Po miesiącu do kosza

Pracownik podpisuje miesięczną umowę o pracę, niby „na próbę". Dokument ten ma tylko szef i tylko po to, aby była tzw. podkładka w razie wizyty inspekcji pracy. Jeśli kontroler nie zapuka do firmy, umowa ląduje w koszu, a podwładny podpisuje kolejną fikcyjną, od której nieuczciwy szef nie odprowadza ani ZUS, ani zaliczki na PIT. Państwowa Inspekcja Pracy wypowiedziała wojnę takim praktykom.

Bat na nieuczciwych

Wymuszone umowy o dzieło czy fikcyjne angaże pracownicze oznaczają brak stabilizacji finansowej i uprawnień dla zatrudnionych, np. płatnego urlopu wypoczynkowego, czy mniejszą ochronę, gdy drugą stroną jest niesolidny szef.

Jeśli pojawia się problem z wypłatą pensji, a sprawa dotyczy pracownika, dużo prościej dochodzić swego. W każdym mieście wojewódzkim poszkodowany etatowiec znajdzie okręgowy inspektorat pracy, a w mniejszych miejscowościach – terenowe oddziały PIP, które pomogą w razie kłopotów. Inspektor może przeprowadzić kontrolę w firmie i gdy stwierdzi nieterminową wypłatę, nałoży na pracodawcę karę, a mandat sięga nawet 30 tys. zł.

Sytuacja jednak się komplikuje, gdy wynagrodzenia nie płaci zleceniodawca. Zleceniobiorca może wtedy albo złożyć wniosek o wypłatę zaległych należności do sądu cywilnego, albo przed sądem pracy domagać się ustalenia istnienia stosunku pracy i zaległości. W sprawach o ustalenie istnienia stosunku pracy poszkodowanego ma szansę wesprzeć inspektor. Ten może samodzielnie wytoczyć powództwo, a także wstępować – za zgodą powoda – do postępowania na każdym jego etapie.

Mniejsze obciążenia

Jednak dla niektórych osób zlecenie czy dzieło to korzystniejsze rozwiązanie niż umowa o pracę. Tak będzie np. w przypadku studenta. Żak, który nie ukończył 26 lat i pracuje na zleceniu, nie podlega ubezpieczeniom społecznym i nie płaci ZUS. Wypłata jest uszczuplona tylko o zaliczkę na podatek dochodowy. Gdyby student pracował na etacie, to od jego pensji szef musiałby odprowadzić zarówno zaliczkę na PIT, jak i wszystkie składki do ZUS.

Również dorabiająca na urlopie macierzyńskim pracownica chętnie podejmie dodatkowe zajęcie na podstawie umowy o dzieło. Wpadną jej za to pieniądze nieobciążone ZUS. Podobnie będzie z wykonującymi kilka zleceń na raz dla tej samej firmy. Wielu z nich chętnie zapłaci składki tylko od pierwszej umowy, aby więcej dostać na rękę.