Czy fakt, że jeden z małżonków jest wspólnikiem spółki z ograniczoną odpowiedzialnością i nie zawarł ze współmałżonkiem intercyzy, ma wpływ na ich majątek wspólny? Czy udziały należą tylko do majątku osobistego osoby będącej wspólnikiem spółki?
MAŁGORZATA SUPERA z Kancelarii Adwokackiej M. Supera w Warszawie:
Dla ustalenia, do kogo należą udziały w spółce, ważne jest to, z jakiego okresu pochodzą. Uzyskane przed zawarciem związku małżeńskiego należą do majątku osobistego małżonka (wspólnika spółki). Jeśli zostały nabyte po ślubie, decydujące jest to, z jakich środków to nastąpiło,
jeżeli np. z darowizny, wówczas nie wchodzą do majątku wspólnego. Załóżmy, że były to środki pochodzące z darowizny uczynionej przez rodziców na rzecz syna, pozostającego w związku małżeńskim.
Syn za otrzymane pieniądze kupił samochód, następnie go sprzedał, a uzyskane środki przeznaczył na nabycie udziałów. W takim wypadku udziały wchodzą do jego majątku osobistego. Natomiast nabycie udziałów w trakcie trwania związku małżeńskiego ze środków niepochodzących z majątku osobistego powoduje, że wchodzą one do majątku wspólnego. A to rodzi określone problemy. Udziały oznaczają
dla wspólnika uprawnienia i obowiązki związane z funkcjonowaniem spółki. Jak w takiej sytuacji przedstawia się ich wykonywanie? W praktyce przyjmuje się, że nawet jeżeli udziały zostały nabyte z majątku wspólnego, to status wspólnika ma ten małżonek, który je objął. Spółki nie interesuje to, za czyje pieniądze zostały nabyte. Ona wie tylko, że to pan Kowalski sfinansował udziały, czyli do niego należy się zwracać w sprawach związanych ze spółką, zapraszać na walne zgromadzenia i on ma prawo oddania głosu.
Bo udziały objął jeden małżonek.
Tak. Dla spółki jest to dosyć klarowne, ale nie można wykluczyć, że obydwoje małżonkowie będą wykonywać prawa wynikające z umowy spółki. Wówczas konieczne jest, aby oboje wystąpili w roli obejmującego udział. Z całą jednak mocą należy podkreślić, że wszelkie świadczenia ze strony spółki, w tym dywidenda, przysługują obojgu małżonkom, niezależnie od tego, kto wykonuje prawa wspólnika.
Na co małżonkowie mogą liczyć, jeżeli będą musieli podzielić majątek, np. w związku z rozwodem?
Podział majątku, w skład którego wchodzą udziały, rodzi określone problemy. Zarówno ten, kto jest wspólnikiem, jak i ten, kto nim nie jest, ma prawo żądać przekazania na swoją rzecz udziałów spółki. W przypadku zgodnego podziału nie będzie problemu, gorzej gdy każdy z małżonków chce uzyskać dla siebie całość. Decyzje w takiej sprawie nie należą do łatwych z uwagi na los spółki.
Spór będzie rozstrzygał sąd. Wyobraźmy sobie, że oboje małżonkowie mieli po 50 proc. udziałów. Udziały zostały nabyte w czasie małżeństwa ze środków wspólnych, należą zatem do obojga.
Kiedy zdecydują się na rozwód a następnie na podział majątku, zarówno 50 proc. jednego małżonka, jak i drugiego małżonka podlegać będzie podziałowi. Gdyby jeden z małżonków powiedział sądowi: proszę dorzucić do moich 50 proc. kolejne 50 proc. współmałżonka, to uwzględniając takie żądanie, sąd praktycznie wyklucza ze spółki jedną osobę.
