenia terminu na załatwienie sprawy, bo praktycznie pozwala postępowanie ciągnąć w nieskończoność. Ale generalnie jest to akt, którym możemy się pochwalić. Jeśli przeciwstawiamy interes obywatela interesowi administracji, to KPA dość daleko idzie w ochronę obywatela.
- A jak wygląda w praktyce stosowanie przepisów kodeksu przez organy administracji? Wiele spraw trafia na wokandę sądów administracyjnych.
Po pierwsze, gdyby sądy administracyjne, Trybunał Konstytucyjny działały radykalnie i pilnowały szczegółów, to olbrzymia część różnego rodzaju aktów administracji ulegałaby uchyleniu. Sądownictwo przymyka oko na pewne rzeczy. Po drugie, niejednokrotnie sądy mają tendencję, żeby „klepać" decyzje organów administracji. Po trzecie, mamy dwie instancje administracyjne, dwie instancje sądowe. W praktyce oznacza to, sprawa administracyjna może trwać nawet 10 lat. I w zależności od sytuacji – takie długie postępowanie może być dla nas korzystne albo nie.
- Jak można skrócić to postępowanie?
Problemem jest wydajność sądownictwa administracyjnego. Są próby rozwiązania tego problemu: rozstrzyganie spraw na posiedzeniach niejawnych. Natomiast pojawiają się obawy, że jakość orzecznictwa na posiedzeniach niejawnych może być gorsza. Konstytucja przewiduje dwie instancje sądów administracyjnych. Pytanie, czy to jest rzeczywiście potrzebne.
- Do Kodeksu postępowania administracyjnego w 2017 roku wprowadzono spore zmiany. W założeniu miały pomóc obywatelom i przedsiębiorcom załatwiającym sprawy w urzędach. Czy pomogły?
Teoretycznie tak, ale w praktyce różnie to bywa. Nadal problemem są kary administracyjne, często niezwykle wysokie i nieadekwatne do sytuacji strony. I tu ważna jest rola sądów: jak daleko powinny one ingerować w kwestie wysokości kar? Niejednokrotnie uznają karę nałożoną przez organ administracji, patrząc na karę jako element polityki administracyjnej, w co sąd nie powinien ingerować.
Do Kodeksu postępowania administracyjnego wprowadzono też przepisy dotyczące milczącego załatwienia sprawy – w pewnych sprawach niewydanie w terminie sprzeciwu oznacza pozytywne załatwienie sprawy. Ale w praktyce to nie zawsze wiele daje, bo stronie potrzebny jest papier, a nie świadomość, że upłynął czas i działa to na jej korzyść. Z tym nie pójdzie do banku, bo ten powie: proszę pokazać papier.
– rozmawiała Teresa Siudem