Działalność gospodarcza to – co do zasady – zarobkowe wytwarzanie, budowanie, handel, usługi, a także działalność zawodowa, jeśli są wykonywane w sposób zorganizowany i ciągły. Tak wynika z art. 2 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (DzU z 2007 r. nr 155, poz. 1095 ze zm.). Inne jej definicje znajdziemy jednak też w przepisach podatkowych. Oprócz tego część ustaw szczególnych także zawiera własne definicje tego pojęcia. Wszystkie one różnią się między sobą, co rodzi w praktyce spore komplikacje.

Zgodnie z ustawą o VAT (art. 15 ust. 2) za działalność gospodarczą uznaje się nawet czynności jednorazowe w okolicznościach, które wskazują na zamiar wykonywania ich w sposób częstotliwy. Definicję zawiera też art. 3 pkt 9 ordynacji podatkowej. Wynika z niego, że można uznać za prowadzenie działalności gospodarczej też takie sytuacje, których inne ustawy do tego rodzaju działalności nie zaliczają.

Sądy często biorą pod uwagę definicje z przepisów podatkowych. Uznają, że podatnicy powinni wypełniać warunki nakładane na nich tymi ustawami, choć nie prowadzą biznesu w typowych formach. Dotyczy to m.in. wielokrotnych sprzedaży aut czy działek budowlanych.

Rozbieżne definicje powodują też kłopoty z zakwalifikowaniem tzw. samozatrudnienia. W Sejmie jest projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych dotyczący tej sprawy. Zgłosili go posłowie Platformy Obywatelskiej. Byłaby to kolejna w ostatnich latach zmiana tej definicji. Nowela sprzed dwóch lat miała ograniczyć zakładanie jednoosobowych firm przez pracowników, którzy w tej formie prawnej robią najczęściej to samo u dotychczasowego pracodawcy, ale bez ochrony prawa pracy.

Zwolennikiem samozatrudnienia jest np. Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego. – Mechanizm ten powoduje powstawanie nowych firm, część z nich zaczyna też po jakimś czasie pracować dla innych kontrahentów (nie tylko byłych pracodawców) i zatrudnia inne osoby – przekonuje Bartnik. Za zmianami opowiada się też Krajowa Izba Gospodarcza, która podkreśla, że obecne przepisy są niekorzystne dla takich zawodów jak prawnicy, informatycy i menedżerowie.

Teraz posłowie znowu przychylniejszym okiem patrzą na samozatrudnienie. Chcą tylko dodać, że za działalność gospodarczą nie uznaje się czynności związanych z prowadzonym biznesem, jeśli ich wykonawca nie ponosi ryzyka gospodarczego. Teraz o tym, czy tak jest, decydują arbitralnie urzędnicy. Warunek, że nie ponosi się ryzyka gospodarczego, musi stanowić treść stosunku umownego, aby uznać, że nie mamy do czynienia z działalnością gospodarczą (patrz opinia).

Posłowie tłumaczą, że trzeba jasno określić, co jest samozatrudnieniem. Niepewność w tej mierze szkodzi nowym małym firmom. Wnioskodawcy szacują, że sprawa dotyczy nawet kilkuset tysięcy firm, które świadczą usługi tylko jednemu kontrahentowi.

Przeciwnikiem kolejnej zmiany jest Bartnik. – Sądzę, że do oceny samozatrudnienia wystarczy definicja z ordynacji podatkowej – mówi. Pomysł nie podoba się też Business Centre Club. Wiceprezes Bogusław Piwowar krytykuje warunek ryzyka gospodarczego. – Ryzyko takie istnieje już z samego powodu, iż zlecający samozatrudnionemu wykonanie określonych czynności może rozwiązać z nim stosunek cywilnoprawny – podkreśla Piwowar w opinii do projektu nowelizacji.

Kłopoty z definicją działalności gospodarczej są też w innych branżach. Prawo geologiczne i górnicze określa, że wydobywanie kopalin (w tym też piasku, żwiru, torfu itp.) ze złóż jest zawsze działalnością gospodarczą. Oznacza to, że trzeba na nią uzyskiwać koncesję.

Ograniczenia pojawiały się w 2005 r., bo wielu właścicieli nieruchomości twierdziło, że wydobywa kopaliny na własne potrzeby i nie prowadzi działalności gospodarczej – nie starali się więc o koncesje, nie wnosili też opłat eksploatacyjnych. Dlatego Ministerstwo Środowiska przeforsowało zmiany w przepisach, które nie pozostawiają wątpliwości, że głębsze wykopy w ziemi to zawsze działalność gospodarcza. Do końca nie rozwiązało to problemu, bo nie zawsze da się określić, kiedy np. piasek zakwalifikować jeszcze jako grunt (zgodnie z art. 143 kodeksu cywilnego), a kiedy jako kopalinę. Co do zasady jednak nawet wykopywanie piasku na własne potrzeby wymaga uzyskania koncesji, co potwierdza wyrok NSA z 7 lutego 2008 r. (sygn. II GSK 372/07).

Definicja działalności gospodarczej ma też znaczenie podczas zakupów. Zgodnie z ustawą o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej (DzU z 2002 r. nr 141, poz. 1176 ze zm.) z przywilejów konsumenckich mogą korzystać osoby fizyczne, które nabywają rzecz w celu, który nie jest związany z działalnością gospodarczą. Tymczasem o rozróżnienie, w jakim celu dokonano zakupu np. drogiego sprzętu fotograficznego, wcale nie jest łatwo.

Inaczej jest, gdy kupujący weźmie podczas zakupów fakturę wystawioną na firmę. – Informuję wtedy zainteresowanego, że nie ma uprawnień konsumenckich, ale może jedynie skorzystać z rękojmi uregulowanej w kodeksie cywilnym – mówi Marek Radwański, rzecznik konsumentów w powiecie poznańskim.

Działalność gospodarcza zdefiniowana jest w kilku różnych ustawach. Definicje te różnią się od siebie, co w praktyce rodzi duże trudności interpretacyjne. W dodatku często się one zmieniają, co tylko pogłębia chaos. Obecnie Sejm też pracuje nad nową definicją w przepisach o PIT dotyczącą tzw. samozatrudnienia. Chodzi o to, aby ocena, czy dana osoba jest pracownikiem, nie zależała od swobodnego uznania urzędnika. Jeśli w umowie między pracodawcą a samozatrudnionym nie będzie zapisu, że osoba wykonująca czynności nie ponosi ryzyka gospodarczego związanego z prowadzoną działalnością, to urzędnik nie będzie mógł uznać, że ta osoba jest pracownikiem.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

m.kosiarski@rp.pl