Bywa, że gdy tworzy się spółkę, małżonkowie przejmują po 50 proc., ale jeden z nich jest tylko figurantem. Wtedy sąd może założyć, że słuszniej jest przekazać udziały tylko jednemu małżonkowi, ponieważ to, kto będzie zarządzał (pośrednio lub bezpośrednio), decyduje w praktyce o losie osoby prawnej, którą jest spółka.
Może być i tak, że kilkanaście procent udziałów należy tylko do jednego małżonka, on jest bardzo aktywny, spółka rozwija się i perspektywy związane z jej rozwojem są nieporównywalnie większe od tego, co faktycznie w danej chwili ona uzyskuje.
Drugi małżonek tym się nie zajmuje, jednak gdy dojdzie do podziału, zaliczy do majątku samochód, mieszkanie i będzie chciał wykorzystać fakt, że współmałżonek ma udziały w spółce z o.o., która za chwilę będzie spółką akcyjną, notowaną na giełdzie, a więc w grę wejdzie nie 1 mln zł dywidendy rocznie, ale 10 mln zł.
Będzie chciał zostać wspólnikiem, wręcz tego zażąda. To nie jest bez znaczenia dla bytu spółki. Niejedna się rozsypała, bo były źle zarządzane. Jeżeli takie żądania stawia małżonek, który nie ma pojęcia o tym, co się dzieje w spółce, jak powinna być zarządzana i prowadzona, to jego działania mogą spowodować negatywne następstwa dla spółki. Nie muszą być zamierzone, mogą wynikać z niewiedzy, braku doświadczenia, ale dla spółki mogą okazać się zabójcze.
Co wtedy?
Tylko do sądu należy decyzja, czy przekazać udziały i komu.
Czy można zabezpieczyć spółkę przed takimi skutkami?
Taką możliwość przewiduje art. 183
1
, który jednak stoi w kolizji z przepisami
, dotyczącymi ustrojów majątkowych małżeńskich. Umowa spółki może bowiem ograniczyć lub wyłączyć wstąpienie do spółki współmałżonka wspólnika w przypadku, gdy udział lub udziały są objęte wspólnością majątkową małżeńską.
Jeżeli nie będzie w umowie spółki takiego ograniczenia, to sąd podejmując decyzję, nie będzie miał związanych rąk. Czy może on decydować, żeby nie przekazać udziałów małżonkowi, który nigdy w spółce nie był, uzasadniając to dobrem spółki, obawą o jej przyszłość? To dosyć dyskusyjne, ponieważ udziały wchodzą do majątku wspólnego.
Kodeks spółek handlowych daje jednak spółce wspomniane wcześniej zabezpieczenie.
Tak, tyle że koliduje ono z kodeksem rodzinnym przez ograniczenie prawa, które ma współmałżonek. Na podstawie tego przepisu można bowiem wprowadzić zapis, że do spółki nie zostanie wprowadzony drugi małżonek. W takim wypadku sąd, przyjmując, że udziały wchodzą w skład majątku wspólnego, nie ma już możliwości wyboru, komu je dać.
To jest ograniczenie prawa z punktu widzenia współmałżonka, który nie jest wspólnikiem, a dla drugiego – zabezpieczenie bytu osoby prawnej. Dlatego dla ochrony interesów podmiotu prawnego warto z takiego przepisu skorzystać.
Sąd zatem ustali jedynie, że udziały wchodzą do wspólnego majątku.
Tak i wtedy ustali wartość udziałów, jak każdego innego składnika majątku do podziału. Wycena udziałów zwykle jest bardzo skomplikowana.
Nie obędzie się bez biegłego, który powinien oprócz innych czynników uwzględnić dobre dla spółki prognozy na przyszłość. Na podstawie tak ustalonej wartości drugi małżonek zostanie spłacony.
Bardzo ważny jest właściwy dobór biegłego. Będzie on bowiem pośrednio wyceniał przedsiębiorstwo, mimo że chodzi o ustalenie wartości składnika majątku wspólnego. Wyliczenia musi poprzedzić głęboka analiza, bo to jest również wycena marki przedsiębiorstwa, która może sama w sobie stanowić cenne dobro.
