Ostatnio taki spór powstał między związkowcami z działającego na północy kraju koncernu energetycznego Energa SA a zarządem spółki.

– Nie jesteśmy do końca pewni, czy mamy rację, więc zamiast strajkować, co mogłoby mieć bardzo poważne konsekwencje, zwróciliśmy się o rozstrzygnięcie sporu ze spółką do Kolegium Arbitrażu Społecznego – mówili związkowcy, którzy przyjechali wczoraj do Warszawy, by wziąć udział w posiedzeniu kolegium.

Po pół roku negocjacji z zarządem spółki związkowcy wystąpili z wnioskiem do KAS o wstrzymanie restrukturyzacji w firmie. [b]Przepisy wewnętrzne firmy przewidują bowiem, że muszą wyrazić zgodę na wszystkie zmiany. Ich zdaniem restrukturyzacja w koncernie zagrażała interesom pracowników, więc nie wyrazili na nią zgody.[/b]

Kilka dni później, zanim jeszcze wyznaczono arbitrów, z koncernu została wydzielona nowa spółka pod nazwą Energa Operator SA. Z głównej spółki i ośmiu jej oddziałów wyłączono ponad tysiąc pracowników, którzy zostali przeniesieni do nowej firmy. Zachowali swoje wynagrodzenia i wszystkie dotychczasowe uprawnienia wynikające z układów zbiorowych pracy (każdy oddział miał inne przepisy). – Przeniesieni pracownicy stracili korzystniejsze od proponowanych im pracowniczych ubezpieczeń emerytalnych, wstrzymano rozpatrywanie wniosków o pożyczki z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych – mówi jeden ze związkowców uczestniczący w posiedzeniu kolegium. – [b]Od marca toczy się w firmie spór zbiorowy o podwyżkę wynagrodzeń, których firma nam odmawia ze względu na brak pieniędzy. Jednak na premie w wysokości prawie 1,5 tys. zł dla pracowników przeniesionych do nowej spółki pieniądze się znalazły.[/b]

Zdaniem koncernu restrukturyzacja była niezbędna, gdyż zgodnie z prawem energetycznym spółki zajmujące się dystrybucją energii muszą zostać oddzielone od tzw. spółek operatorów zajmujących się sprzedażą energii klientom. Pod koniec czerwca upływał termin, jaki Urząd Regulacji Energetyki wyznaczył koncernowi na rozdzielenie tych dwóch rodzajów działalności.

W takiej sytuacji pełnomocnik pracodawcy przedstawił wątpliwość, czy firma musiała uzyskać zgodę związku na restrukturyzację. Brak zgody związkowców stoi w kolizji z uprawnieniami i obowiązkami pracodawcy i nie powinien zostać uwzględniony przez arbitrów.

Strony mają jeszcze kilka dni na porozumienie i zakończenie tego sporu, choć wydaje się, że szanse na to są nikłe. W takim razie za kilka dni, na kolejnym posiedzeniu, poznamy rozstrzygnięcie kolegium w tej sprawie, któremu obie strony będą się musiały podporządkować.

[ramka][b]Komentuje Bogusław Cudowski, profesor z Uniwersytetu w Białymstoku[/b]

Związkowcy za rzadko korzystają z tej formy rozstrzygania sporów zbiorowych. To ostatnia możliwość polubownego zakończenia konfliktu wewnątrz firmy. Zgodnie z przepisami tylko strona związkowa może wystąpić o przeprowadzenie arbitrażu. Jednak to bardzo ważny etap rozwiązywania sporu, gdy po rokowaniach czy mediacji, podczas których skłócone strony próbują znaleźć kompromis, na tym etapie oddają sprawę pod rozstrzygnięcie niezależnego kolegium. Myślę, że w wrażliwych branżach, do których z pewnością należy energetyka, arbitraż powinien być obowiązkowy. Takie rozwiązania przewidywała jedna z propozycji nowelizacji kodeksu pracy. Konsekwencje strajku załogi w takiej firmie mogą być ogromne.[/ramka]