Obserwując praktykę obrotu gospodarczego, trudno nie dostrzec „konfliktu interesów”, który nierzadko zachodzi między podmiotem dominującym a zależną od niego spółką. Jest to szczególnie widoczne wówczas, gdy spółka zależna jest „zmuszana” do podjęcia działań obiektywnie dla niej szkodliwych, a równocześnie korzystnych z punktu widzenia podmiotu dominującego. Na razie takie działanie trudno uznać za legalne, ale może warto to zmienić?

W polskim systemie prawnym powszechnie uznaje się, iż celem działania spółki handlowej (ergo motywem czynności dokonywanych przez osoby upoważnione do działania za nią lub w jej imieniu) powinno być przede wszystkim sensu largo dobro tej spółki. Choć zasada ta nie została expressis verbis wyrażona w normie powszechnie obowiązującego prawa, jej obowiązywanie potwierdzają zarówno przepisy penalizujące działanie na szkodę spółki (art. 585 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A7A8585662FA4BD468F0224DA42DCA9A?id=133014]kodeksu spółek handlowych[/link]; wszystkie powoływane przepisy odnoszą się do k. s. h.), jak i regulacje prywatnoprawne umożliwiające dochodzenie przez spółkę odszkodowania z tytułu wyrządzonej jej szkody (art. 293 i następne, art. 483 i następne). Powyższe założenia należy uznać za uzasadnione, uwzględniając potrzebę ochrony interesów wierzycieli oraz mniejszościowych wspólników (akcjonariuszy) spółek handlowych, w szczególności zaś spółek zależnych od innych podmiotów.

Rygorystyczne przestrzeganie tych wartości de facto uniemożliwia realizację potrzeb współczesnego obrotu gospodarczego, w szczególności zaś podejmowanie przez spółkę działań obiektywnie sprzecznych z jej dobrem (interesem), a równocześnie korzystnych dla innych podmiotów (najczęściej jej wspólników [akcjonariuszy] większościowych lub służących sensu largo dobru publicznemu, np. bezpieczeństwu energetycznemu lub ekologicznemu państwa albo jednostki samorządu terytorialnego).

[srodtytul]Kazus klasycznego holdingu[/srodtytul]

Umożliwienie tytułowego „legalnego działania na szkodę spółki” mogłoby spełnić m.in. oczekiwania holdingów (tak krajowych, jak i międzynarodowych). Nierzadko bowiem bywa tak, iż interes holdingu (w skład którego może wchodzić wiele spółek z siedzibą w Polsce oraz poza jej granicami) wymaga dokonania przez spółkę zależną czynności dla niej niekorzystnej.

[wyimek]Obowiązujące w Polsce prawo holdingowe trudno uznać za zgodne z oczekiwaniami uczestników rynku[/wyimek]

Byłoby tak m.in. wówczas, gdyby podmiot dominujący zaciągnął kredyt bankowy (tzw. kredyt globalny), którego warunki przewidywałyby udzielenie zabezpieczeń rzeczowych przez spółkę zależną (np. obciążenie jej majątku hipoteką, zastawem, zastawem rejestrowym, przewłaszczenie niektórych składników jej majątku na zabezpieczenie ww. kredytu) i – co szczególnie istotne z punktu widzenia analizowanej tu problematyki – nie przyznawałyby spółce zależnej jakichkolwiek, w tym także pośrednich, korzyści z tego tytułu. Nie budzi przy tym wątpliwości, iż w takim wypadku interes spółki zależnej byłby narażony na szwank (m.in. wskutek znaczącego pogorszenia jej zdolności kredytowej, spadku wartości posiadanych przez nią aktywów etc.), co z kolei mogłoby prowadzić do spełnienia opisanych wyżej przesłanek odpowiedzialności menedżerów spółki zależnej za działanie na jej szkodę.

Z drugiej jednak strony (w pełni uzasadniona w świetle powyższych uwag poczynionych na tle aktualnego stanu prawnego) odmowa udzielenia wskazanych zabezpieczeń przez spółkę zależną mogłaby uniemożliwić uzyskanie kredytu przez podmiot dominujący lub też otrzymanie go na mniej korzystnych warunkach, ergo byłaby niekorzystna z punku widzenia holdingu.

[srodtytul]Zależne od Skarbu Państwa [/srodtytul]

Problem „legalnego działania na szkodę spółki” może pojawić się także w wypadku spółek zależnych od Skarbu Państwa. Jest to widoczne wówczas, gdy zamiarem Skarbu Państwa byłoby wykorzystywanie tych spółek nie tylko w celu osiągnięcia zysku, lecz także dla realizacji określonej polityki państwa. Znakomitym tego przykładem jest zmiana statutu spółki pod firmą Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA (PGNiG) z 26 października 2006 r. Zgodnie bowiem z § 17 ust. 2 pkt 2 zmienionego statutu PGNiG: „Akcjonariusz – Skarb Państwa reprezentowany przez ministra właściwego do spraw Skarbu Państwa wyraża, w formie pisemnej, zgodę na realizację strategicznych przedsięwzięć inwestycyjnych lub udział Spółki w przedsięwzięciach inwestycyjnych trwale lub przejściowo pogarszających efektywność ekonomicznej działalności Spółki, ale koniecznych dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski”.

