Nowe przepisy o ryczałcie na służbowe samochody miały rozwiązać kłopoty z rozliczeniem przychodu u pracowników, którzy jeżdżą nimi prywatnie. Pierwsze oficjalne interpretacje skarbówki pokazują jednak, że wcale tak łatwo nie będzie. Fiskus twierdzi bowiem, że ryczałt nie obejmuje wydatków na paliwo.

Zgodnie z obowiązującymi od 1 stycznia regulacjami, jeśli pracownik jeździ prywatnie służbowym autem, pracodawca dolicza mu co miesiąc 250 zł albo 400 zł dodatkowego przychodu (w zależności od pojemności silnika pojazdu). Przy 18-proc. stawce PIT oznacza to 45 zł lub 72 zł miesięcznego podatku. Spółka, która udostępnia swoim pracownikom służbowe auta do celów prywatnych, chciała wiedzieć, czy to jedyne obciążenie. Jej zdaniem ryczałt obejmuje także pokrywane przez nią koszty eksploatacji samochodów, w tym wydatki na paliwo.

Ryczałt nie obejmuje kosztów eksploatacji

Fiskus uważa jednak inaczej. Jak wynika z interpretacji Izby Skarbowej w Katowicach (nr IBPBII/1/4511-51/15/AŻ), ryczałtowo określona wartość nieodpłatnego świadczenia obejmuje wyłącznie koszty pracodawcy wynikające z udostępnienia pracownikowi samochodu służbowego do celów prywatnych. Inne wydatki, takie jak zużyte paliwo, opłaty parkingowe czy za przejazdy autostradą nie są objęte ryczałtem.

Jeśli więc pracodawca zdecyduje się dodatkowo pokrywać koszty benzyny zużytej w celach prywatnych, jej wartość stanowić będzie przychód pracownika ze stosunku pracy. Oblicza się go na podstawie cen zakupu paliwa.

Taki pogląd przedstawił również minister finansów w odpowiedzi na pytanie naszej redakcji (pisaliśmy o tym w „Rzeczpospolitej" z 16 lutego).

Trzeba pilnować wydatków

Reasumując, tankowanie na koszt pracodawcy powoduje powstanie odrębnego, niezależnego od ryczałtu przychodu dla pracownika. Aby go naliczyć, firma musi rozdzielać wydatki na przejazdy służbowe i prywatne. Może to mocno skomplikować rozliczenie auta.

Wprowadzenie przepisów o ryczałcie miało zapobiec toczonym od lat sporom o opodatkowanie osób korzystających z firmowych aut w celach osobistych. Fiskus nigdy nie miał wątpliwości, że uzyskują one przychód. Na dodatek naliczał go w maksymalnej wysokości – według cen stosowanych przez wypożyczalnie. Firmy próbowały innych sposobów wyliczania, wszystkie one jednak groziły interwencją skarbówki.

Artur Kowalski - doradca podatkowy z k-kancelaria.pl

Dokładne wyliczenie przychodu pracownikowi, któremu firma zwraca wydatki na paliwo za prywatne wyjazdy, może być trudne. Nie da się bowiem idealnie przyporządkować benzyny zużytej na cele służbowe i osobiste. Pracownik musiałby tankować paliwo na wyjazd prywatny i wiedzieć, ile go zostało w baku w momencie rozpoczęcia przejazdu służbowego. I prowadzić ewidencję, w której zapisywałby te dane. To żmudne zajęcie, a i tak bez gwarancji, że fiskus nie zakwestionuje rozliczenia. Pracodawcy mają więc twardy orzech do zgryzienia. Okazało się, że zmiana przepisów, choć w dobrej intencji (ułatwienie życia przedsiębiorcom) może przynieść sporo zamieszania.