W pierwszym półroczu 2020 r. wartość polskiego eksportu wyniosła 109,7 mld euro. Według GUS, to o 7 proc. mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Import wyniósł 104,8 mld euro i zmalał r./r. o 11 proc. Saldo wymiany towarowej było dodatnie i wzrosło do 4,9 mld euro z 0,3 mld euro w okresie styczeń–czerwiec 2019 r.
CZYTAJ TEŻ: Ciurzyńska: Łapiemy szanse spowodowane przerwanymi łańcuchami dostaw
Wyniki mogły być gorsze, bo gdy w marcu z powodu epidemii koronawirusa w Europie zanikały produkcja i handel, prognozy dla zagranicznej sprzedaży polskich towarów przewidywały krach. Te fatalne perspektywy miały oparcie w skali zapaści wielu gospodarek należących do ścisłego grona naszych najważniejszych partnerów handlowych. Według ocen Krajowej Izby Gospodarczej załamanie popytu na dobra finalne i zamknięcia zakładów odbierających z Polski półprodukty i komponenty składały się na prognozy spadku eksportu w 2020 r. o prawie jedną piątą w porównaniu z rokiem wcześniejszym. – Wyników pojedynczych miesięcy choćby zbliżonych do tych z 2019 r. mieliśmy doczekać się dopiero w początku 2021 r. – komentowała później KIG.
CZYTAJ TEŻ: Eksporterzy zdają trudny test
Kwiecień i maj miały przynieść przeszło 40-procentowe spadki spowodowane wprowadzonymi w wielu krajach obostrzeniami i wynikającymi z nich problemami w łańcuchach dostaw. Szczególnie trudna sytuacja dotyczyła branży motoryzacyjnej, AGD i RTV, meblowej, paliwowej. W ich przypadku udział w eksporcie ogółem mocno się kurczył w marcu, kwietniu i w maju. W lepszej sytuacji były natomiast takie branże jak spożywcza, napoje i tytoń, oleje i tłuszcze oraz chemia i pochodne, których udział w eksporcie się zwiększał.
Nie było tak źle
Faktycznie notowany regres poziomu eksportu w marcu, kwietniu i maju był jednak systematycznie płytszy, niż obawiano się w początku kryzysu. Jeśli na początku drugiego kwartału wyniki szorowały po dnie, to maj przyniósł pierwsze efekty postępującego odmrażania gospodarek. Przy tym odbicie nastąpiło zaskakująco szybko, choć punkt startu tego odbicia był bardzo nisko. W statystykach nie pojawił się wcześniej oczekiwany wyraźny spadek udziału sprzedaży eksportowej w wynikach przemysłu ogółem. W czerwcu wynik eksportu przekroczył już ten sprzed roku. I choć w kilku najbliższych miesiącach może być trudno o ponowne takie przebicie, to i tak cały 2020 r. może zamknąć się tylko niewielkim, zaledwie kilkuprocentowym spadkiem – uważa KIG.
Meble w kształcie litery V
Z kolei w roku 2021 może nas czekać przeszło 8-procentowy wzrost. Zwłaszcza że najbardziej proeksportowe branże, które wcześniej prognozowały na cały 2020 r. spadki sprzedaży na poziomie 25–35 proc., sygnalizują coraz wyraźniejszą poprawę. Tak jest w przypadku eksportującej 90 proc. wyrobów branży producentów mebli, gdzie w marcu prognozowano spadek obrotów za cały 2020 rok na 17 mld zł, tj. 35 proc. r./r., w dodatku w wariancie optymistycznym. Tymczasem już w czerwcu wartość produkcji przekroczyła 4 mld zł i była o 20 proc. wyższa niż w czerwcu 2019 r. To pokazuje, że kryzys w tym sektorze przybiera kształt litery V – szybkiego odbicia po ostrym hamowaniu. – Koniunktura utrzymuje się i dobre wyniki powinny być widoczne także w kolejnych miesiącach – informuje Tomasz Wiktorski, właściciel firmy B+R Studio Analizy Rynku Meblarskiego.
CZYTAJ TEŻ: Ubezpieczenia eksportowe nie są drogą fanaberią
Poprawia się także sytuacja w przemyśle samochodowym, którego eksport w 2019 r. wart był 27,9 mld euro. Z powodu koronawirusa miał on się zmniejszyć w 2020 r. o jedną trzecią, ale po uruchomieniu europejskich fabryk samochodów napływ zamówień na polskie część i komponenty zaczął znowu rosnąć. Zamówienia sięgają już 80 proc. poziomu sprzed wybuchu pandemii. Jest lepiej niż zakładaliśmy – podkreśla Paweł Gos, prezes firmy Exact Systems zajmującej się kontrolą jakości produkcji.