Nie wdając się w rozważania na temat zgodności z prawem (a zatem i ważności) § 17 ust. 2 zmienionego statutu PGNiG (co wymaga odrębnego obszernego opracowania), zbadać należy dopuszczalność ewentualnej realizacji (wykonania) części jego dyspozycji, tj. „realizację strategicznych przedsięwzięć inwestycyjnych lub udział Spółki w przedsięwzięciach inwestycyjnych trwale lub przejściowo pogarszających efektywność ekonomicznej działalności Spółki, ale koniecznych dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski”. Przyjmując, iż w wyniku takich działań PGNiG poniosłoby szkodę, nie uzyskując w zamian za to żadnego odszkodowania (rekompensaty), w świetle powyższych uwag należałoby uznać je za niedopuszczalne, ergo prowadzące do spełnienia opisanych wyżej przesłanek odpowiedzialności menedżerów PGNiG za działanie na jego szkodę.

Ten wniosek nie jest przy tym uzasadniony jedynie literalnym odczytaniem przepisów k. s. h. (w tym szczególnie art. 585 § 1). Zwrócić bowiem należy uwagę na okoliczność, iż Skarb Państwa nie jest uprawniony do wszystkich akcji tej spółki. Z kolei uszczuplenie majątku spółki jedynie w celu realizacji polityki państwa, bez jakiejkolwiek rekompensaty, mogłoby mieć negatywny wpływ na wartość wszystkich akcji spółki, w tym także akcji akcjonariuszy mniejszościowych. Dlatego w obecnym stanie prawnym legalność działania na szkodę spółki w tym przypadku mogłaby być podana w wątpliwość także ze wskazaniem na powyższe argumenty celowościowe. Z drugiej jednak strony niekiedy celowe jest, by określone działania na rzecz państwa były dokonane właśnie przez spółki zdominowane przez Skarb Państwa (np. przez PGNiG posiadające specjalistyczną infrastrukturę umożliwiającą ich realizację). Niekiedy wręcz realizacja określonych celów państwa możliwa jest, i to z różnych powodów (formalnych oraz materialnych), wyłącznie przez te spółki. Dlatego zamierzenia te nie powinny być piętnowane, choć wymagają zastosowania odpowiednich instrumentów prawnych.

[srodtytul]Potrzebna zmiana przepisów[/srodtytul]

Obowiązujące w Polsce prawo holdingowe trudno więc uznać za zgodne z oczekiwaniami uczestników rynku. W praktyce bywa to szczególnie uciążliwe dla członków zarządów oraz rad nadzorczych spółek zależnych, którzy bardzo często stają przed dylematem wyboru między interesem zarządzanej (nadzorowanej) przez siebie spółki zależnej a interesem podmiotu dominującego. Abstrahując od czynników pozaprawnych, nie budzi wątpliwości, iż de lega lata osoby te nie mogą działać na szkodę spółki zależnej, co z kolei często uniemożliwia realizację uzasadnionych celów gospodarczych lub zadań publicznych.

Za zasadne uważam więc rozpoczęcie debaty na temat kierunku rozwoju polskiego prawa holdingowego ze szczególnym uwzględnieniem tytułowego zagadnienia „legalnego działania na szkodę spółki zależnej”. Nie przesądzając jej wyniku i wpływu na konkretne rozwiązania legislacyjne, należy wyrazić nadzieję, że polskiemu ustawodawcy uda się osiągnąć równowagę między, z jednej strony, uelastycznieniem i zwiększeniem zakresu działania podmiotów dominujących a, z drugiej, ochroną wierzycieli oraz mniejszościowych wspólników (akcjonariuszy) spółek zależnych. Inspiracją mogłyby być m.in. rozwiązania niemieckie.

W dalszej perspektywie z nadzieją należy spoglądać na zapowiedź uchwalenia dyrektywy regulującej działalność holdingów. Być może jednak do tego czasu polskiemu ustawodawcy uda się rozwiązać opisywane tu problemy; do tego czasu menedżerowie polskich spółek zależnych nie będą korzystali z przywileju „spokojnego snu”. Tymczasem taki przywilej wydaje się stanowić condictio sine qua non dla efektywnego sensu largo prowadzenia spraw, reprezentowania i nadzorowania spółki kapitałowej.