Zanim firma startująca w przetargu wejdzie na plac budowy, mija często nawet rok. Dotychczas nie stanowiło to problemu. Ceny bowiem były w miarę stabilne, a kilkuprocentowe wahnięcia wliczone w ryzyko. Teraz sytuacja się zmieniła. - Ceny zarówno materiałów budowlanych, jak i robocizny rosną o kilka - kilkanaście procent kwartalnie, co utrudnia realizację kontraktów długoterminowych -mówi Edward Szwarc, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Efekt? Przedsiębiorcy nie mogą wykonywać zamówień publicznych po cenach proponowanych w przetargu.
W drastycznych sytuacjach firmy schodzą z placów budów. Tak zrobił m.in. Interbudwest z Gorzowa Wlkp., który przed dwoma laty brał udział w przetargu na budowę Centrum Edukacji Artystycznej w tym mieście. Złożył ofertę na 60 mln zł. Od tego czasu ceny jednak znacząco wzrosły. - Gdybyśmy się nie wycofali, firma mogłaby ponieść ogromne straty -mówi Piotr Wiśniowski, prezes zarządu.
W podobnej sytuacji są niemal wszyscy przedsiębiorcy wykonujący zamówienia publiczne. Na razie większość stara się realizować inwestycje, chociaż wszyscy przyznają, że jest to nierentowne. Dlatego próbują renegocjować ceny, a w ostateczności decydują się na drogę sądową. Jest ona jednak długotrwała i mniejsi przedsiębiorcy, nim, doczekają się wyroku, mogą popaść w kłopoty z płynnością finansową.
Okazuje się jednak, że jest wyjście z sytuacji. Zgodnie z opinią wydaną przez Urząd Zamówień Publicznych w przypadku tak radykalnej zmiany cen urzędnicy mogą aneksować umowy z firmami budowlanymi i zwiększyć ich zapłatę. Pozwala na to art. 144 prawa zamówień publicznych. Co do zasady zabrania on zmian postanowień "chyba że konieczność wprowadzenia takich zmian wynika z okoliczności, których nie można było przewidzieć w chwili zawarcia umowy, lub zmiany te są korzystne dla zamawiającego". -Z oczywistych względów zmiany takie nie są korzystne dla zamawiającego, dlatego ta przesłanka nie może być brana pod uwagę. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że nastąpi tak gwałtowny wzrost cen, co daje podstawy do renegocjacji umów - mówi Tomasz Czajkowski, prezes UZP. - Oczywiście, każdy przypadek należy oceniać indywidualnie.
Nawet jeśli umowa zostanie zmieniona na korzyść wykonawcy, nie może on raczej liczyć na to, że otrzyma zapłatę w pełni go satysfakcjonującą. -Każda działalność gospodarcza wiąże się z ryzykiem zmiany cen. Wykonawca nie może oczekiwać, że ryzyko to zostanie teraz przeniesione wyłącznie na zamawiającego. Ewentualne aneksy do umów powinny równoważyć interes obydwu stron -mówi Czajkowski.
Obie strony muszą się także zgodzić na aneks do umowy. Jeśli nie dojdą do porozumienia, jedynym wyjściem będzie skierowanie sprawy do sądu i tam dochodzenie swoich racji.