Teza 1: Płaca minimalna w Polsce w 2024 r. znajdzie się na poziomie (4300 zł), który będzie wywierał negatywny wpływ na zatrudnienie.
Liczba respondentów: 35
Opinie ekspertów (35)
Problemem nie jest sam wzrost płacy minimalnej, ale jej relacja do wynagrodzeń pracowników o wyższych kwalifikacjach. Negatywny wpływ może dotyczyć zatrudnienia w sektorach (lub na stanowiskach), gdzie płace są generalnie niskie, a pensje osób o wyższych kwalifikacjach będą równe lub niewiele wyższe od płacy minimalnej. Realnym problemem jest na przykład dysproporcja pomiędzy płaca minimalną a płacami w sferze budżetowej, gdzie wynagrodzenia są niskie, a wobec wysokiej inflacji ich siła nabywcza dramatycznie spada. Dla przykładu, już teraz minimalne wynagrodzenie profesora na uczelni wyższej to mniej więcej tyle, co dwie płace minimalne. Płaca asystenta na uczelni wyższej (osoba w trakcie doktoratu/po doktoracie) czy nauczyciela w szkole publicznej będzie na poziomie płacy minimalnej lub niewiele wyższa. Dojdzie do selekcji negatywnej.
Rynek pracy bardzo potrzebuje pracowników, a podaż pracy się kurczy z powodów demograficznych. Ewentualnym efektem, który wystąpi po znaczącym podwyższeniu płacy minimalnej, będzie raczej omijanie tej regulacji (wypłacanie przez pracodawcę niższej płacy niż minimalna i godzenie się na kary).
Dane GUS pokazują, że w 2021 r. (nowsze dane nie są dostępne) relacja płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia brutto w mikroprzedsiębiorstwach była powyżej 70 proc. W niskopłatnych sektorach gospodarki (na przykład sekcja I oraz sekcja N) 80 proc. osób zarabiało nie więcej niż dwukrotność minimalnego wynagrodzenia (w przedsiębiorstwach zatrudniających 10 osób i więcej, dane ze "Struktury wynagrodzeń wg zawodów"). W 2021 r. na 44 (spośród 380) powiatowych rynkach pracy relacja płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia przekroczyła 60 proc., a w 317 powiatach była wyższa niż 50 proc. Oznacza to, że obecnie, po kolejnych wzrostach płacy minimalnej, problem jest jeszcze większy. Wydaje mi się, że możliwości przerzucania wzrostu kosztów produkcji na ceny się kończą.
Zapowiadana podwyżka częściowo rekompensuje spadek realnej wartości płacy minimalnej w 2022 r. Ponadto, w Polsce strukturalnie obniża się podaż pracy, wynika to z czynników demograficznych. Ogranicza to możliwość/ryzyko wzrostu bezrobocia.
Nie uważam, że akurat wpływ na zatrudnienie będzie istotny; ale są inne problemy.
Rozumiem, że chodzi o poziom zatrudnienia? Jeśli tak, to ono ma komponent cykliczny i trendowy. Trendowo zatrudnienie w Polsce będzie malało z przyczyn demograficznych. Poziom płacy minimalnej ma znaczenie dla trendu w tym sensie, że wobec lepkości płac, jeszcze bardziej optymalne dla pracodawców jest rozwijanie rozwiązań substytuujących pracę niż ją uzupełniających. W średnim okresie taka równowaga będzie bardziej likwidowała stanowiska pracy podatne na automatyzacje. Komponent cykliczny w 2024 r. będzie dodatni, co "przykryje" efekty trendowe. Wysoka płaca minimalna - co wykazały w Polsce badania - wywiera negatywny wpływ na zatrudnienie osób młodych. Obecnie bezrobocie osób młodych jest trzykrotnie wyższe niż ogółem i trend ten się pogłębi.
W obecnej sytuacji makroekonomicznej podniesienie płacy minimalnej może podtrzymać popyt wewnętrzny.
To zależy od innych czynników, w tym w szczególności sytuacji na rynku pracy. Nie spodziewam się jednak dużego wpływu.
Moim zdaniem tego nikt dziś nie wie. Uwarunkowania zatrudnienia mają charakter dynamiczny. Zgodnie z podejściem ortodoksyjnym podwyżka płacy minimalnej powinna wyeliminować z rynku pracy osoby z niskimi kwalifikacjami. Jak wynika jednak z prac różnych autorów (np. David Card i Alan Krueger - Mit i pomiar, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, 2023), wcale nie musi tak być (David Card za badania dotyczące ekonomii płacy minimalnej otrzymał w 2021 roku tzw. nagrodę Nobla z ekonomii).
Biorąc pod uwagę utrzymującą się inflację nie należy się spodziewać, aby płaca minimalna w tej wysokości miała istotny wpływ na zatrudnienie.
Sytuacja na rynku pracy jest tak zagmatwana, że bardzo trudno jest przewidzieć, co się stanie.
Przy obecnym poziomie inflacji, oczekiwanym tempie wzrostu przeciętnego wynagrodzenia oraz sytuacji na rynku pracy (w szczególności stopy bezrobocia) trudno oczekiwać istotnego, negatywnego wpływu nawet tak znacznej podwyżki.
Płaca minimalna to jeden z czynników kształtujących zatrudnienie, generalna sytuacja na rynku pracy sprzyja pracobiorcom. Podnoszenie płacy minimalnej jest narzędziem chętnie wykorzystywanym przez obecny rząd, z pewnym opóźnieniem wobec wzrostu inflacji. Efekt socjalny jest dość wyraźny, bowiem znaczna liczba pracowników otrzymuje właśnie minimalne wynagrodzenie nie tylko w najmniejszych firmach, ale też w sektorze publicznym.
Na poziomie kraju dynamiczna podwyżka płacy minimalnej będzie wywierała wciąż raczej presję na zwiększenie zatrudnienia, ale jego struktura może ulec stopniowej zmianie. Popyt na pracowników pozostaje na bardzo wysokich poziomach, a sama presja płacy minimalnej, ze względu na to, że otrzymują ją osoby biedniejsze, charakteryzujące się przez to z reguły wysoką skłonnością do konsumpcji, istotnie wpływa na wielkość popytu konsumpcyjnego gospodarstw domowych. Osobną i w zasadzie niezbadaną kwestią pozostaje stopień monopsonizacji polskiego rynku pracy - modelowo im mocniejsze są na danym rynku firmy vis a vis pracownicy, tym większa szansa na to, że podwyżka płacy minimalnej wywoła presję na wzrost zatrudnienia również po stronie firm.
Siłę tego negatywnego wpływu będzie jednak łagodzić niedostatek rąk do pracy oraz główny efekt podwyżek płac minimalnych, tzn. podniesienie poziomu cen (płaca minimalna jest szczególnie częsta w usługach i to w tej ich części, która nie podlega wymianie międzynarodowej).
Problemem obecnej sytuacji jest to, że nadmierna dynamika płacy minimalnej zagraża trwałemu wzrostowi płacy minimalnej w dłuższym okresie. W dalszej perspektywie taka polityka może bardzo negatywnie wpływać właśnie na najbiedniejszych ze względu na silne skutki fiskalne oraz kosztowe dla przedsiębiorców.
Warunki podażowe na rynku pracy - tj. brak pracowników ze względu na zmiany demograficzne - powodują, że wpływ wzrostu płac na zatrudnienie jest mocno ograniczony. Zmiany płacy minimalnej znajdą zatem swoje odzwierciedlenie raczej w poziomie inflacji aniżeli zmianach zatrudnienia.
Podnoszenie wysokości płacy minimalnej może skłonić niektóre osoby do podjęcia legalnej pracy i wywołać zadowolenie osób najmniej zarabiających. Jednocześnie w innych grupach pracowników (o średnim poziomie płac), w tym w sektorze publicznym, może to wywołać frustrację. Podniesienie wysokości płacy minimalnej nie oznacza bowiem automatycznego podniesienia wynagrodzeń osób zarabiających więcej niż płaca minimalna, co powoduje zmniejszenie różnic w wysokości wynagrodzeń i tzw. polaryzację wynagrodzeń.
Teza 2: W obecnej sytuacji demograficznej Polski większe podwyżki płacy minimalnej niż w innych krajach UE mogą mieć pozytywny wpływ na zatrudnienie.
Liczba respondentów: 35
Opinie ekspertów (35)
Trudno ocenić ostateczny wpływ, ponieważ z jednej strony wysoka płaca minimalna może zachęcić do pracy osoby dotychczas bierne zawodowo, z drugiej jednak zniechęcić do legalnego zatrudniania.