Co postanawia sąd, jeżeli drugi małżonek nie był zaangażowany w działalność spółki, a spółka nie wprowadziła wspomnianych ograniczeń?
Jeżeli np. sprawa dotyczy spółki, którą jeden z małżonków utworzył i nie tylko wykonywał prawa wspólnika, ale był też zaangażowany w jej działalność, to przekazanie udziałów spółki komuś, kto się na tym nie zna, może być ryzykowne.
A dywidenda? Komu przysługuje?
Jak już wiemy, udziały wchodzą do majątku wspólnego (o ile nabyto je z majątku wspólnego), uprawnienia w spółce wykonuje ten małżonek, który jest wspólnikiem, ale dywidenda z tego tytułu wchodzi do majątku wspólnego.
Bez względu na to czy prawa wspólnika wykonuje jeden małżonek czy oboje, to jednak świadczenia spółki z tytułu udziałów wchodzą do majątku wspólnego.
Czy prawa akcjonariuszy są podobnie chronione?
W przypadku posiadania akcji w spółce akcyjnej podobnym zabezpieczeniem jest art. 332
1
k.s.h. Nie jest jednak odbiciem regulacji przewidzianych w przypadku spółek z o.o. Statut spółki akcyjnej może zawierać postanowienie, na mocy którego, gdy akcje imienne są objęte wspólnością majątkową małżeńską, akcjonariuszem może być tylko jeden ze współmałżonków.
Ten przepis rodzi wiele pytań. Przede wszystkim formułuje ograniczenie odnoszące się tylko do akcji imiennej.
Poza tym nie wiadomo, co znaczy pojęcie „objęte wspólnością”. I wreszcie – co bardzo istotne – który ze współmałżonków nie może być akcjonariuszem.
To bardzo nieprecyzyjny zapis. Podejmowano próby jego interpretacji, od bardzo szerokiej do bardzo wąskiej. Można zatem zastanawiać się, czy jest możliwe zabezpieczenie spółki akcyjnej przed wprowadzeniem kolejnego akcjonariusza – skonfliktowanego, bo mającego określone roszczenia.
Odpowiedź jest jedna: zapis musi zostać zawarty w statucie i może dotyczyć tylko akcji imiennych.
Jeżeli statut nie wprowadza ograniczeń, to oboje mogą być akcjonariuszami?
Według najdalej idącej wykładni tego przepisu – tak. Spotykamy również w doktrynie stanowisko, że o statusie akcjonariusza decyduje objęcie akcji niezależnie od pochodzenia środków.
Jeżeli zatem spółka chce dobrze się zabezpieczyć, powinna jednak wprowadzić do statutu ograniczenie. W związku istniejącymi rozbieżnościami interpretacyjnymi konieczna jest interwencja ustawodawcy dla wyjaśnienia, jak małżonkowie powinni wykonywać swoje prawa z akcji.
Jak sąd radzi sobie z tak nieprecyzyjnymi przepisami?
Sąd musi ocenić, czy jest celowe dokonanie podziału i w jaki sposób. Oczywiście można sobie wyobrazić, że przekazanie akcji drugiemu małżonkowi raczej nie zachwieje spółką, ale hipotetycznie to jest możliwe.
Co biegły bierze pod uwagę, wyceniając akcje jako składnik majątku wspólnego?
Jeżeli spółka jest notowana na giełdzie, to wartość akcji jest określona i biegły ma ułatwione zadanie przy ich wycenie. Nierzadko jednak konieczne jest wnikliwe badanie, tzw. due diligence, ale przede wszystkim znaczenie ma wybór właściwej metody wyceny.
Zobacz:
» Dobra Firma » Firma » Spółki » Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością
» Prawo dla Ciebie » Twoje prawo » Prawo rodzinne » Małżonkowie » Majątek małżonków