W zależności od stażu pracy pracownik ma prawo do 20 lub 26 dni urlopu wypoczynkowego. Cel urlopu, jakim jest regeneracja organizmu, wydaje się być najlepiej spełniony w przypadku wykorzystania go w całości w jednej części. Jednak ze względów praktycznych przepisy dają możliwość podziału urlopu. Aby odpoczynek nie okazał się fikcją, jedna z nich powinna trwać nie krócej niż 14 kolejnych dni.

Rozpoczynając korzystanie z urlopu wypoczynkowego pracownik ma prawo oczekiwać, że zakończy go zgodnie z ustaleniami poczynionymi z pracodawcą. Bywają jednak sytuacje, kiedy szef jest zmuszony przerwać urlop, wymagając niezwłocznego powrotu podwładnego do pracy. Przewidziana w k.p. możliwość odwołania pracownika z urlopu jest ograniczona do przypadków, gdy obecność konkretnej osoby w zakładzie pracy jest niezbędna i nie dało się tej sytuacji przewidzieć przed formalnym rozpoczęciem urlopu.

Problem w tym, że przepisy regulujące prawo odwołania pracownika z urlopu są bardzo lakoniczne. Wskazują jedynie na taką możliwość oraz zobowiązują pracodawcę do pokrycia kosztów, jakie wezwany poniósł w bezpośrednim związku z odwołaniem go z urlopu.

Oczywiste jest, że aby odwołanie pracownika z urlopu było skuteczne, wiadomość w tym przedmiocie musi do niego dotrzeć – w sposób bezpośredni od pracodawcy lub osoby przez niego wyznaczonej. Czy zatem z ogólnego uprawnienia pracodawcy do odwołania pracownika z urlopu wynika obowiązek współpracy ze strony tego drugiego w postaci podania namiarów co do miejsca wypoczynku, udostępnienia prywatnego telefonu albo adresu poczty elektronicznej?

Przede wszystkim należy pamiętać, że czas urlopu jest prywatnym czasem pracownika i nie wiąże się z obowiązkiem pozostawania w dyspozycji pracodawcy. Tym samym podwładny nie ma obowiązku informowania przełożonego o sposobie spędzania urlopu, jak również o miejscu, w którym będzie wypoczywał. Nie można uznać, że konieczność informowania pracodawcy o miejscu spędzania urlopu wynika pośrednio z ogólnego przepisu przewidującego możliwość odwołania pracownika z urlopu. Zatrudniony może bowiem mieć kaprys spędzenia urlopu w sposób mobilny, np. podróżując kamperem, jak też spędzenia go stacjonarnie w miejscu, które nie ma adresu, a jedynie współrzędne geograficzne.

Reklama
Reklama

Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby pracownik – kierując się dobrem zakładu pracy – przekazał pracodawcy wszelkie namiary, umożliwiające skuteczne wezwanie go w razie potrzeby. Jednak wybierając się na urlop nie ma obowiązku prawnego spędzać go „pod telefonem". To samo dotyczy korzystania z poczty elektronicznej. Nawet jeżeli pracodawca posiada jego adres mailowy, w czasie urlopu podwładny nie ma obowiązku odbierać korespondencji od przełożonego.

Reasumując, prawo do odwołania pracownika z urlopu to bezwzględne uprawnienie pracodawcy, z którego może on korzystać w szczególnych przypadkach. Nie pozwala ono jednak naruszać prywatności pracownika w trakcie urlopu. Formalnie podwładny nie ma obowiązku informować o miejscu i formie spędzania urlopu, odbierać telefonu czy udostępniać adresu mailowego, aby umożliwić przesłanie informacji o konieczności przerwania wypoczynku.

Autor jest prawnikiem, ekspertem prawa pracy