Może się tak zdarzyć, choć należy zastrzec się odnośnie do rozumienia terminu "większe podwyżki". Należy tutaj zachować dużą ostrożność, raczej zalecana byłaby strategia małych kroków i systematyczna obserwacja oraz analiza rynku pracy. Ewentualnym ewolucyjnym podwyżkom wynagrodzenia minimalnego powinny towarzyszyć programy rozwoju zawodowego i podwyższania kwalifikacji osób z niskimi umiejętnościami. Chodzi o to, by pracodawca zmuszony płacić więcej, otrzymywał też coś więcej od pracobiorcy. Ograniczenie się do mechanicznego i skokowego podwyższania płacy minimalnej może doprowadzić do utraty konkurencyjności.
Nie wiadomo. Taki efekt wymagałby występowania monopsonistycznego rynku pracy, na którym pracodawcy mają dominującą siłę przetargową. Niestety nie ma żadnych badań, które pozwoliłyby ocenić skalę monopsonu na polskim rynku pracy, czy właściwie na lokalnych rynkach pracy. Wiele lokalnych rynków pracy pewnie jest dość monopsonistyczna, ale równocześnie nie stanowią one najbardziej atrakcyjnego miejsca docelowego dla migrantów. Więc nie wiadomo.
Duży wzrost płacy minimalnej może mieć konsekwencje dokładnie odwrotne. W obecnej sytuacji wzrost płacy minimalnej nie wpłynie na wzrost atrakcyjności Polski dla imigrantów czy aktywizację osób biernych zawodowo, którzy pod uwagę biorą inne czynniki.
Porównanie wzrostów trzeba uzupełnić jeszcze porównaniem poziomu minimalnego wynagrodzenia. Ze względu na to drugie kryterium poziom atrakcyjności naszego rynku względem innych dużych gospodarek europejskich jest nadal niski.
Różnice między średnimi i minimalnymi płacami między Polską a Zachodem Europy nadal pozostaną na tyle duże, że nie zmieni to znacząco decyzji migrantów. Efekt ten, o ile wystąpi, będzie mały i porównywalny z potencjalnym negatywnym wpływem na pracę już zatrudnionych.
Ogólnie imigracja jest powiązana z poziomem płac, ale (podobnie jak w innych krajach UE) jej poziom jest aktualnie ustalany raczej przez ograniczenia związane z polityką imigracyjną. W odniesieniu do aktywizacji osób biernych, aktualnie w Polsce stopa zatrudnienia (relacja liczby osób pracujących do populacji w wieku produkcyjnym) jest zbliżona do poziomów w Niemczech czy Szwecji, a zatem przestrzeń do wzrostów jest ograniczona.
Wręcz przeciwnie. Nadmierny poziom płacy minimalnej będzie ograniczał zatrudnienie oficjalne i prowadził do wzrostu szarej strefy.
Relatywny wzrost płacy minimalnej (w tym względem innych krajów UE) może spowodować wzrost podaży pracy - liczby osób gotowych pracować za to wynagrodzenie minimalne. Należy jednak pamiętać, że wzrost płacy minimalnej spowoduje także spadek popytu na taką pracę - firmy będą chciały łącznie zatrudnić mniej takich pracowników. Ostateczny efekt zależy od elastyczności podaży pracy i popytu na pracę (zwłaszcza pracę za płacę minimalną). Nie trzeba go zgadywać - trzeba przyjrzeć się danym, wynikom modeli tego rynku (lub je zrobić).
Jakoś nie widzę związku. Takie podwyżki, żeby skłonić imigrantów do wyboru pracy w Polsce zamiast w Niemczech, musiałyby być bardzo duże, a to z kolei zahamowały wzrost zatrudnienia i zwiększyło bezrobocie. Mówiąc inaczej, kółko by się zamknęło.
Wysokość płacy minimalnej ma małe znaczenie dla podaży pracy, bo dotyczy ona małej grupy pracowników.
Problem atrakcyjności polskiego rynku pracy nie jest związany z płacami, tylko jego ogólnym funkcjonowaniem.
Teza 3: Płaca minimalna powinna być ustalona na 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (prognozowanego na dany rok).
Liczba respondentów: 35
Opinie ekspertów (35)
Płaca minimalna powinna być ustalona na poziomie zapewniającym normalne (godziwe) życie osobie, która je otrzymuje. Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem jest powiązanie płacy minimalnej z poziomem kosztów życia. Przykładowo w Słowenii płaca minimalna netto nie może być niższa niż 120 proc. minimalnych kosztów utrzymania i nie może przekraczać 140 proc. minimalnych kosztów utrzymania (Eurofound, Minimum wages in 2023: Annual review).
