Od niespełna roku przepisy pozwalają firmom startującym w przetargu posługiwać się cudzym doświadczeniem, aby potwierdzić spełnianie warunków. W zamyśle chodziło o to, aby przedsiębiorcy nie musieli na siłę zawiązywać konsorcjum, tylko mogli uczestniczyć w realizacji zamówień np. w charakterze podwykonawców. W praktyce przepisy doprowadzają niekiedy do sytuacji kuriozalnych.
Zdarza się, że firma sama nie składa oferty w przetargu, ale użycza swego doświadczenia wszystkim startującym. – Można podejrzewać, że tak naprawdę to ten przedsiębiorca pozostający w cieniu ubiega się o zamówienie, wystawiając firmy-słupy tylko po to, by złożyły oferty. Nie ma wówczas znaczenia, kto wygra – i tak zlecenie będzie realizować ten sam wykonawca. Możliwość manipulowania cenami jest wtedy ogromna – mówi Tomasz Skoczyński, partner w kancelarii Skoczyński Wachowiak Strykowski.
[wyimek]Wykonawcy składają odrębne oferty, nawzajem użyczając sobie doświadczenia[/wyimek]
Można też się spotkać z sytuacją, że dwaj wykonawcy składają odrębne oferty, nawzajem użyczając sobie doświadczenia. To z kolei może oznaczać obchodzenie zakazu składania więcej niż jednej oferty w tym samym przetargu.
Urząd Zamówień Publicznych postanowił z tym walczyć. Zgodnie z przygotowanymi założeniami do nowelizacji prawa zamówień publicznych wykonawcy w takich sytuacjach mają być wykluczani. – Pojawia się jednak pytanie, czy zawsze mamy do czynienia ze zmowami przetargowymi. W niektórych branżach są stawiane wymagania tak specyficzne, że tylko nieliczne firmy mogą je spełnić. Wtedy nie ma nic niebezpiecznego w tym, że kilku wykonawców posiłkuje się doświadczeniem jednej firmy, tym bardziej że często ona sama nie jest zainteresowana udziałem w przetargu – wskazuje Skoczyński.
Z tego też powodu wykluczanie firm nie będzie automatyczne. Tak jak w wypadku spółek powiązanych ze sobą kapitałowo także tutaj firmy będą mogły się przed nim bronić.
– [b]Zanim zamawiający podejmie decyzję o wykluczeniu, będzie musiał wezwać wykonawców do złożenia wyjaśnień[/b], w których będą mogli go przekonać, że stosunki z podmiotem udzielającym swego potencjału nie utrudniają uczciwej konkurencji – tłumaczy Jacek Sadowy, prezes UZP.
Jeśli przedsiębiorcy nie przekonają zamawiającego i ten zdecyduje się na ich wykluczenie, pozostanie im jeszcze walka przed Krajową Izbą Odwoławczą. Ponieważ odwołanie będzie dotyczyć wykluczenia, wolno je będzie złożyć nawet w najmniejszych przetargach, poniżej tzw. progów unijnych.
[i]etap legislacyjny: projekt po uzgodnieniach międzyresortowych [/i]