Luka płacowa, szklany sufit, lepka podłoga – te pojęcia znamy już chyba wszyscy. W pierwszej połowie marca słyszymy je tak często, że mamy przesyt. Choć większość pojęć dotyczących dyskryminacji na rynku pracy została wymyślona przez amerykańskich badaczy parę dekad temu, nie straciły na aktualności. Jednym z pierwszych posunięć Donalda Trumpa było usunięcie z agencji rządowych pracowników odpowiedzialnych za różnorodność, równość i integrację w miejscu pracy. Okazuje się, że w Stanach zdarzają się procesy przeciwko pracodawcom, którzy bezprawnie segregują pracowników i przyznają „preferowanym mniejszościom” dodatkowe korzyści. Oczywiście, przy zrównywaniu szans nie można popaść w przesadę. Jednak takie powództwa świadczą o jednym – system zaczął działać. A błędy zdarzają się wszędzie.

W Unii Europejskiej spółki giełdowe mają przedstawiać w sprawozdaniach informacje na temat kwestii środowiskowych, społecznych i praw człowieka oraz ładu korporacyjnego (Environmental, Social, Governance – ESG). Raporty będą dotyczyły m.in. warunków pracy, równego traktowania, podstawowych praw pracowniczych i praw człowieka, równości płci czy różnorodności. Choć ESG nie tworzy nowych praw dla pracowników, to samo ujawnianie danych ma przyczynić się do poprawy ich sytuacji i motywować do zmian. Więcej na ten temat w artykule: „Jak zadbać o różnorodność bez ryzyka dyskryminacji?”.

Niektórzy raportowanie nazwą zapewne zbędną papierologią. Poczekajmy jednak na efekty. Może wraz z niwelowaniem luki płacowej rzeczywiście doprowadzą do wyrównania szans na rynku pracy. Niech o warunkach zatrudnienia decydują kompetencje, a nie uprzedzenia.

Zapraszam do lektury „Tygodnika Kadrowych”.