Paradoksalnie procedura rejestracyjna – choć unijna – nie jest wcale przeznaczona dla wielkich koncernów. Wręcz przeciwnie, z drogi tej mogą skorzystać drobne podmioty. To właśnie małe, często rodzinne, przedsiębiorstwa, które z pokolenia na pokolenie zajmują się kultywowaniem lokalnej tradycji kulinarnej, powinny być nią najbardziej zainteresowane.
[srodtytul]Co to daje[/srodtytul]
Efekt unijnej rejestracji jest taki, że w odniesieniu do żywności nazwy nie można używać na oznaczenie produktów powstających inaczej, niż wynika to z zaakceptowanej przez Komisję Europejską specyfikacji. Na wyrobach takich można też umieszczać specjalne ogólnoeuropejskie oznaczenie wskazujące na ochronę, z jakiej wyrób korzysta. Polscy konsumenci mogą znać już te symbole z półek sklepowych, bo trafia już tam taka produkowana tradycyjnymi metodami żywność. Bezprawne korzystanie z zarejestrowanych przez Komisję nazw jest zabronione. Grożą za to kary – z dwuletnim więzieniem włącznie.
[srodtytul]Jakie oznaczenia[/srodtytul]
Ubiegając się o europejską ochronę nazwy produktu spożywczego, mamy do wyboru trzy ich rodzaje:
- chronioną nazwę pochodzenia,
- chronione oznaczenie geograficzne,
- tradycyjną gwarantowaną specjalność.
Nieco upraszczając, można powiedzieć, że różnią się one stopniem tradycyjności i związania z jakimś regionem świata (co ciekawe, nie musi to być wcale Europa).
Nie mamy w związku z tym pełnej swobody wyboru trybu ochrony. Zależy on od tego, o jaki wyrób chodzi, jak przebiega jego produkcja itp. I tak nazwa pochodzenia to określenie identyfikujące produkt jako pochodzący z konkretnego obszaru (miasta, regionu, kraju), jeżeli:
- swą jakość lub cechy produkt ten zawdzięcza środowisku geograficznemu, w jakim powstawał (czyli np. nasłonecznieniu, glebie, szczególnemu kunsztowi osób zatrudnionych przy wyrobie itp.),
- jego produkcja, przetwarzanie i przygotowanie odbywają się w tym właśnie obszarze.
Z oznaczeniem geograficznym jest podobnie, tyle że cechy swe (w tym np. renomę) zawdzięcza nie tyle środowisku, co pochodzeniu geograficznemu, a na określonym obszarze musi odbywać się tylko jeden z wymienionych etapów powstania wyrobu (tj. albo produkcja, albo przetwarzanie, albo przygotowanie).
Wreszcie tradycyjna gwarantowana specjalność to produkt rolny lub środek spożywczy, który od jednego przynajmniej pokolenia ma ten sam skład albo jest wytwarzany lub przetwarzany tym samym sposobem albo przy użyciu tych samych surowców. Musi on mieć na tyle specyficzny charakter, żeby wyraźnie różnić się od innych produktów lub środków spożywczych należących do tej samej kategorii.
[srodtytul]Wszystkim wolno[/srodtytul]
Co ważne, wskutek rejestracji nie dochodzi – inaczej niż przy zastrzeganiu znaku towarowego – do zawłaszczenia nazwy na rzecz wnioskodawcy. Jego konkurenci cały czas mogą się nią posługiwać. Ważne jest tylko, aby czynili to w zgodzie ze specyfikacją. Innymi słowy, przy produkcji wyrobów opatrywanych potem tą nazwą muszą przestrzegać zaakceptowanych przez Komisję Europejską receptur.
Nieco łagodniejsze zasady obowiązują przy gwarantowanych tradycyjnych specjalnościach. Tu zarejestrowane nazwy mogą jednak być nadal używane przy etykietowaniu produktów nieodpowiadających zarejestrowanej specyfikacji produktu. Tyle że nie wolno wtedy wykorzystywać unijnego oznaczenia, które wskazywałoby na to, że chodzi o GTS.
Pamiętajmy jednak, że wniosku o europejską rejestrację w zasadzie nie możemy złożyć sami. Rozporządzenia upoważniają do tego jedynie grupę producentów lub przetwórców tego samego produktu rolnego lub środka spożywczego. Pojedyncza osoba może być uznana za grupę jedynie wyjątkowo.
Małych przedsiębiorców powinny zachęcać do korzystania z unijnej procedury rejestracyjnej także niewysokie koszty całej operacji. Unijne przepisy nie wymagają tu jakichkolwiek opłat. Polskie regulacje narzucają wymóg uiszczenia 300 zł za wniosek.
[ramka][b]Gdzie szukać informacji[/b]
Znakomitym źródłem informacji o europejskich przysmakach jest serwis internetowy Komisji Europejskiej. Wybieramy adres [link=http://ec.europa.eu/agriculture/quality/]http://europa.eu.int/comm/agriculture/qual/en/prodb_en.htm[/link], a potem odnośnik DOOR database po prawej stronie.
Okazuje się, że nasi producenci mają już w unijnym rejestrze kilka oznaczeń. Nazwami pochodzenia są bryndza podhalańska i oscypek. Miód wrzosowy z Borów Dolnośląskich to oznaczenie geograficzne. Tradycyjnymi gwarantowanymi specjalnościami stały się miody pitne: półtorak, dwójniak, trójniak i czwórniak.
Specyfikacje produktów albo ich streszczenia są publikowane w Dzienniku Urzędowym Wspólnot Europejskich i każdy przedsiębiorca może się z nimi zapoznać. Stosunkowo łatwo można je znaleźć za pośrednictwem wspomnianego serwisu internetowego.
Produktom regionalnym poświęcona jest też część serwisu internetowego Ministerstwa Rolnictwa ([link=http://www.minrol.gov.pl/DesktopDefault.aspx]www.minrol.gov.pl[/link]). Po wejściu na stronę resortu należy wybrać z lewej strony odnośnik Produkty regionalne i tradycyjne). Zainteresowani znajdą tam m.in. podstawowe informacje dotyczące unijnych oznaczeń, akty prawne im poświęcone (w tym dwa podstawowe rozporządzenia europejskie: nr 510/2006 ws. ochrony oznaczeń geograficznych i nazw pochodzenia produktów rolnych i środków spożywczych oraz nr 509/2006 ws. produktów rolnych i środków spożywczych będących gwarantowanymi tradycyjnymi specjalnościami, a także formularz wniosku o rejestrację. [/ramka]