Rz: W ściągalności długów Polska nawet na tle naszych sąsiadów wypada źle. Według najnowszego raportu Banku Światowego (Doing Business 2008) od wniesienia pozwu do wyegzekwowania długu (należności z kontraktów) mija średnio 830 dni. Pewnym pocieszeniem jest, że sama egzekucja wyroku trwa 160 dni.

Feliks Zedler:

Raport Banku Światowego ujawnił całą nędzę polskiej egzekucji sądowej w sprawach cywilnych. Prowadzenie ich przez 160 dni, a przecież nie wszystkie kończą się w tym czasie, to stanowczo za długo. Egzekucja w sprawach cywilnych powinna przebiegać zdecydowanie szybciej i sprawniej.

Czy czas egzekucji komorniczej się skraca? Czy mamy tu jakiś postęp?

Trudno na to pytanie tak naprawdę odpowiedzieć. Nie ma w Polsce aktualnych danych, które by pozwoliły jednoznacznie i wiarygodnie ustalić sprawność egzekucji sądowej, zwłaszcza prowadzonej przez komorników. Nie daje na to pytanie odpowiedzi oficjalna statystyka prowadzona przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Trudno też wiarygodnie ustalić efektywność egzekucji sądowej na podstawie publikacji zamieszczanych w czasopismach samorządu komorniczego. Z metodologicznego punktu widzenia publikacje te budzą zastrzeżenia.

Przydałyby się obiektywne badania?

Oczywiście, dokładne badania są niezmiernie potrzebne. Bez nich bowiem nie można przyjąć prawidłowych rozwiązań legislacyjnych dotyczących zarówno samych organów, jak i postępowania egzekucyjnego. Badania powinny wskazywać nie tylko liczbę spraw z uwzględnieniem poszczególnych sposobów egzekucji, lecz także miejsce ich prowadzenia oraz dokładnie zbadane koszty egzekucji. Ponadto należałoby starannie analizować czas czynności egzekucyjnych i przyczyny zwłoki w ich podejmowaniu (z uwzględnieniem rozpoznawania przez sąd środków zaskarżenia czynności komorników) oraz sposób zakończenia postępowania, w tym wysokość wyegzekwowanych kwot. Dopiero po kilkuletnich takich badaniach, i to systematycznych, moglibyśmy rzetelnie i obszernie ocenić efektywność egzekucji sądowej.

Czy niedawna zmiana ustawy o komornikach usprawni to postępowanie? Większość komorników uważa, że nie.

Ja też mam wątpliwości, czy obecna regulacja jest prawidłowa i czy sprzyja efektywnemu i szybkiemu prowadzeniu egzekucji. Nowelizacja nie usunęła podstawowych wad ustawy, a nawet przez to, że rozszerzyła możliwość wyboru komornika na całą Polskę, wady te spotęgowała. Powstają problemy ze zbiegiem egzekucji prowadzonych przez kilku komorników. Pomijam już to, że jeśli mają jeździć po Polsce, siłą rzeczy nie będą prowadzić egzekucji w swoim rewirze. Wadliwy jest też system wynagradzania, bo nie sprzyja prowadzeniu egzekucji w sprawach drobnych. Dotyczy to zwłaszcza spraw alimentacyjnych, które ze społecznego punktu widzenia są niezmiernie ważne. Nie dziwmy się więc, że efektywność egzekucji komorniczych w tych sprawach jest skandalicznie niska.

Jakkolwiek by oceniać pracę komorników, dłużnik bodaj częściej ma do czynienia z firmą windykacyjną. Czy to nie patologia, że obywatel (prawda, że dłużnik) musi się tłumaczyć przed jakąś nieraz egzotyczną dla niego firmą? Czy nie ma prawa być ściganym przez osobę zaufania publicznego, czyli komornika?

Należy rozróżnić dwie rzeczy. Samą dopuszczalność firm windykacyjnych oraz sposób ich działania. One są w gospodarce wolnorynkowej czymś normalnym. Zasadą obowiązującą w naszym prawie cywilnym jest, że wierzyciel nie musi sam dochodzić wierzytelności. Może je zbyć osobie trzeciej. Zasadniczo nie wymaga to zgody dłużnika, tak wyraźnie wynika z art. 509 kodeksu cywilnego. Podobne rozwiązania znajdują się w innych systemach prawnych gospodarki wolnorynkowej.

Sama więc wierzytelność może być przedmiotem obrotu gospodarczego jako zdepersonifikowane aktywa. Swoboda działalności gospodarczej pozwala więc istnieć przedsiębiorcom, którzy zajmują się skupywaniem takich wierzytelności i później żądają zapłaty od dłużników. Prawo na to pozwala. Niedopuszczalne jest jedynie wymuszanie spłaty długów za pomocą gróźb karalnych czy przymusu fizycznego albo wręcz szantażu czy tortur. To stanowi przestępczą działalność podlegająca karze.

