Wczoraj Ministerstwo Sportu ujawniło, że do zaprojektowania nowego stadionu rekomenduje trzy firmy: APA KA, HOK Sport i JSK Architekci. Wybór poprzedziły nieformalne negocjacje z pracowniami zainteresowanymi zleceniem. Nieformalne, gdyż nie było to postępowanie oparte na przepisach przetargowych. Jednemu z wykonawców ministerstwo zamierzało udzielić zamówienia z wolnej ręki. Decyzję o tym ma jednak podjąć nowy minister.

Eksperci ostrzegają, że wybór trybu z wolnej ręki będzie niezgodny z przepisami. A to oznacza, że sąd krajowy albo Europejski Trybunał Sprawiedliwości mogą zablokować wykonanie umowy.

Ministerstwo powołuje się na art. 67 ust. 1 pkt 3 prawa zamówień publicznych.

– Pozwala on zastosować tryb wolnej ręki, gdy konieczne jest natychmiastowe wykonanie zamówienia. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia. Bez projektu nie będzie Stadionu Narodowego, a bez niego organizacja Euro 2012 stanie pod znakiem zapytania – tłumaczy Marcin Roszkowski, rzecznik prasowy resortu.

Problem w tym, że przepis ten wymienia również inne przesłanki i muszą być traktowane łącznie. Pozwala on zastosować wolną rękę „ze względu na wyjątkową sytuację niewynikającą z przyczyn leżących po stronie zamawiającego, której nie mógł on przewidzieć, wymagane jest natychmiastowe wykonanie zamówienia, a nie można zachować terminów określonych dla innych trybów udzielenia zamówienia”.

– Można dyskutować, czy rzeczywiście jest wymagane natychmiastowe wykonanie zamówienia. Bez wątpienia jednak nie są spełnione inne przesłanki. Trudno mówić, że sytuacji nie dało się przewidzieć, skoro o przyznaniu Polsce organizacji mistrzostw było wiadomo wiele miesięcy wcześniej – mówi Sebastian Pietrzyk, prawnik w kancelarii Plucińska, Stopczyk, Mikulski.

Przepis mówi też o tym, że przyczyna „wyjątkowości sytuacji” nie może leżeć po stronie zamawiającego. Tymczasem konkurs na projekt stadionu był już ogłoszony, ale popełniono w nim zbyt wiele błędów, dlatego minister Elżbieta Jakubiak zdecydowała się go unieważnić. Ewa Wiktorowska, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Konsultantów Zamówień Publicznych, uważa, że trudno nawet mówić o potrzebie natychmiastowego wykonania zamówienia. – Przepis, na który powołuje się ministerstwo, przewidziano na nadzwyczajne sytuacje, takie jak powódź czy inna katastrofa, gdy zamówienie trzeba wykonać z dnia na dzień. Projekt stadionu będzie powstawał wiele miesięcy. Już dlatego nie można mówić o „natychmiastowym wykonaniu zamówienia” – argumentuje.

Wiktorowską dziwi wybór akurat wolnej ręki. – Podobnie szybki i nieskomplikowany jest tryb negocjacji bez ogłoszenia. Ministerstwu dużo łatwiej byłoby wykazać przesłanki jego zastosowania. W przepisie tym mowa jest bowiem o „pilnej potrzebie udzielenia zamówienia”, a nie o „natychmiastowym jego wykonaniu” – mówi Wiktorowska.Nowy minister może skorzystać właśnie z negocjacji bez ogłoszenia. Będzie je musiał jednak prowadzić nie tylko z trzema wykonawcami wskazanymi przez dotychczasową szefową resortu. Zgodnie z przepisami musi do nich zostać zaproszonych co najmniej pięciu wykonawców.

ekspert w Instytucie Zamówień Publicznych

Jeśli ministerstwo zdecyduje się wybrać z wolnej ręki pracownię, której powierzy zaprojektowanie stadionu, inne firmy mogą doprowadzić do unieważnienia tej decyzji. Po pierwsze, mogą złożyć protest przeciwko niewłaściwemu wyborowi trybu, a następnie odwołać się do arbitrów i ostatecznie wnieść skargę do sądu. Jeśli wygrają, to postępowanie zostanie unieważnione, a ministerstwo będzie musiało przeprowadzić całą procedurę wyboru na nowo – tym razem zgodnie z przepisami.Po drugie, architekci mogą złożyć skargę do Komisji Europejskiej. Istnieje specjalna procedura, z której KE może skorzystać. Już samo żądanie wyjaśnień od kraju członkowskiego zobowiązuje go do wstrzymania realizacji umowy. KE może wreszcie złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

wyślij e-mail do autora: s.wikariak@rp.pl