Resort po raz kolejny opublikował założenia do projektu nowelizacji ordynacji podatkowej.
Nie ma już w nich kontrowersyjnej propozycji zmiany definicji nadpłaty. Według poprzedniej wersji założeń prawo do odzyskania nadpłaconego podatku mia
ło przysługiwać tylko tym, którzy ponieśli uszczerbek finansowy. Na dodatek fiskus chciał taką definicję wprowadzić z mocą wsteczną. Uderzyłoby to np. w producentów energii elektrycznej, którzy mogą się domagać zwrotu akcyzy po wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Ministerstwo wycofało się jednak z tej zmiany.
[b]Podtrzymuje natomiast propozycję zwiększenia odsetek za zwłokę, aby bardziej dyscyplinowały podatników do regulowania zobowiązań.[/b] Niektórym bardziej bowiem opłaca się płacić podatki po terminie niż ponosić koszty bankowego kredytu. Przypomnijmy, że obecnie odsetki wynoszą 10 proc., a jeśli jednocześnie z zapłatą zaległości złożymy korektę deklaracji – 7,5 proc.
[b]Fiskus chce zwiększyć odsetki o 2 punkty procentowe. Proponuje też dolną granicę w wysokości 8 proc.[/b]
[b]Organy podatkowe chcą też szybciej dostawać informacje o kontach przedsiębiorców[/b]. Teraz banki przesyłają je raz na miesiąc. Zdaniem ministerstwa to za rzadko. Często bowiem się zdarza, że urząd dowiaduje się o założeniu rachunku już po jego likwidacji. Jeśli proponowane przez MF zmiany wejdą w życie, banki czeka więcej pracy – informacje o zakładanych i likwidowanych rachunkach będą musiały przekazywać dwa razy w miesiącu.
[b]Ze skuteczniejszą kontrolą muszą się liczyć też internetowi handlarze[/b]. Fiskus ma często kłopoty z ich namierzeniem. Dlatego chce zyskać prawo do uzyskiwania szczegółowych danych, np. od właścicieli internetowych serwisów aukcyjnych. Oczywiście mają być one wykorzystywane tylko w celu ścigania tych sprzedawców, którzy ukrywają przed urzędem swoje dochody.
[b]Nowe przepisy mają też umożliwić wspólnikom rozwiązanej spółki cywilnej odzyskanie zawyżonego podatku [/b](to konsekwencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego). Do tej pory mieli kłopoty z nadpłatami VAT, gdyż fiskus twierdził, że po likwidacji firmy nie ma już podatnika. Dopiero sądy przyznawały im rację.