U boku europejskiej spółki akcyjnej (SE) już niedługo stanie europejska spółka prywatna (SPE) – międzynarodowa forma spółki kapitałowej z ograniczoną odpowiedzialnością. Spółka ta niekoniecznie będzie jednak tak międzynarodowa, na jaką wygląda, możliwe też, że nie stanie u boku SE, natomiast – ujmując to lapidarnie – pobije rekordy popularności.

[srodtytul]Dla małych i średnich[/srodtytul]

Komisja Europejska 25 czerwca tego roku przedłożyła projekt statutu wspomnianej spółki, która ma przyjąć jednolitą nazwę Societas privata europaea. Inicjatywa ta jest częścią pakietu środków wspierających małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP), zwanego programem Small Business Act for Europe. Mimo że w Unii Europejskiej 99,8 proc. wszystkich przedsiębiorstw stanowią MŚP, to jednak właśnie one mają wciąż największe problemy z rozwinięciem działalności zagranicznej. Powód jest prosty: dla prowadzenia takiej działalności są one de facto zmuszone do założenia rodzimej spółki w państwie docelowym, co przy 27 różnych systemach prawnych łączy się z ogromnymi kosztami. Wizja ta powoduje, że małe przedsiębiorstwa, dysponujące najczęściej niskim budżetem oraz niewielkimi zasobami ludzkimi, duszą w zarodku plan ekspansji zagranicznej. Głównym celem powołania europejskiej spółki prywatnej jest ułatwienie takim przedsiębiorstwom dostępu do jednolitego rynku wewnętrznego. Cel ten Komisja wymienia jako główny. Nowa spółka może jednak spowodować o wiele większe zamieszanie w europejskim prawie spółek. Zamieszanie, które ostatecznie może się jednak okazać bardzo pozytywne.

Zgodnie z zaproponowanym statutem SPE ma być spółką z o. o., posiadającą osobowość prawną i kapitał zakładowy. Rozwiązania, na których ma się opierać, znane są z konstrukcji anglosaskiej limited (Ltd.).

Po pierwsze: zrezygnowano z wymogu wysokiego kapitału zakładowego, ustalając go na 1 EUR. SPE otwiera zatem niewypłacalnemu obywatelowi dostęp do konstrukcji prawnej redukującej jego odpowiedzialność.

[wyimek]W Unii Europejskiej 99,8 proc. wszystkich przedsiębiorstw stanowią małe i średnie[/wyimek]

Po drugie: wspólnikom założycielom przyznaje się bardzo szeroko pojętą autonomię, wynikającą z możliwości uregulowania wielu kwestii związanych z prowadzeniem spółki w jej umowie. Ta dalece przewidziana autonomia czyni z SPE uniwersalne narzędzie, umożliwiające dopasowanie spółki do struktury przedsiębiorstwa i przez to optymalne wykorzystanie jej potencjału gospodarczego.

Po trzecie: redukcja ilości odesłań do prawa krajowego, które będzie miało zastosowanie tylko w kwestiach nieuregulowanych ani w statucie, ani w umowie spółki.

[srodtytul]Jest się czego obawiać[/srodtytul]

Czy tak obranego z regulacji, bo zajmującego tylko 48 artykułów, statutu musi się obawiać duma polskiego prawa spółek kapitałowych – spółka z o. o.? Otóż tak, i to bardzo. Komisja proponuje warunki formalne, które uczynią z SPE poważnego konkurenta dla każdej spółki krajowej, a tym samym i dla tej z o.o. Stanie się to w konsekwencji zniesienia wymogu transgraniczności. SPE może być założona nawet przez jedną osobę i także wówczas, gdy założyciele spółki nie rozwiną działalności zagranicznej.

Fakt, że SPE zawita do Polski i zagra na jednym boisku ze sp. z o.o. jest więc oczywisty. Pytanie brzmi jednak, czy wygra? Wskazane trzy nowatorskie filary, na których opiera się SPE, już same w sobie, i to w trzech zasadniczych kwestiach, powodują jej przewagę nad sp. z o.o.

[srodtytul]Filar pierwszy: koniec z kapitałem zakładowym[/srodtytul]

W tej kwestii istnieją największe obawy sceptyków co do nowej SPE. Mówi się, że brak kapitału uczyni z niej tylko przejściowe prowizorium, które nie zda próby czasu, a sama spółka będzie wykorzystywana przez niemajętnych pseudoprzedsiębiorców celem ograniczenia ich odpowiedzialności. Myślenie takie jest jednak błędne i nie uwzględnia całości koncepcji SPE. Dowodem na pomyślność spółki bez wymogu kapitału jest spółka limited, najbardziej popularna forma na świecie. Doświadczenie oraz badanie wykazują ponadto, że kapitał zakładowy w obecnych czasach został pozbawiony jego najważniejszej funkcji, mianowicie ochrony wierzycieli. W SPE ochronę tę przyjmują inne mechanizmy, oparte głównie na zwiększeniu jawności działań spółki oraz bliższej współpracy z wierzycielami. Sami partnerzy handlowi nie zwracają obecnie takiej uwagi na kapitał zakładowy jak na przepływy kapitału, czyli tzw. cashflows, mówiące o wiele więcej o jej wypłacalności niż sam kapitał. Wracając na polskie boisko, należy zatem stwierdzić, że brak wymogu wysokiego kapitału już na wstępie w oczach przedsiębiorcy uczyni z SPE rywala mającego przewagę nad sp. z o.o.

