Ustawa o VAT wskazuje na sprzedawcę. To sedno nowego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt I CSK 550/13).

Kwestia ta wynikła w sprawie, w której poznańska firma komputerowa domagała się od szkoły wyższej w Warszawie zapłaty 147 tys. zł jako refundacji za uiszczony VAT od sprzedanych szkole 500 laptopów po 1315 zł za sztukę.

W umowie i w trakcie pertraktacji mówiono o „cenie netto" i o tym, że przedmiot kontraktu, czyli komputery, opodatkowany  jest  stawką „0". Szkoła zaznaczyła zresztą, że zainteresowana jest dostawą sprzętu z zerową stawką, co spowodowało, że kilku oferentów się wycofało.

Okazało się jednak, że stawka zerowa dotyczy tylko komputerów stacjonarnych, a sprzedaż innych: laptopów i podobnych, obciążona jest 24-proc. stawką VAT. W konsekwencji spółka musiała wystawić fakturę korygującą i podatek uiścić. Tej właśnie kwoty zażądała w procesie cywilnym od kontrahenta, wskazując, że szkoła zapewniała ją o stawce „0", co więcej, wystąpiła do ministerstwa o zaświadczenie, że sprzęt przeznaczony jest na działalność edukacyjną, z tym  że nie wskazała, czy chodzi o stacjonarny czy o przenośny.

Sąd pierwszej instancji zasądził żądaną  kwotę, ale sąd apelacyjny pozew oddalił.

– Nie ma wątpliwości, że uzgodniona została cena netto. Niezależnie od tego, jaka była stawka VAT, szkoła wprowadziła dostawcę w błąd – mówiła przed SN mec. Karolina Wolska, pełnomocnik spółki.

– VAT, przynajmniej ekonomicznie, powinien obciążyć ostatecznego nabywcę towaru, a tu obciążył sprzedawcę.

Sąd Najwyższy nie podzielił tych zarzutów. Zasada swobody umów (art. 353¹ kodeksu cywilnego), że strony umowy mogą ułożyć stosunek prawny wedle własnego uznania (o ile nie sprzeciwia się prawu i zasadom współżycia społecznego), dotyczy także określania ceny, w tym kwestii dotyczących podatku – wskazała w uzasadnieniu sędzia SN Iwona Koper. Sprzedawca nie może powoływać się na błąd, przeciwnie, miał świadomość ryzyka i podjął je. Jako profesjonalista musiał sam sprawdzić, czy i jaki obowiązek podatkowy go obciąża w związku z kontraktem.

Wyrok SN jest ostateczny.

A oto komentarz mec. Joanny Rudzkiej, doradcy podatkowego:

– Zawsze przestrzegam kontrahentów, żeby wyraźnie wskazywali w umowie, czy cena zawiera czy nie obowiązkowe podatki, a więc którą  stronę będą one obciążać. Niedomówienia w tym względzie, a nawet takie sformułowania jak „cena netto" czy stosowana w zamówieniach publicznych „cena ostateczna" nie są wystarczająco precyzyjne i mogą być przyczyną sporu. Przy VAT jest zaś pewne, że odprowadzić podatek musi sprzedający.