Niestety, pretensje do pracy firm windykacyjnych są dość częste. Może należałoby jakoś prawnie zdyscyplinować ich działalność?

Uważam, że nie są potrzebne nowe regulacje dotyczące firm windykacyjnych. Należy tylko przestrzegać obowiązującego stanu prawnego. Jeżeli naruszają prawo, to trzeba to zgłaszać organom ścigania, a one powinny wszczynać stosowne procedury karne.

Firmy windykacyjne pojawiają się już zresztą na etapie sądowym, co więcej, nie raz, nie dwa wykorzystują różne tricki (by nie powiedzieć: nielegalne zagrania). Ale i bez tego dłużnik może być zaskoczony, że nie ma do czynienia z pierwotnym wierzycielem, ale z nabywcą wierzytelności. Czy taka swoboda kupowania długów nie narusza naszej swobody kontraktowej? Z kim innym zawieramy kontrakt, kto inny nas rozlicza?

Powtarzam raz jeszcze: obrót wierzytelnościami cywilnoprawnymi jest czymś normalnym. Tak jak czymś normalnym jest istnienie przedsiębiorców zajmujących się skupowaniem czy windykacją nabytych wierzytelności.

Pomówmy o rzeczach ogólniejszej natury: o zmianach i poprawianiu prawa. Jeden z byłych komorników napisał do „Rz”: Przestańmy wreszcie się uczyć na błędach, a zacznijmy na uniwersytetach! Przez robienie większego zamieszania nie da się niczego poprawić. Czy rzeczywiście nie zmieniamy zbyt często procedury cywilnej, zamiast przystąpić do egzekwowania obowiązującego prawa?

Zgadzam się z tą wypowiedzią. W Polsce zbyt często dokonuje się nowelizacji, nie tylko kodeksu postępowania cywilnego, ale także innych ustaw. To destabilizuje prawo. Jeżeli nawet istnieją wątpliwości czy trudności w stosowaniu prawa, to przecież wiele rzeczy można wyjaśnić w drodze wykładni. Nowelizacje, zwłaszcza kodeksów, powinny być dokonywane rzadko i po starannym przemyśleniu. Najgorzej jest wtedy, gdy zbyt pochopnie się zmienia prawo i zaraz potem przystępuje do następnej nowelizacji.

Wróćmy do samego postępowania sądowego. Czy są w nim jeszcze jakieś rezerwy? Czy można je usprawnić, nie ograniczając praw stron do obrony (do sądu), nie formalizując zbytnio procedury, by rozumiał ją jeśli nie Kowalski, to przynajmniej adwokat?

Jest oczywistością, o której w dyskusji nad sprawnością postępowania cywilnego niestety się zapomina albo się wręcz nie chce pamiętać, że sprawność postępowania nie zależy tylko od rozwiązań procesowych. W większym stopniu decydują o niej rozwiązania organizacyjne. Przede wszystkim kwalifikacje osób zatrudnionych w organach wymiaru sprawiedliwości, wyposażenie techniczne sądów itp. W tym widzę rezerwy. Na przykład poprawienie warunków lokalowych pracy sędziów czy pełna komputeryzacja sądownictwa niewątpliwie wpłynęłyby na przyspieszenie postępowania. Jeśli natomiast chodzi o poprawianie efektywności postępowania cywilnego w drodze dalszej nowelizacji kodeksu, to możliwości – moim zdaniem – są ograniczone. Już obecne przepisy pozwalają efektywnie i sprawnie prowadzić postępowanie.

Wygląda na to, że dobrze ocenia pan profesor te liczne nowelizacje procedury cywilnej w ostatnich latach.

Wiele nowelizacji dokonanych w latach 90. i na początku XXI wieku miało na celu dostosowanie procedury cywilnej do potrzeb społeczeństwa obywatelskiego i gospodarki wolnorynkowej. Przebudowa ta więc szła w tym kierunku, by zamiast postępowania opartego na tzw. prawdzie obiektywnej i dużej aktywności sądu postępowanie cywilne prowadzone było według zasady kontradyktoryjnej, przy wzmocnieniu zasady formalizmu procesowego. Obowiązujące rozwiązania zawarte w kodeksie postępowania cywilnego pozwalają na to. Nie widzę możliwości upraszczania procedur ani tym bardziej ich odformalizowania. Nie zapominajmy, że formalizm procesowy jest gwarantem obrony praw stron, dyscyplinuje je do podejmowania czynności w odpowiednim czasie i przez to zapewnia sprawne prowadzenie postępowania.