Płaca minimalna powinna być ustalana tak, aby zmaksymalizować jej korzyści i realizację celów (godne warunki pracy, ochrona przed ubóstwem pracujących) oraz zminimalizować potencjalne niepożądane efekty uboczne, takie jak negatywny wpływ na zatrudnienie, zwłaszcza grup o niższej produktywności (np. osoby wchodzące na rynek pracy). W zależności od koniunktury, trendów w zakresie popytu i podaży pracy, może to oznaczać poziom powyżej lub poniżej 50 proc. średniego wynagrodzenia.
Zamiast ciągłej "ręcznej" waloryzacji płacy minimalnej, warto zapisać jej wielkość w ustawie na poziomie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Nie uważam, by tego rodzaju automat był rozwiązaniem rozsądnym. Zmiany płacy minimalnej muszą iść w parze ze zmianami wydajności, inaczej utracimy przewagi w zakresie konkurencyjności na poziomie międzynarodowym. Jedną z konsekwencji będzie np. zahamowanie rozwoju eksportu, następstwa w zakresie wysokości kursu walutowego, przepływów zagranicznych inwestycji bezpośrednich itp.
Nie widziałem badań pokazujących, aby w ten sposób wyznaczać płacę minimalną.
Czegoś tu nie kojarzę. Wynagrodzenie to płaca plus różne premie, nagrody i dodatki. Załóżmy, że wynagrodzenie prognozowane jest równe aktualnemu, premii i dodatków nie ma, a rozkład wynagrodzeń jest opisywany, jak to uczą na pierwszym roku studiów ekonomicznych, rozkładem logarytmiczno-normalnym. Jeżeli płaca minimalna ma być ustalona na poziomie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia, to płaca maksymalna w takim rozkładzie będzie mniej więcej dwukrotnie większa od płacy średniej. Albo rozkład płac nie ma nic wspólnego z rozkładem logarytmiczno-normalnym, albo dogonimy Koreę Północną.
Takie rozwiązanie ma oczywiście dobre i złe strony. Od kilku lat płaca minimalna w Polsce znajduje się w okolicach tego poziomu. Stałe powiązanie jej z przeciętnym wynagrodzeniem miałoby tę zaletę, że pozwoliłoby uniknąć upolitycznienia tematu płacy minimalnej, a także - paradoksalnie - zbyt wysokiego jej poziomu.
Sztywne wiązanie jednych wskaźników z innymi powoduje w mojej ocenie więcej ujemnych efektów niż pożytków.
Ustalenie płacy minimalnej w stałej relacji do płacy przeciętnej na stosunkowo wysokim poziomie ma kilka pozytywnych konsekwencji, do których należy zaliczyć:
1. Utrzymywanie nierówności dochodowych w ryzach;
2. Ustalenie w tym obszarze zasady solidarności jako strukturalnej cechy systemu instytucji rynku pracy. To pozwoli na odejście od zasady dyskrecjonalności politycznej i powiąże ze sobą los większości pracowników. Skutkiem będzie skupienie dialogu społecznego w ogóle (i uczestniczących w nim związków zawodowych w szczególności) na szerszych postulatach poprawy sytuacji wszystkich robotników;
3. Takie rozwiązanie zaoferuje jednocześnie przewidywalną kotwicę dla oczekiwań firm co do kosztów pracy i ograniczy coroczną gorącą dyskusję wokół skali podwyżki płacy minimalnej.
Z drugiej strony płaca minimalna stanowi z natury rzeczy jedynie wycinkowe rozwiązanie problemów rynku pracy, wywołując kompresję dochodów na dole skali dochodowej. W celu lepszego uregulowania sytuacji pracowników warto rozważyć bardziej solidarystyczny system regulacji stosunków płacowych, w którym obok "podłogi" pojawia się także "sufit", co pozwala jednocześnie regulować nierówności płacowe i budować konkurencyjność. Taki system przez długi czas funkcjonował m.in. w Szwecji.
Wygląda na to, że ustalenie płacy minimalnej w stałej proporcji do innych wynagrodzeń (choć zapewne raczej w stosunku do wybranej miary pozycyjnej, np. mediany, niż do średniej, którą zmiany w płacy minimalnej natychmiast zmieniają) jest jedynym sposobem na jej wyjęcie z populistycznej licytacji nasilającej się przed wyborami, która wprowadza niepotrzebne wstrząsy do gospodarki.
