– Problem błędów we wnioskach o płatność jest powszechny – mówi Rafał Solecki, dyrektor Małopolskiego Centrum Przedsiębiorczości. Z danych MCP wynika, że od 2008 r. do chwili obecnej zweryfikowano tam 432 wnioski od firm, z czego tylko 44 było bezbłędnych (10,19 proc.).

– Dotychczas zweryfikowaliśmy 321 wniosków rozliczeniowych. Tylko dziesięć nie zawierało błędów – informuje Izabela Byzdra, zastępca dyrektora ds. oceny projektów Lubelskiej Agencji Wspierania Przedsiębiorczości. Daje to 3 proc. dokumentów „bez skazy”.

W Lubuskiem w tym roku firmy i samorządy złożyły 418 wniosków. Poprawny był jeden. – Nie chcę być nierzetelna, ale wydaje mi się, że od początku przyjmowania wniosków nie trafił nam się choćby jeden bezbłędny – informuje Bożena Cebulska, prezes Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego.

[wyimek][srodtytul]100 błędów[/srodtytul] zdarza się popełnić przedsiębiorcom w jednym wniosku[/wyimek]

Nie inaczej jest na Mazowszu – od 20 do 100 proc. dokumentów z błędami (w zależności od części programu). – Nie ulega wątpliwości, że problem dotyczy prawie wszystkich składających wnioski niezależnie od regionu i niezależnie, czy jest to firma czy samorząd – mówi Elżbieta Polak, wicemarszałek Lubuskiego.

Jakie są przyczyny masowych błędów? – Procedury rozliczania wniosków są trudne. Opisy rozliczania dotacji są nieprecyzyjne. Często się zmieniają. Trudno jednak wszystko uregulować precyzyjnie – tłumaczy Anna Strzelecka, partner w firmie doradczej Taxpoint.

Absencja na szkoleniach z rozliczania projektów to głos zbiorowy wszystkich rozmówców „Rz”, poczynając od Krzysztofa Hetmana, wiceministra rozwoju. MRR widząc narastające problemy z rozliczaniem dotacji, zaleciło wszystkim regionom organizację bezpłatnych szkoleń dla beneficjentów. I województwa to robią, tylko że frekwencja na szkoleniach jest niska.

Niektóre regiony tworzą nawet specjalne grupy dla beneficjentów popełniających najwięcej błędów. – Nam trafił się wniosek, który zawierał 100 błędów – mówi Gabriela Wiatr z Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego. – Nasz „rekord” to 97 błędów – dodaje Izabela Byzdra z LAWP. Ważne jest też podejście przedsiębiorców do rozliczania dotacji, a bywa ono niefrasobliwe.

– Jeden z przedsiębiorców zakończył projekt w grudniu 2009 r. i wtedy też powinien się ostatecznie rozliczyć. Nie zrobił tego do dziś. Dopiero teraz, jak zagroziliśmy odebraniem dotacji, stawił się i przedstawił wniosek, z którego wynika, że ostatnie wydatki poniósł w listopadzie. Wszystko mogło się więc odbyć zgodnie z planem. Inny miał wybudować warsztat i wybudował, ale tylko na połowie terenu, na drugiej powstał sklep. Straci połowę pieniędzy –przytacza przykłady prezes Cebulska.

Na jeszcze inną przyczynę wskazuje Daniel Górski, dyrektor Departamentu Zarządzania RPO Województwa Podlaskiego. – Zła jakość dokumentów to często wina nie beneficjenta, ale firm konsultingowych. Doradcy koncentrują się na przygotowaniu wniosków o dofinansowanie i za to otrzymują wynagrodzenie. Później rozliczaniem projektów zajmują się już przypadkowe osoby. Stąd wiele błędów – tłumaczy Górski. – Nie dotyczy to wszystkich doradców – ripostuje Strzelecka, której firma dotacje nie tylko pozyskuje, ale i rozlicza. Przyznaje jednak rację, że wielu doradcom rozliczanie nie jest na rękę, bo to prawdziwa mitręga. – Poza tym rozliczanie znacząco podnosi cenę doradztwa. Nie każdy klient się na to decyduje – tłumaczy. 

Jak regiony radzą sobie z korektą wniosków? – Błędy oczywiste poprawiamy sami. Proste, formalne z przedsiębiorcą przy biurku. Merytoryczne o mniejszej wadze np. e-mailowo – wylicza Elżbieta Polak. To elastyczne podejście zalecane przez resort rozwoju.

Często jednak korekta wniosków polega na wielokrotnym przesyłaniu pism pomiędzy urzędem a firmą, co trwa tygodniami, w skrajnych przypadkach nawet miesiącami. Urzędnicy zapewniają jednak o dobrej woli. – Nie zależy nam na wstrzymywaniu jakichkolwiek płatności. Tempo rozliczania poszczególnych projektów wpływa przecież na tempo wdrażania programu – mówi Górski. To jedna z konsekwencji ważna z punktu widzenia regionów.

Dla przedsiębiorcy złożenie wniosku z błędami oznacza przede wszystkim późniejszą wypłatę pieniędzy. Bardzo rzadko nawet utratę dotacji. To ostateczność – zapewniają zgodnie rozmówcy „Rz”. Jest jeszcze jeden aspekt opóźnień. Pieniądze później trafiają do obiegu, co ma znaczenie dla gospodarki. Chodzi o miliardy złotych. – Przy refundacji pieniądze nie trafiają do firm, ale gdy nie są rozliczane zaliczki, cierpi też budżet państwa – przypomina wiceminister Hetman, wskazując, że na opóźnieniach tracą firmy, urzędnicy i gospodarka.

[ramka][srodtytul]Opinia[/srodtytul]

[b]Michał Gwizda[/b] | [i]partner w Accreo Taxand[/i]

Wielu polskich przedsiębiorców, ubiegając się o dofinansowanie, nie myśli o jego rozliczeniu. Niestety jest to etap trudniejszy niż pozyskanie samej dotacji, choć dobrze napisany wniosek łatwiej jest oczywiście rozliczyć.

Nie da się jednak ukryć, że rozliczenia są trudne nawet dla ekspertów, a tym bardziej dla osób, które nie zajmują się tym na co dzień, czyli dla przedsiębiorców. Wiele też zależy od podejścia urzędników. Ważna jest ich elastyczność. Standardowa korespondencja pisemna znacznie wydłuża korektę wniosku, a przecież kilkakrotne poprawki to norma. Wnioski krążą wtedy bez końca. Niestety zdarzają się sytuacje, że ”rozwikłanie problemu” 1 grosza różnicy trwa dwa tygodnie. Sytuacja, w której firma doradcza zajmuje się dotacją od początku do końca, jest wygodna dla przedsiębiorcy, ale też znacznie więcej kosztuje.[/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=a.osiecki@rp.pl]a.osiecki@rp.pl[/mail][/i]