Rz: Mamy już jesień, więc osoby wychodzące na świeże powietrze, żeby zapalić papierosa, będą narażone na częstsze absencje chorobowe. Jak pracodawca może temu przeciwdziałać?
Grzegorz Orłowski:
W dbałości o własne zdrowie pracodawca pracownika nie zastąpi. Szef ma obowiązek zapewnić podwładnym bezpieczne i higieniczne warunki pracy, a częścią składową jest tu środowisko pracy wolne od dymu tytoniowego. Aby to osiągnąć, może zorganizować palarnię wewnątrz budynku. Podejdźmy jednak do sprawy realnie. Większość pracowników jest zatrudniona w małych i średnich przedsiębiorstwach, gdzie zorganizowanie ludziom „zdrowych" miejsc do palenia jest po prostu niemożliwe, a wprowadzenie powszechnego obowiązku urządzania specjalnych pomieszczeń do palenia byłoby prawnym i ekonomicznym absurdem. Aby przeciwdziałać paleniu na „świeżym powietrzu", pracodawca może odwołać się do najprostszych środków. Ma pełne prawo oczekiwać i egzekwować od podwładnych, żeby w czasie pracy po prostu tę pracę świadczyli albo przynajmniej pozostawali na stanowiskach, będąc do niej gotowi. Nie ma żadnych powodów natury prawnej ani etycznej, aby różnicować oczekiwania w stosunku do osób palących i niepalących. Zresztą ci ostatni coraz częściej zgłaszają pretensje, że oczekuje się od nich więcej niż od uzależnionych. Powszechne są też sytuacje, kiedy wolni od nałogów, w czasie gdy uzależnieni wychodzą „na dymka", wykonują za nich różne prace (odbierają telefony, wykonują inne czynności niecierpiące zwłoki) i zaczynają się buntować wobec przymusowej roli zastępców. O tym pracodawcy powinni pamiętać, realizując jedną ze swoich podstawowych powinności, tj. wpływania na kształtowanie zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy.
Czy pracodawca może zakazać palenia w czasie pracy?
Jeżeli to koliduje z obowiązkami lub prawem pozostałych pracowników do środowiska pracy wolnego od dymu tytoniowego – zdecydowanie tak.
Zdarzają się przypadki, że firma wypłaca dodatki niepalącym pracownikom. Czy to dyskryminacja płacowa palaczy?
Istotna jest tu odpowiedź, czy takie kryterium różnicowania wynagrodzeń można zaliczyć do katalogu kryteriów zabronionych (art. 183a § 1 k.p.). Moim zdaniem zdecydowanie nie jest to kryterium dyskryminacyjne, a ponadto – racjonalne i korzystne dla zdrowia pracowników.
Czy przerwę na papierosa wlicza się do czasu pracy? Czy taka nieobecność przy stanowisku może wpłynąć na wynagrodzenie?
Jeżeli palenie nie odbywa się w czasie przerwy, która zgodnie z prawem jest wlicza- na do czasu pracy, to przerywa faktyczne wykonywanie obowiązków i nie podlega wliczeniu do czasu pracy. Za ten czas pensja zatem nie przysługuje. Oczywiście w praktyce problemem jest obliczenie i udokumento- wanie czasu oddawania się takim przyjemnościom, tym bardziej że solidarność uzależnionych przyjmuje czasami dziwne kształty. W pewnej warszawskiej firmie zorganizowano w jednym z pomieszczeń palarnię. Drzwi do niej otwierało się kartami elektronicznymi, w które wyposażeni byli wszyscy pracownicy do celów prowadzenia ewidencji obecności. Gdy zainteresowany otwierał drzwi palarni, licznik czasu pracy stawał, aby uruchomić się dopiero po wyjściu. Uzależnieni i na to znaleźli sposób. Umawiali się grupowo – jeden otwierał pomieszczenie swoją kartą – wchodziła cała grupa. Przy kolejnym wejściu inny używał swojej karty. Wszyscy spędzali w palarni kilkadziesiąt minut dziennie, ale z czasu pracy odejmowano im nie więcej niż po 5 minut. Jak widać, trzeba w tym względzie szukać zdrowego kompromisu, co w żadnym przypadku nie oznacza, że jednym będziemy płacić tylko za pracę, a innym jeszcze za palenie pod chmurką.
Jakie formy nacisku stosują palacze na pracodawcę, aby zapewnił im palarnię w miejscu pracy lub choćby miejsce na zewnątrz budynku osłonięte od deszczu i wiatru?
Mogą prosić i przekonywać, również za pośrednictwem swoich przedstawicielstw, w tym głównie związków zawodowych. W praktyce na ogół próbuje się znaleźć jakiś kompromis, chyba że uniemożliwiają to warunki (rodzaj pracy, jej organizacja, właściwości środowiska pracy).