Do tej pory pokrywała jedynie rzeczywiste koszty rozprawy. Średnio w zeszłym roku wynosiły one 4,4 tys. zł. Teraz przepadać będzie cały wpis wpłacany przez przedsiębiorcę wnoszącego odwołanie.

A ten może być nawet kilkakrotnie wyższy. W zależności od rodzajów zamówienia i tego, kto go udziela, wynosi 7,5 tys., 10 tys., 15 tys. lub 20 tys. zł. Jeśli przedsiębiorca wygra sprawę, kwotę, jaką wyłożył na wpis, zwróci mu zamawiający.

To efekt nowego [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=344060]rozporządzenia prezesa Rady Ministrów w sprawie wysokości i sposobu pobierania wpisu od odwołania oraz rodzajów kosztów w postępowaniu odwoławczym i sposobu ich rozliczania (DzU nr 41, poz. 238)[/link]. Weszło ono w życie w ekspresowym tempie. Premier podpisał je 15 marca, a zaczęło obowiązywać już dwa dni później. Nie oznacza to jednak, że nowe regulacje obejmą odwołania już wniesione, które jeszcze nie zostały rozpatrzone. Koszty dotyczące odwołań wniesionych przed 17 marca będą rozliczane na dotychczasowych zasadach, nawet gdy sama rozprawa odbędzie się później.

Firma powinna pamiętać, że ostatecznie może stracić nie tylko sam wpis. Do kosztów postępowania odwoławczego wliczane są również kwoty związane z dojazdem na rozprawę zwycięskiej strony, a także wynagrodzenie jej pełnomocników (do 3,6 tys. zł). Koszty powołania biegłych czy innych dowodów zawierają się już w sumie wpłacanej w ramach wpisu.