[srodtytul]Drugi filar, czyli elastyczność[/srodtytul]

Przewaga ta rośnie znacznie, kiedy uwzględni się drugi filar nośny przyszłej SPE. Zaproponowany statut przewiduje, że w umowie spółki będzie można uregulować cały kanon aspektów dotyczących jej organizacji oraz funkcjonowania. W rezultacie SPE cechuje się wewnętrzną elastycznością, która w powiązaniu ze zwartą jednolitą konstrukcją zewnętrzną stworzy bardzo rozsądne połączenie. SPE będzie formacją idealną nie tylko dla MŚP, ale też posłuży dużym i wielkim przedsiębiorstwom do tworzenia ich międzynarodowych struktur.

Pole do zastosowania uniwersalnego wręcz narzędzia SPE na tym jednak się nie kończy. Wymienić należy także joint-venture, połączenia transgraniczne i w końcu operacje z zakresu M&A. Dla wszystkich tych form znana we wszystkich państwach SPE będzie stanowiła kompromis, a jej elastyczność zagwarantuje optymalne wykorzystanie potencjału nowo powstałych przedsiębiorstw. Także pod tym względem SPE zyskuje na przewadze wobec sp. z o.o.

[srodtytul]Filar trzeci: kompleksowość regulacji[/srodtytul]

Odesłania do prawa krajowego są zredukowane do niezbędnego minimum. Chodzi tu głównie o prawo pracy, upadłościowe i podatkowe. Drugą stroną medalu – pierwszą stanowi mała ilość odesłań do prawa krajowego – jest kompleksowość regulacji statutu. Rozwiązania statutu oparte są na najnowszych standardach, które poprzez uchwalenie statutu w formie rozporządzenia będą wiążące w całej Unii.

Wymienić tutaj należy tylko kilka z nich: SPE będzie można założyć bardzo szybko, bez zbędnych formalności, nawet drogą elektroniczną. SPE może powstać ex nihilo (z niczego), może też być owocem przekształcenia lub połączenia istniejących spółek. Jej działania będą szybkie i sprawne, uchwały będą mogły być podejmowane nawet bez konieczności zwoływania zgromadzenia wspólników. Co do kapitału przewiduje się testy bilansowe oraz – fakultatywnie – wypłacalności. Kapitał nie będzie sztywny, co zagwarantuje możliwość jego wypłaty i pomniejszania.

Urzędy państwowe upoważnione zostaną do żądania tylko bardzo małej i jednocześnie niezbędnej ilości dokumentów przy rejestracji, co pozwoli na odbiurokratyzowanie i znaczne przyspieszenie procedur.

[srodtytul]Sporne punkty[/srodtytul]

Statut SPE jest gotowy i ma wejść w życie już w lipcu 2010 roku. Czy jednak tak się stanie?

W publicznej debacie omawia się obecnie głównie trzy kwestie.

Pierwsza to wymóg transgraniczności, z powodu którego rządy państw członkowskich obawiają się zbyt dużej konkurencyjności wobec spółek rodzimych. Zaleca się tutaj jednak determinację i konsekwencję ustawodawcy wspólnotowego. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, by SPE zaczęła konkurować z formacjami krajowymi. Będzie to konkurencja zdrowa, która ostatecznie zmusi ustawodawców krajowych do modernizacji swoich, często przestarzałych, systemów prawa spółek.

Drugi newralgiczny punkt stanowi kapitał zakładowy. Także w tej kwestii z wyżej wymienionych powodów należy żywić nadzieję, że ustawodawca wspólnotowy nie zejdzie z obranego kursu.

Po trzecie pozostaje kwestia praw pracowników. Tutaj zwłaszcza związki zawodowe obawiają się zaniechania osiągniętych standardów. Alarm ten należy jednak ocenić jako fałszywy. W zaproponowanym statucie znajduje się bowiem jednoznaczny zapis, zgodnie z którym partycypacja pracowników odbywa się zgodnie z przepisami prawa krajowego.

[srodtytul]Wyzwanie dla polskiego ustawodawcy[/srodtytul]

Jeżeli ustawodawca polski wobec tych nowatorskich standardów, jakie wprowadza SPE, chce zachować rodzimą spółkę z o.o., musi się spieszyć i gruntownie ją zreformować. W lipcu 2010 roku może być już za późno. Jeżeli SPE zostanie przyjęta taką, jak zaproponowała Komisja, zgodnie z przeprowadzonymi badaniami zdumiewająca większość przedsiębiorców przejmie właśnie tę formę korporacji. Nie będą to tylko przedsiębiorstwa małe czy średnie, ale też wielkie koncerny. Komisja celowała wprawdzie w MŚP, ale strzał może się okazać korzystny dla wszystkich.

Przy obecnym tempie, jakie narzucił prezydujący w Radzie rząd francuski, lipiec 2010 r. wydaje się terminem bardzo realnym. Polski ustawodawca musi się więc spieszyć z reformą spółki z o.o. W przeciwnym razie można się liczyć z ostateczną klęską tej spółki, jeżeli SPE zostanie powołana na takich warunkach, o jakich czytamy w zaproponowanym statucie.