Słaby złoty pomógł rolnikom
Przed skutkami epidemii broni się polska żywność. W pierwszym półroczu eksport towarów rolno-spożywczych wzrósł o 7 proc. r./r. do 16,4 mld euro – podał w drugiej połowie sierpnia Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Według jego raportu, na wzrost eksportu miały wpływ przede wszystkim bardzo dobre wyniki sprzedaży w pierwszym kwartale oraz ożywienie w czerwcu. Do wzrostu eksportu przyczyniło się także osłabienie złotego.
CZYTAJ TEŻ: Zatoka Perska (Arabska) to region szukający żywności
Według agencji Newseria polskim eksporterom żywności powinna sprzyjać konkurencyjność cenowa i jakościowa polskich artykułów rolno-spożywczych. – W warunkach cięcia kosztów przez zachodnich producentów firmy z Polski mają wręcz możliwość awansowania w łańcuchach dostaw. Są konkurencyjne cenowo i jakościowo, co działa na ich korzyść, gdy duże koncerny szukają oszczędności – twierdzi Newseria.
CZYTAJ TEŻ: Handel w Azji po nowemu
Ograniczać koszty muszą także sami eksporterzy, m.in. na rozliczeniach walutowych. Zdaniem Jarosława Jaremy, dyrektora polskiego oddziału firmy Akcenta obsługującej transakcje eksporterów i importerów, mimo wcześniejszych obaw o spadek obrotów w wymianie międzynarodowej na poziomie skali operacji firmy na razie nie widać negatywnego wpływu pandemii. W lipcu Akcenta odnotowała największy od stycznia napływ nowych klientów, a obroty wzrosły o 16 proc. r./r. Ale Jarema ostrzega, że pozytywne sygnały należy traktować z ostrożnością. – To może być cisza przed burzą. Im dłużej trwamy w stanie niepewności, tym więcej jest problemów. Zmiany w naszej rzeczywistości są na tyle duże, że trudno zakładać, iż nie odbiją się na gospodarce i praktycznie wszystkich branżach – komentuje szef Akcenty.
CZYTAJ TEŻ: Jak skorzystać na wolnym handlu z Wietnamem?
Czas na nowe rynki
Pandemia zmusza eksporterów do szukania nowych rynków. Według firmy Real Logistics, specjalizującej się w obsłudze przewozów na trasie Chiny–Europa–Chiny, wielu polskich producentów, którym skurczył się rynek zbytu w UE, zwróciło się w stronę Azji.
CZYTAJ TEŻ: Trzy główne strategie rozwoju sprzedaży w Chinach
– Tamtejsze chłonne i szybko rozwijające się rynki, szczególnie Chiny i Wietnam, są bardzo zainteresowane towarami z Europy. Widzimy też większą aktywność Chińczyków w poszukiwaniu nowych dostawców z Polski – mówi Paweł Moskała, dyrektor zarządzający Real Logistics. Chińscy przedsiębiorcy szukają zwłaszcza kontaktów z producentami żywności, kosmetyków, papieru czy maszyn. Real Logistics ocenia, że w tym roku wielkość jej przewozów eksportowych do Chin może być nawet większa niż w ubiegłym.
Niemcy poza konkurencją
Największym partnerem handlowym Polski pozostają jednak Niemcy, do których w pierwszej połowie 2020 r. wysłaliśmy towary warte 30,9 mld euro. To o 5,6 proc. mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem, ale udział niemieckich odbiorców zwiększył się do 28,2 proc. całości polskiego eksportu z 27,7 proc. rok wcześniej.
CZYTAJ TEŻ: Kryzys nie oddzieli nas od Niemiec
Eksport do pozostałych krajów strefy euro w okresie od stycznia do czerwca sięgnął 31,7 mld euro i okazał się o 11,9 proc. niższy niż w analogicznym okresie 2019 r. (w okresie styczeń–maj notowany był spadek sięgający 13 proc.). W przypadku krajów UE pozostających poza strefą euro eksport wyniósł 17,8 mld euro i okazał się o 8,9 proc. niższy niż przed rokiem.
CZYTAJ TEŻ: Czeska „ustawa żywieniowa” poczeka. To dobra wiadomość dla polskiej spożywki
– Spadek eksportu do tych krajów to przede wszystkim pokłosie wyników sprzedaży do Czech (6,6 mld euro, spadek o 10,3 proc.), Szwecji (3,2 mld euro, spadek o 5,3 proc.), Węgier (2,8 mld euro, spadek o 13,8 proc.). – komentuje Karolina Makijewska, ekonomistka KIG. Podkreśla, że spadki nie ominęły też kontaktów z krajami wysoko rozwiniętymi spoza UE np. do Wielkiej Brytanii (6,3 mld euro, spadek o 10,5 proc.). Wzrósł natomiast eksport do USA, który w pierwszym półroczu wyniósł 3,5 mld euro, tj. o 2,3 proc. więcej niż w podobnym czasie przed rokiem.