Wiele firm szczegółowo wskazuje sposób ubierania w przepisach wewnętrznych, np. w regulaminie pracy. Niekiedy istnieje odrębny dokument tzw. dress code. Podaje on, jak ma wyglądać pracownik w określonych sytuacjach. Przestrzeganie tych regulacji to podstawowy obowiązek pracownika – ma więc dostosować się do tych wymagań. Podwładny ma też obowiązek dbać o dobro zakładu pracy, czym z pewnością jest także jego wizerunek.

Niedostosowanie koloru krawata czy koszuli do wymagań szefa trzeba jednak inaczej traktować, niż pojawienie się na biznesowym spotkaniu w jeansach i adidasach. W tym pierwszym wypadku pracownik może liczyć się co najwyżej ze zwróceniem uwagi przez przełożonego. Jeśli takie sytuacje będą się powtarzały, może to doprowadzić do wymierzenia kary porządkowej, ale tylko w jej łagodniejszej postaci, czyli upomnienia lub nagany. Na podwładnego nie można bowiem nałożyć kary pieniężnej. Ta jest dopuszczalna tylko przy złamaniu zasad bhp czy przyjściu w stanie trzeźwości.

W drugiej sytuacji naruszenie pracownika ma bardzo poważny charakter i może skończyć się nawet dyscyplinarnym zwolnieniem. Jeśli sportowy ubiór uraził kontrahenta, przez co nie doszło do zawarcia planowanej umowy, rozstanie będzie uzasadnione. Dyscyplinarka jest dopuszczalna wtedy, gdy oprócz spełnienia przesłanek z art. 52 § 1 pkt 1 k.p. zachowanie pracownika zagraża interesom pracodawcy (zob. wyrok Sądu Najwyższego z 25 stycznia 2005 r., I PK 153/04).

Brak regulacji wewnętrznych co do stroju nie oznacza, że pracownik może ubierać się dowolnie. Wygląd zewnętrzny determinują zwłaszcza zajmowane stanowisko, rodzaj prowadzonej działalności, polityka firmy, konieczność spotykania się z osobami trzecimi. Inaczej więc powinna ubrać się do pracy urzędniczka bankowa, a inaczej sprzedawczyni w piekarni.

W zasadzie bez wyjścia są ci, którzy dostają firmowy uniform z obowiązkiem używania go w czasie wykonywania obowiązków. Jakikolwiek wyłom to podstawa do zwolnienia, chyba że podwładny potrafi wykazać, że wymaganego stroju nie nałożył z winy pracodawcy. Niewykluczone, że swój strój odbiegający od zakładowych wymogów podwładny będzie tłumaczył wysoką temperaturą, która uniemożliwia zakładanie oczekiwanego ubioru. W takiej sytuacji musi decydować zdrowy rozsądek.

Szef musi uważać, aby uwagi do sukienki czy garnituru dotyczyły wszystkich pracowników, a nie tylko tych wybranych. W przeciwnym razie łatwo narazi się na zarzut naruszenia zasady równego traktowania w zatrudnieniu.

W postępowaniu sądowym, które dotyczyłoby niewłaściwego ubioru pracownika, kluczowe znaczenie mogą mieć zdjęcia. W dobie telefonów komórkowych wyposażonych w aparaty fotograficzne nie powinno to nastręczać problemów. Zeznania świadków nie zawsze oddadzą rzeczywisty wygląd pracownika.

Jeśli szef nie dostarcza załodze firmowych uniformów, to nie może ściśle określać ich rodzaju i koloru. Pozostawia więc swego rodzaju wybór, aby każdy zatrudniony mógł bez problemu i uwzględniając własne upodobania, dbać o wizerunek firmy.

—Tomasz Poznański adwokat, współpracuje z Kancelarią Prawniczą C.L. Jezierski sp.j. w Warszawie