Poziom płacy minimalnej musi być na poziomie równowagi, a nie na jakimś sztywnym poziomie relatywnym do przeciętnego wynagrodzenia. Idealnie byłoby móc różnicować ten poziom w zależności do regionu i sytuacji na lokalnych rynkach pracy, choć jest to niełatwe.
Nie widzę podstaw do wprowadzania takiej regulacji. Dlaczego akurat 50 proc.? I dlaczego średniej - wydaje mi się, że idea płacy minimalnej odnosi się raczej do określonej wartości nabywczej, pozwalającej na uniknięcie ubóstwa w danym społeczeństwie, Powinna więc być ustalana na poziomie ceny jakiegoś koszyka podstawowych dóbr i usług.
Ze względu na to, że osoby o bardzo wysokich zarobkach mocno wpływają na wartość przeciętnego wynagrodzenia, tego typu rozwiązanie sprawiłoby, że płaca minimalna zależałaby również od dyspersji dochodów.
Powiązanie wysokości płacy minimalnej z wysokością przeciętnego wynagrodzenia jest warte zainteresowania, przy czym należy dogłębnie zastanowić się nad wysokością progu procentowego.
Nie wiadomo dlaczego mielibyśmy preferować jakąś "magiczną" liczbę typu 50 proc. Tego typu regulacja byłaby również łatwa do zmiany (np. w drodze zmiany ustawy). Wydaje się raczej, że poziom ten powinien być ustalany w drodze negocjacji między pracownikami, pracodawcami, a rządem przy uwzględnieniu badań i doświadczeń związanych z poprzednimi podwyżkami.
Poziom, np. 50 proc., powinien być wynegocjowany.
To nie jest pytanie do ekonomisty tylko do społeczeństwa. Nasza - ekonomistów - rola, to przedstawić za i przeciw.
Teza 4: Wobec dużych różnic w poziomie wynagrodzeń między lokalnymi rynkami pracy, płaca minimalna również powinna być zróżnicowana (np. na szczeblu województw).
Liczba respondentów: 35
Opinie ekspertów (35)
Mój pogląd w tej sprawie to zasadniczo "tak", choć należy widzieć także potencjalne konsekwencje negatywne. Jeśli płaca minimalna byłaby definiowana przez miejsce zatrudnienia, to może to doprowadzić do odpływu pracowników z regionów mniej rozwiniętych (np. dojazdy do pracy) do regionów z wyższą płacą minimalną, a to z kolei będzie powodować pogłębianie się różnic rozwojowych pomiędzy regionami.
To nie jest takie proste: wymagałoby to na przykład obliczania minimalnych kosztów życia oddzielnie dla każdego regionu / powiatu (?). Województwa są bardzo zróżnicowane wewnętrznie, różnice w płacach między powiatowymi rynkami pracy w danym województwie są duże.
Regionalne zróżnicowanie skomplikowałoby rozliczenia. Minimalna płaca miałaby większy sens tylko w sytuacji, w której samorządy miałyby większe możliwości wpływania na własny rozwój, poprzez m.in. większy udział w podatku PIT i CIT. Decyzje o płacy minimalnej byłaby więc częścią szerszego kontekstu.
Nierówności płacowe w Polsce są większe wewnątrz województw niż pomiędzy województwami - to samo w sobie unieważnia rozważania o sensowności regionalnej płacy minimalnej. A rozważania nad branżową płacą minimalną? Do tego potrzeba negocjacji płacowych na poziomie branżowym, a my nie mamy nawet na poziomie zakładów pracy.
Bardzo ważny postulat, z dość oczywistych powodów.
Byłby to czynnik pogłębiania nierówności dochodowych między regionami kraju.
Regionalna płaca minimalna to bardzo zły pomysł. 75 proc. zróżnicowania płac w Polsce jest wewnątrz województw, tylko 25 proc. między województwami. Regionalna płaca minimalna spowodowałaby mnóstwo problemów. Jak wyznaczyć 16 poziomów, skoro partnerzy społeczni nigdy nie mogą się dogadać w kwestii krajowej płacy minimalnej? Pojawiłoby się ryzyko arbitrażu i omijania regulacji przez pozorowane rejestrowanie działalności w miejscach, gdzie płaca minimalna byłaby niższa. Do tego dochodzą obciążenia biurokratyczne związane z wyznaczeniem adekwatnego poziomu płacy minimalnej dla osób, które pracują w ruchu albo są delegowane do pracy w wielu miejscach,. Są też kwestie potencjalnej dyskryminacji pracowników tych samych firm, którzy za identyczną pracę zarabialiby inaczej.
