Wydatki budżetu miała ograniczyć ustawa o zwrocie podatku akcyzowego zapłaconego od strat przesyłowych energii elektrycznej między 1 stycznia 2006 r. a 28 lutego 2009 r. Projekt przygotowało Ministerstwo Finansów już w 2009 r. Teraz jego losy zależą od uchwały całej Izby Gospodarczej Naczelnego Sądu Administracyjnego, która ma rozstrzygnąć kwestię obowiązku zwrotu.
Ministerstwo zapewne liczyło (i wciąż liczy), że producenci energii, którzy wystąpili z wnioskami o stwierdzenie nadpłaty i zwrot akcyzy, uznają, że korzystniejsze będzie dla nich szybkie i pewne odzyskanie akcyzy w ograniczonej wysokości odpowiadającej stratom przesyłowym.
Tym bardziej że w zasadniczych postępowaniach o zwrot determinacja organów podatkowych, aby nie oddać ani złotówki, jest wyjątkowo duża. Stąd także zapis w projekcie, że zwrot akcyzy „od strat" dokonany zgodnie z przepisami ustawy wyczerpuje wszelkie roszczenia producentów energii, którzy płacili akcyzę na podstawie przepisów niezgodnych z prawem UE.
Jeżeli ostatecznie ustawa o zwrocie akcyzy „od strat" zostanie uchwalona przez parlament, podatnicy, którzy są stronami postępowań o stwierdzenie nadpłaty, będą musieli podjąć decyzję, czy wyciągnąć rękę po akcyzę „od strat", czy też konsekwentnie domagać się jej zwrotu w pełnej wysokości. Warto jednak zauważyć, że może jest trzecie wyjście. Konstytucyjność zapisów, które ograniczają zwrot, budzi poważne wątpliwości, tak jak ich zgodność z prawem unijnym. Próba zminimalizowania strat budżetu państwa może się więc okazać nieudana.
Autor jest doradcą podatkowym w kancelarii DLA Piper Wiater
Więcej o akcyzie na prąd w serwisie: