Uelastycznienie czasu pracy to dobry kierunek zmian – zgodnie stwierdzili uczestniczy konferencji „Ile pracy w pracy" zorganizowanej przez Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog".
Analizowali oni konsekwencje uchwalenia rządowego projektu nowelizacji kodeksu pracy wydłużająca okresy rozliczeniowe z czterech do 12 miesięcy oraz wprowadzającego ruchomy czas pracy. Projekt czeka na pierwsze czytanie w Sejmie (druk nr 1105).
Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej, wyjaśniał, że projekt z jednej strony odpowiada na kryzys ekonomiczny, a z drugiej na zmieniającą się rzeczywistość.
– Żyjemy w czasach, w których tradycyjne rozumienie czasu i miejsca pracy odchodzi do przeszłości – podkreślał.
Eksperci ostrzegają jednak, że zaproponowane rozwiązania mają złe strony.
– Zagrożeniem jest kumulacja godzin pracy w systemie równoważnym – tłumaczył Łukasz Pisarczyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jeśli pracodawca zwiększy wymiar czasu pracy do 72 godzin tygodniowo np. przez sześć miesięcy, to przez długi okres ktoś będzie pracował sześć dni w tygodniu po 12 godzin bez możliwości faktycznego odpoczynku. Zdaniem Pisarka w takim przypadku należy zachować ostrożność, np. wprowadzając różne okresy rozliczeniowe dla różnych norm czasu pracy.
Dorota Żołnierczyk z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy dodała, że Polska ciągle należy do czołówki krajów, w których pracuje się więcej niż 40 godzin tygodniowo. Wyprzedzają nas tylko Czesi i i Irlandczycy. A brak kontroli nad długim czasem pracy powoduje pogorszenie zdrowia psychicznego, zwłaszcza młodych kobiet, w wieku od 19 do 29 lat. Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że częstą przyczyną długich zwolnień są zaburzenia psychiczne.