Ale w praktyce to bardzo trudne.
Z punktu widzenia teorii jak najbardziej jest to uzasadnione. Średnie wynagrodzenia są również przestrzennie zróżnicowane, ponieważ różne regiony mają różne warunki do prowadzenia działalności gospodarczej. Biorąc jednak pod uwagę obecną sytuację na rynku pracy, w praktyce nie będzie to miało większego znaczenia.
Lokalizacja odgrywa coraz mniejszą rolę na rynku pracy.
Rozwiązanie takie byłoby trudne do praktycznego wdrożenia. Otwartą kwestią pozostaje np. definicja regionu - uwzględniając np. zróżnicowania wewnątrz województw, pomiędzy miastem wojewódzkim a terenami peryferyjnymi.
Ma to sens, jeśli koszty życia w różnych województwach są różne.
Nie wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem, choć z pewnym zastrzeżeniem.
Co do zasady utrzymywanie jednej płacy minimalnej jest zgodne z postulatem solidarystycznego rynku pracy, przy czym w regionach, w których brakuje wystarczającego popytu na pracę, powinien on być zapewniany przez aktywną politykę fiskalną państwa. Utrzymywanie jednej płacy minimalnej daje impuls do szybszej modernizacji i konsolidacji lokalnych firm, by poprawiać efektywność w ślad za wzrastającą presją płacową.
Z drugiej strony (i tu będę trochę abstrakcyjny) seria silnych podwyżek płacy minimalnej, jaką obserwujemy od kilku lat, może być problemem dla części usługowych, jednoosobowych działalności gospodarczych, szczególnie w biedniejszych regionach i na prowincji. Chociaż nie spodziewam się, żeby w obecnej sytuacji na rynku pracy wywołana przez presję płacową proefektywnościowa konsolidacja firm spowodowała wzrost bezrobocia, sam proces konsolidacji i jego konsekwencje zmieniają logikę funkcjonowania lokalnych rynków przez coraz silniejsze podporządkowanie ich logice zysków. Taka modernizacja niesie z reguły większy dobrobyt materialny, ale redukuje specyfikę i ogranicza zróżnicowanie lokalnych stosunków pracy i - szerzej - stosunków społecznych. Ważne jest, żeby firmy, które przejmą uwalniane w procesie konsolidacji rynków zasoby pracy, miały lokalne zakorzenienie, co pozwoli im równoważyć prymat zysków odpowiedzialnością za lokalne wspólnoty.
Jakkolwiek w granicach tych samych województw występują bardzo duże różnice w poziomie płac; stąd województwa nie są najlepszym poziomem, na którym płaca minimalna powinna być różnicowana.
Zróżnicowanie płacy minimalnej na poziomie regionalnym jest prawdopodobnie uzasadnione w krótkim okresie, ale w długim okresie może prowadzić do utrwalenia różnic w poziomie dochodów.
Różnicowanie wysokości płacy minimalnej między województwami byłoby uzasadnioną podstawą do poczucia niesprawiedliwości społecznej, a także w jeszcze większym stopniu niż dotychczas mogłoby wpływać na wyludnianie się „biedniejszych” województw, w tym odpływu z nich ludzi młodych. Ponadto mogłoby to utrudniać napływ pracowników z innych województw. W obecnych czasach, w tym coraz powszechniejszej pracy zdalnej, formalne miejsce zatrudnienia nie ma już takiego znaczenia przy wyborze pracodawcy jak przed pandemią COVID-19. Coraz więcej osób mieszkających np. w województwie mazowieckim pracuje w firmach mających swoje siedziby np. w województwie lubelskim czy podlaskim.
Teoretycznie ta reforma miałaby zalety. Mogłaby zwiększać zatrudnienie lub formalne zatrudnienie, ale nie sądzę, aby była możliwa do wprowadzenia w praktyce. Pracownicy i związki zawodowe zapewne postrzegałyby takie zróżnicowanie jako nieuczciwe i nie będą zwolennikami reformy. Nawet po jej wprowadzeniu, mogłaby być łatwo odwrócona przez rząd, który będzie chciał zdobyć przychylność związków zawodowych.
Zróżnicowanie płacy minimalnej między lokalnymi rynkami pracy znajduje oczywiście uzasadnienie ekonomiczne. Jednak szerokie możliwości omijania takiej regulacji sprawiają, że byłoby to rozwiązanie sprzyjające nieuczciwej konkurencji i potencjalnie kosztowne (w sensie kosztów kontroli skarbowej).