Perspektywa zmiany rządu wywołała euforię na warszawskiej giełdzie. W ciągu niespełna dwóch miesięcy WIG20, indeks grupujący największe spółki, wzrósł o 20 proc. Przyczyniły się do tego w dużej mierze zwyżki cen akcji spółek Skarbu Państwa. Inwestorzy najwyraźniej liczą na ich odpolitycznienie, czego efektem mogłaby być większa koncentracja na wynikach.
W ostatnich latach spółki państwowe były chętnie wykorzystywane przez rząd PiS do celów partyjnych. Najbardziej jaskrawym tego przykładem były kontrastujące z trendami na globalnym rynku surowców obniżki cen paliw w Polsce w przededniu wyborów. Wcześniej fundacje spółek Skarbu Państwa zaangażowały się w kampanię referendalną, budząc podejrzenia, że to próba wykorzystania państwowych aktywów do sfinansowania kampanii wyborczej PiS. Od lat spółki te finansowały również przychylne rządowi media. W rezultacie w programach wyborczych opozycji pojawiały się zapowiedzi odpolitycznienia tych przedsiębiorstw. Polska 2050 proponuje np. „utworzenie apartyjnego Komitetu Nominacyjnego, który będzie przeprowadzał jawną i profesjonalną rekrutację na najważniejsze funkcje w państwowych spółkach”.
Komitet też polityczny
W ocenie większości ankietowanych przez nas ekonomistów, taki komitet nominacyjny nie wystarczyłby, aby odpolitycznić państwowe przedsiębiorstwa. Tego zdania jest 54 proc. spośród 37 uczestników panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”, którzy wzięli udział w tej sondzie. – Samo powołanie takiego komitetu nie byłoby wystarczające do odpolitycznienia spółek. Komitet nominacyjny musiałby być apolityczny, co znaczy, że nie może być związany z cyklem politycznym – tłumaczy dr Dorota Skała z Instytutu Ekonomii i Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego.
Większość ankietowanych ekonomistów dostrzega konieczność powrotu do prywatyzacji, którą rząd PiS kategorycznie odrzucał. Odpolitycznienie biznesu jest tylko jednym z argumentów. – Badania empiryczne sugerują, że prywatyzacja może polepszyć wyniki prywatyzowanych firm – mówi dr Paweł Bukowski, wykładowca w University College London i Polskiej Akademii Nauk.
Z tezą, że „prywatyzacja części przedsiębiorstw kontrolowanych przez polski rząd miałaby pozytywny wpływ na gospodarkę” zgodziło się ponad 70 proc. ankietowanych ekonomistów, przeciwnego zdania było 16 proc.
Kontrola musi zostać
Zwolenników powszechnej i masowej prywatyzacji spółek Skarbu Państwa w naszej sondzie nie widać. Ekonomiści podkreślają jednak, że pod kontrolą polskiego rządu jest wiele firm, które nie działają w sektorach o strategicznym znaczeniu (skrajnym przykładem są stadniny koni). – W porównaniu z krajami wysoko rozwiniętymi, udział spółek pod kontrolą państwa jest w Polsce duży. Przy tym polski rząd ma udział w dużej liczbie przedsiębiorstw w sektorach, w których nie występują tzw. naturalne monopole. Jest to hamulcem rozwoju gospodarczego – mówi prof. Jan Werner z Uniwersytetu W Minnesocie.
– Uważam, że w sytuacji geopolitycznej Polski pod kontrolą państwa powinna być bardzo ograniczona liczba dużych spółek (kilka, może kilkanaście) o charakterze infrastrukturalnym (sieciowym) lub strategicznym. Większość z nich powinna być spółkami giełdowymi z mniejszościowymi, ale zapewniającymi kontrolę korporacyjną, udziałami państwa. Wszystkie pozostałe przedsiębiorstwa kontrolowane przez rząd powinny być jak najszybciej sprywatyzowane – dodaje prof. Maciej Bałtowski z UMCS w Lublinie.
Wśród uczestników naszego panelu panuje szeroka zgoda co do tego, że nawet nad spółkami, które zostałyby sprywatyzowane, a które z jakiegoś powodu mają strategiczne znaczenie, państwo może sprawować skuteczną kontrolę za pomocą regulacji. Z tezą, że „dla sprawnego funkcjonowania spółek o strategicznym dla Polski znaczeniu ważniejsze są odpowiednie regulacje i nadzór niż struktura własnościowa” zgodziło się 65 proc. ankietowanych ekonomistów.
Wielu spośród uczestników naszej sondy, w tym tych, którzy dostrzegają potrzebę prywatyzacji części przedsiębiorstw, ostrzega jednak przed pochopnymi decyzjami.
– Większość Polaków nie chce prywatyzacji przedsiębiorstw kontrolowanych przez państwo, więc prywatyzacja wywołałaby niezadowolenie społeczne, które zostałoby wykorzystane przez radykalne partie populistyczne. Skutki prywatyzacji w dłuższym okresie mogłyby być zatem negatywne. Nie wydaje się więc, by przy obecnych nastrojach prywatyzacja była właściwym ruchem – zauważa dr hab. Michał Brzeziński, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW.
Dr Michał Zator, adiunkt na wydziale finansów Uniwersytetu Notre Dame, zauważa, że prywatyzacji podlegać powinny w dużej mierze spółki, których wpływ na gospodarkę jest relatywnie niewielki.
W przypadku największych zaangażowanie państwa często jest uzasadnione. – Konsolidacja w rękach państwa przedsiębiorstw energetycznych i banków niesie z jednej strony ryzyko działań monopolistycznych, ale z drugiej pozwala na poszukiwanie bardziej agresywnych strategii akwizycyjnych i dekarbonizacyjnych. Jeśli uznamy, że skala działania jest istotną przesłanką do skutecznej realizacji ambitnych celów transformacyjnych, to uważam, że lepiej jest, jeśli przedsiębiorstwa te będą w jakimś stopniu kontrolowane przez państwo – mówi dr Michał Możdżeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.