"Rzeczpospolita": Coraz częściej, wprowadzając zmiany podatkowe, ustawodawca podkreśla, że chce ułatwić życie podatnikom. Potem okazuje się, że te ułatwienia komplikują życie przedsiębiorcom.
Artur Nowak: Rzeczywiście, od pewnego czasu można zaobserwować niekończący się festiwal obietnic i zapewnień, że kolejna zmiana przepisów podatkowych poprawi jakość życia przedsiębiorców. Niestety, w większości wypadków są to autorskie pomysły resortu finansów czy gospodarki. Nie uwzględniają one postulatów oddolnych, np. zgłaszanych przez organizacje zrzeszające przedsiębiorców.
Dlaczego tak się dzieje?
Myślę, że wszystko zależy od nastawienia. Tego, czy polityka zmian jest krótkoterminowa, żeby nie powiedzieć krótkowzroczna, czy działania ustawodawcy są nastawione na kompleksową poprawę przepisów. Odnoszę wrażenie, że w Polsce kolejne rządy preferują to pierwsze podejście.
Ma pan swój prywatny ranking najgorszych zmian przepisów podatkowych, wprowadzanych pod sztandarami ułatwiania życia podatnikom?
O tak, lista jest dość długa. Jako skrajny przykład takiej nowelizacji wskazałbym obowiązek korekty kosztów uzyskania przychodów, który miał być antidotum na zatory płatnicze.
Kolejny – to wprowadzenie jako zasady wstrzymania wykonania decyzji podatkowych. Szkopuł tylko w tym, że ustawodawca przewidział możliwość nadania im rygoru natychmiastowej wykonalności. A uregulował ten wyjątek tak elastycznie, że fiskus bez trudności może doprowadzić do natychmiastowego wykonania właściwie każdej decyzji.
Widzi pan jakieś rozwiązanie tej sytuacji?
Trzeba odejść od ortodoksyjnego podejścia do procedur. Dlaczego np. nie pozwolić wszystkim podatnikom na korygowanie deklaracji w już trakcie kontroli czy postępowania podatkowego? Odejście od nadmiernego formalizmu pozwoliłoby na szybsze i tańsze załatwianie spraw.
Niestety, nie jest to tylko kwestia zmiany mentalności urzędników skarbowych. Konieczna jest również zmiana prawa.
—rozmawiała Aleksandra Tarka