Z [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=71966]ustawy – Prawo prasowe (DzU z 1984 r. nr 5, poz. 24 ze zm.)[/link] wynika, że niektóre firmowe gazetki mogą podlegać sądowej rejestracji. Mieszczą się one bowiem w definicji „prasy” i „czasopism”, a wydawanie publikacji, które należą do tej ostatniej kategorii, musi być poprzedzone rejestracją w sądzie okręgowym właściwym dla siedziby wydawcy.
Co istotne, przepisy nie wyłączają z tych definicji publikacji darmowych (a taki charakter ma większość wewnętrznych biuletynów).
[srodtytul]Sprawdź, czy nie wydajesz czasopisma[/srodtytul]
Prasa oznacza publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie rzadziej niż raz do roku. Są one opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą. Jak więc widać, wiele firmowych gazetek lub wewnętrznych biuletynów spełnia te kryteria.
Czasopismem jest natomiast druk periodyczny ukazujący się nie częściej niż raz w tygodniu, ale nie rzadziej niż raz w roku. Zasady te dotyczą więc też publikacji firmowych, jeśli spełniają ustawowe kryteria, tym bardziej że tej kategorii publikacji nie ma wśród wyjątków, do których prawo prasowe nie ma zastosowania (określa je art. 9).
Wszystko to sprawia, że [b]to, co piszemy w firmowym periodyku, przestaje być tylko wewnętrzną sprawą firmy, tym bardziej że istnieje ustawowy wymóg, aby prasa prawdziwie przedstawiała omawiane zjawiska.[/b]
Art. 20 prawa prasowego zawiera wymogi, które trzeba spełnić, oraz wymienia dokumenty, które trzeba przedstawić, aby dokonać rejestracji. Wydawanie czasopisma można rozpocząć dopiero wtedy, jeśli w ciągu 30 dni organ rejestracyjny nie rozstrzygnie naszego wniosku.
Jeśli natomiast nasz biuletyn ukazuje się bardzo nieregularnie i rzadko, to nie ma wielkiej potrzeby starać się o jego sądową rejestrację.
[srodtytul]Uważaj, co piszesz[/srodtytul]
To, że gazetka ma charakter wewnętrzny, nie oznacza, że można w niej wszystko wypisywać. Nawet wewnętrzne biuletyny nie są czytane jedynie przez pracowników, ale wzięte do domu mogą trafić w ręce członków ich rodzin, znajomych, a także osób trzecich, a ich lektura jest źródłem informacji o firmie.
Nie wszystkie zawierają jedynie pochwały, opisują sukcesy firmy, ale nieraz pojawia się w nich krytyka pracowników, opisy spornych kwestii, nieraz echa osobistych konfliktów. Krytyka jest dopuszczalna, ale musi być rzeczowa.
Źle widziane są zwłaszcza teksty zawierające obraźliwe zarzuty, pomówienia, rzucające ciężkie oskarżenia umieszczane przez nadgorliwych redaktorów krytykujących nieprzychylnych szefostwu firmy pracowników lub związkowców. Może wtedy dojść do naruszenia dóbr osobistych. Do ich katalogu zalicza się bowiem m.in. cześć, swobodę sumienia, nazwisko i pseudonim, wizerunek, tajemnicę korespondencji.
Przepisy art. 23 – 24 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] bardzo rygorystycznie chronią dobra osobiste i ułatwiają stronie obrażanej lub pomawianej obronę. T[b]en, czyje dobro zostało zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego, gdy jest to bezprawne. [/b]
Gdy już doszło do publikacji, to osoba, która dopuściła się naruszenia, musiałaby składać oświadczenie odpowiedniej treści. Najczęściej chodzi o zamieszczenie przeprosin w tym samym periodyku, na którego łamach doszło do naruszenia czyichś dóbr osobistych.
[srodtytul]Chroń prywatność[/srodtytul]
Lepiej omijać szerokim łukiem pisanie o czyimś życiu prywatnym, nie mówiąc już o intymnym. Nie zawsze też z bezprawności działania autora zwalnia fakt, że utwór ma charakter satyryczny.
I choć posługiwanie się językiem pełnym złośliwości, ostrym i agresywnym może być uzasadnione wagą poruszonych problemów oraz zastosowaną formą literacką [b](tak orzekł Sąd Najwyższy 22 stycznia 1997 r. w sprawie o sygn. I CKN 43/97)[/b], to lepiej zachować powściągliwość, aby nie trzeba było tego wykazywać przed sądem.
Pokrzywdzony oprócz przeprosin może się bowiem domagać także pieniężnego zadośćuczynienia dla siebie samego albo zapłaty jakichś pieniędzy na cel społeczny.
Oprócz odpowiedzialności cywilnej w grę może wchodzić też odpowiedzialność karna autora tekstu za zniesławienie bądź pomówienie.
[srodtytul]Odważne materiały niewskazane[/srodtytul]
Ochronie podlega też prawo do wizerunku, [b]dlatego należy zachować ostrożność przy publikacji fotografii. Jego rozpowszechnianie wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej[/b], dlatego przy publikacji zdjęć indywidualnych albo małej grupy lepiej spytać wszystkich o zgodę (łącznie z autorem), tym bardziej że np. zdjęcia z imprez integracyjnych mogą ich przedstawiać w rolach innych niż pełnią w firmie oraz w luźniejszej atmosferze.
Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku osoby stanowiącej jedynie szczegół całości zgromadzenia, krajobrazu i publicznej imprezy (np. zdjęcie ogólne przedstawiające piknik firmowy, nawet jeśli twarze na nim są rozpoznawalne).
[ramka][b]Warto zadbać o przestrzeganie przepisów[/b]
[b]Wewnętrzny charakter publikacji nie zwalnia firmy od przestrzegania prawa autorskiego. [/b]
Chodzi m.in. o autorskie prawa majątkowe do publikowanych na łamach treści i zamieszczanych zdjęć. Każdy bowiem przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze podlega ochronie prawnej, choćby nawet miał małą wartość komercyjną i artystyczną.
Te kwestie reguluje dokładnie [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C4802CA753EE79B5A3926D1FF47B0F7F?id=181883]ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych (DzU z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm.)[/link].
Autorskie prawa majątkowe do tekstów i zdjęć najlepiej i najpewniej przenieść za pomocą pisemnej umowy licencyjnej. Taką samą metodą można się posłużyć, gdy chcemy tylko raz, okazyjnie, wykorzystać np. zrobione przez kogoś innego zdjęcie.
Co istotne, jeśli z umowy nie wynika, że przeniesienie praw autorskich nastąpiło nieodpłatnie, to twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia, dlatego trzeba te kwestie precyzyjnie uregulować w umowie licencyjnej.
Licencję najlepiej zawrzeć na jak największą liczbę tzw. pól eksploatacji. Chodzi nie tylko o druk w wersji papierowej.
Często teksty zamieszczane w biuletynie firma chce też umieścić na stronie internetowej. Warto wtedy zadbać, aby w umowie o przekazaniu autorskich praw majątkowych znalazło się też to pole eksploatacji.[/ramka]