„Kilkanaście dni temu Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zaalarmowała przedsiębiorców zapowiedzią wprowadzenia płacy minimalnej na poziomie 60 procent przeciętnego wynagrodzenia. Oznaczałoby to, że trzeci rok z rzędu wynagrodzenie minimalne wzrastałoby o przeszło 20 procent i osiągało poziom znacznie wyższy niż określa to dyrektywa unijna, a nawet niż wynoszą oczekiwania związków zawodowych. Zapowiedź minister Dziemianowicz-Bąk została szybko zdementowana przez premiera Tuska. Po jego dementi można było liczyć, że rząd zaproponuje wzrost płacy minimalnej w roku 2025 na poziomie przewidywanej inflacji (czyli o 4,1 procenta). Niestety, ostateczna propozycja rządu, przewidująca wzrost o 7,6 procenta, okazała się znacznie hojniejsza – przy czym jest to hojność na cudzy koszt, bo konsekwencje decyzji rządowych muszą ponosić przedsiębiorcy" - pisze  Adam Abramowicz w przekazanym mediom w piątek stanowisku.

Jak podkreśla, już poprzednie podwyżki płacy minimalnej były trudne do udźwignięcia dla  sektora MŚP, zwłaszcza że po każdej kaskadowo rosły pozostałe wynagrodzenia w firmach. Propozycja rządu oznacza, że od stycznia 2025 r.  płaca minimalna będzie na poziomie ok. 53 proc. przewidywanego średniego wynagrodzenia. I według rzecznika MŚP będzie to jeden z najwyższych wskaźników Europie.

Zdaniem Adama Abramowicza skutki będą opłakane: redukcje zatrudnienia, migracja pracowników z małych miejscowości do dużych miast, spłaszczenie
płac, które odbiera motywację do pracy i podnoszenia kwalifikacji. 

„Można tu przytoczyć dane przekazane przez ZUS. Od roku 2015 przeciętne wynagrodzenie pracownika Zakładu wzrosło o 88 procent, podczas gdy w tym samym okresie pensja minimalna wzrosła o przeszło 100 procent.” - pisze Abramowicz.

Przypomina, że w kampanii wyborczej ugrupowania obecnej koalicji rządzącej złożyły przedsiębiorcom "wiele dobrze brzmiących obietnic".

„Gorzej z ich realizacją. Albo ma ona charakter ułomny (tak się dzieje w przypadku tzw. wakacji zusowskich), albo odkładana jest w nieokreśloną przyszłość (zmiany składki zdrowotnej czy przejęcie przez ZUS wypłaty zasiłku chorobowego od pierwszego dnia zwolnienia pracownika). Wzrost poziomu pensji minimalnej o prawie dwukrotność przewidywanego wzrostu inflacji wpisuje się w ten niekorzystny dla przedsiębiorców trend. To droga donikąd. Stracą w ten sposób nie tylko pracodawcy, ale ostatecznie także pracownicy jako konsumenci, bo wzrost kosztów pracy musi być przerzucony na wzrost cen” - uważa rzecznik MŚP.