- Pracownik wyjechał służbowo na konferencję organizowaną przez naszą firmę (osoba ta brała w niej udział jako słuchacz). Odbywała się ona w godzinach jego pracy. Za zgodą pracodawcy wyjechał w związaną z tym delegację prywatnym samochodem. Pracodawca nakazał mu, żeby jadąc zabrał materiały niezbędne na konferencję. W związku z tym musiał dwa razy wracać do siedziby firmy (nie mógł się zabrać za jednym razem). Czy czas przejazdów przypadający poza jego godzinami pracy powinien być w tym przypadku traktowany jako czas pracy? –

pyta czytelnik.

Podczas podróży służbowej do czasu pracy wlicza się zazwyczaj tylko ten jej przedział, który przypada na zwykłe godziny pracy pracownika. Natomiast czas przejazdu, czy przebywania w docelowej miejscowości itp., przypadający poza rozkładem pracy zatrudnionego, nie stanowi jego czasu pracy >patrz ramka.

Przerwa na obowiązki

Jak wskazał Sąd Najwyższy w wyroku z 4 lipca 1978 r. (I PR 45/78) podczas podróży służbowej pracownik w zasadzie nie świadczy pracy i nie pozostaje w dyspozycji zakładu pracy w rozumieniu art. 128 kodeksu pracy, chyba że podczas wyjazdu wykonuje zatrudnienie.

Trzeba zatem pamiętać, że wyłączenie z czasu pracy nie dotyczy okresów faktycznego świadczenia obowiązków „poza godzinami". Czasem pracy nie będzie jedynie taki przejazd w podróży służbowej, podczas którego zatrudniony nie świadczył pracy.

Dodatkowe zadania

W tym przypadku pracownik poza swoimi zwykłymi godzinami pracy przewoził na polecenie pracodawcy materiały niezbędne na konferencję. Nie można nawet powiedzieć, że wykonywał te czynności przy okazji swojego wyjazdu, gdyż jadąc zabrał do bagażnika mały kartonik potrzebnych dokumentów. Tutaj otrzymał nie tylko polecenie przewiezienia materiałów, ale wręcz kilkukrotnego powracania po nie. Świadczył na rzecz pracodawcy czynności przewozowe.

Nie był to typowy dojazd do miejsca docelowego delegacji, gdzie jedynym celem wyjazdu jest realizacja zadania służbowego w tym docelowym miejscu. Wskazana w pytaniu osoba realizowała – poza samym udziałem w konferencji – określone, konkretne czynności na rzecz pracodawcy na podstawie jego wyraźnego polecenia.

Inaczej mówiąc, przejazdy nie stanowiły samego przemieszczania się pracownika na miejsce docelowe. Zadanie służbowe, które miał wykonać podczas delegacji, polegało nie tylko na udziale w konferencji, ale także na dostarczeniu materiałów.

Pojazd bez znaczenia

Czas przejazdu powinien zostać zatem traktowany jako czas pracy. Niczego nie zmienia to, że na podstawie porozumienia pracownik jechał swoim samochodem. Pojazd był w tym przypadku wykorzystywany do celów służbowych. Własność środka transportu nie przesądza o zaliczeniu lub nie przejazdu do czasu pracy.

Przewóz to praca

Sytuacja dotycząca zlecenia wykonania dodatkowych zadań w czasie wyjazdu służbowego legła również u podstaw wyroku Sądu Najwyższego z 4 kwietnia 1979 r. (I PRN 30/79).

Zgodnie z nim w czasie podróży służbowej czas przejazdu pracownika do miejsca delegowania i z powrotem z reguły nie jest czasem pracy i dlatego za taki czas nie przysługuje pracownikowi dodatkowe wynagrodzenie. Jeżeli jednak jedynym celem podróży jest przewóz pracowników i pracownikowi umysłowemu zlecono – poza godzinami normalnej pracy – dodatkowe obowiązki kierowcy, czas przejazdu oznacza jednocześnie czas pracy.

Tylko podróż przypadająca na godziny zadań

Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 27 października 1981 r. (I PR 85/81) odróżnił podróż służbową, będącą drogą do miejsca wykonywania polecenia, od czasu świadczenia pracy w ramach odbywanej podróży.

Podkreślił jednak, że jeżeli czas dojazdu do miejsca delegacji, pozostawania w miejscu delegacji lub powrotu z podróży służbowej przypada w normalnych (harmonogramowych) godzinach pracy zatrudnionego, to te okresy należy zaliczyć do czasu pracy.

Analogiczne stanowisko SN zajął w wyroku z 23 czerwca 2005 r. (II PK 265/04). Wskazał wówczas, że czas dojazdu i powrotu z miejscowości stanowiącej cel pracowniczej podróży służbowej oraz czas pobytu w tej miejscowości nie są pozostawaniem do dyspozycji pracodawcy w miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy (art. 128 § 1 k.p.), lecz w zakresie przypadającym na godziny normalnego rozkładu czasu pracy podlegają wliczeniu do jego normy (nie mogą być od niej odliczone), natomiast w zakresie wykraczającym poza rozkładowy czas pracy mają w sferze regulacji czasu pracy i prawa do wynagrodzenia doniosłość o tyle, o ile uszczuplają limit gwarantowanego pracownikowi czasu odpoczynku.