Podstawowy problem dotyczy odpowiedzi na pytanie, czy i jakie ewentualnie przywileje z akcji lub udziału wolno wykonywać egzekwującemu wierzycielowi.
Kontrowersje dotyczą przede wszystkim uprawnienia do uczestnictwa w zgromadzeniu wspólników oraz wykonywania prawa głosu. Jedni są zdania, że przysługują one wierzycielowi. Wspólnik siłą rzeczy głosować by wówczas nie mógł. Argumentów za takim poglądem dostarcza kodeks postępowania cywilnego. Przewiduje on stosowanie do zajęcia praw z udziału przepisów o egzekucji z wynagrodzenia za pracę. Te zaś pozwalają wierzycielowi wykonywać wszelkie prawa i roszczenia dłużnika (art. 909 w zw. z art. 902 i art. 887 k.p.c.).
Są jednak i tacy, zdaniem których przejęcie przez wierzyciela opisanych uprawnień wspólnika jest niedopuszczalne. Co ważne, to ten drugi pogląd właśnie zyskał akceptację Sądu Najwyższego. W uchwale z 14 września 2005 r. (III CZP 57/05) SN uznał, że samo zajęcie przez komornika udziałów w spółce z o.o. nie upoważnia wierzyciela ani do uczestnictwa w zgromadzeniu wspólników, ani tym bardziej do głosowania nad uchwałami podejmowanymi przez wspólników.
Pisaliśmy o tym więcej w DF z 27 września 2005 r. („Wierzyciel ma udziały, ale głosować nie może”).
Do sytuacji, w której na majątek dłużnika wchodzi komornik, zbliżona jest ta, w której dłużnik ów bankrutuje. Tyle tylko, że tu uprawnienia wspólnika są o wiele mniejsze niż w przypadku egzekucji.
Tam, jak ustaliliśmy przed chwilą, wierzyciel wspólnika nie może głosować. Tu jest inaczej. Akcje i udziały, które należą do upadłego, stają się z mocy prawa składnikiem masy upadłości. Zarządza nią – w zależności od rodzaju upadłości – syndyk albo zarządca. To oznaczałoby, że wolno mu wykonywać prawo głosu zamiast upadłego. Od syndyków wiemy jednak, że w praktyce bywa z tym różnie.
Upadłość może mieć zresztą znaczenie także w spółkach osobowych. I nie chodzi tu o bankructwo samej spółki. Czasem nawet ogłoszenie upadłości jednego ze wspólników sprawia, że spółka ulega rozwiązaniu.
Tak jest przede wszystkim w spółce cywilnej (art. 874 § 2 k.c.) oraz jawnej i komandytowej (art. 58 i art. 103 k.s.h.). Choć warto pamiętać, że w spółkach handlowych (tj. jawnej i komandytowej) wspólnicy mogą postanowić, że działają dalej (art. 64 k.s.h.).
Z sytuacją, w której prawa spółkowe wykonuje kto inny niż sam wspólnik, można powiązać sytuację, gdy wspólnikowi z pewnych uprawnień korzystać nie wolno. Stosunkowo często może się to zdarzać tam, gdzie sąd udziela tzw. zabezpieczenia. Jest to forma tymczasowej ochrony, wykorzystywana wówczas, gdy jeszcze nie wiadomo, kto ma rację. Dzięki niej sąd może „zakonserwować” na pewien czas relacje między spierającymi się.
Wspólnicy spierają się, kto z nich jest właścicielem udziałów w spółce. Istnieje ryzyko, że jeden z nich zwoła naprędce zgromadzenie wspólników i doprowadzi do podjęcia uchwały o rozwiązaniu spółki. Sąd na wniosek drugiej strony ustanawia zabezpieczenie, zakazując owemu wspólnikowi wykonywania prawa głosu na najbliższym zgromadzeniu wspólników.
Wniosek o udzielenie zabezpieczenia wolno wnieść zarówno w pozwie, jak i wcześniej, nawet przed wytoczeniem powództwa. Tyle tylko, że w tej ostatniej sytuacji obowiązują pewne ograniczenia czasowe. Otóż sąd, udzielając zabezpieczenia przed wszczęciem postępowania w sprawie, wyznacza termin, w którym pismo wszczynające postępowanie powinno być wniesione pod rygorem upadku zabezpieczenia. Co ważne, termin ten nie może przekraczać dwóch tygodni (art. 733 k.p.c.).