Plagiatowanie utworów jest częstym zjawiskiem, problemem zaś – ustalenie i wykazanie autorstwa utworu. Technologia blockchain mogłaby temu zaradzić.

Czytaj także: Czy nazwę tokenu trzeba zarejestrować

Narzędzie wykazania autorstwa utworu

Ochrona praw autorskich do utworu nie wymaga spełnienia żadnych formalności, nie jest konieczna rejestracja czy umieszczenie notki copyrightowej. Prawo autorskie przysługuje twórcy. Przyjmuje się, że twórcą jest osoba fizyczna, której nazwisko w tym charakterze uwidoczniono na egzemplarzach utworu lub której autorstwo podano do publicznej wiadomości w jakikolwiek inny sposób w związku z rozpowszechnianiem utworu. Dopóki twórca nie ujawnił swojego autorstwa, w wykonywaniu prawa autorskiego zastępuje go producent lub wydawca, a w razie ich braku – właściwa organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.

Obecnie kilka startupów oferuje możliwość zarejestrowania informacji o danym utworze na blockchainie. Informacja o utworze, jego autorze i dacie powstania przechowywana jest w sieci blockchain, a unikalny szyfr sprawia, że zmodyfikowanie tych danych jest co najmniej utrudnione. Tak wykorzystany blockchain może dostarczyć twórcom dowodu na autorstwo danego utworu, a np. nabywcom dowodu na proweniencję i autentyczność danego utworu. Jest jednak warunek – informacja wprowadzona na blockchain musi być prawdziwa. Co więc w sytuacji, gdy ktoś podszył się pod autora utworu i zarejestrował na blockchainie siebie jako autora? W takiej sytuacji – na razie – konieczne byłoby odwołanie się do tradycyjnych instrumentów prawnych i dowodów wskazujących na autorstwo danego utworu.

Dodatkowym problem są tzw. forki blockchaina, czyli sytuacje, w których z powodu błędu historii transakcji bądź modyfikacji zasady akceptowania transakcji blockchain dzieli się na dwie ścieżki. Stanowią one także wyzwanie prawne. W efekcie forka blockchaina jego użytkownicy mogą porzucić jedną ze ścieżek. Pojawia się wtedy pytanie, co z informacjami zapisanymi w owej porzuconej ścieżce – czy tracą one swój walor niepodważalności.

Nowy sposób korzystania z utworu

Utwór taki jak plakat można wydrukować jako egzemplarz papierowy bądź zapisać jako plik cyfrowy. Gdy plakat umieścimy w internecie, następuje publiczne udostępnienie tego utworu w taki sposób, że każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym. Umieszczenie w internecie jest więc jednym ze sposobów korzystania z utworu (tzw. pól eksploatacji).

Startupy eksplorują możliwość utrwalania i zwielokrotniania utworów na blockchainie. Na obecnym etapie rozwoju blockchaina jest jednak zbyt wcześnie, by traktować go jako nowe pole eksploatacji, nowy sposób korzystania z utworów bądź rozporządzania utworami. Kontrowersyjne byłoby przyjęcie, że np. fotografia jest utrwalana na blockchainie. Podobnie wątpliwości budzi przyjęcie, że blockchain to nowy technologicznie sposób obracania prawami autorskimi. Choć w tym ostatnim przypadku można by rozważyć, czy obrót prawami do utworów na blockchainie nie tworzy pewnego nowego rynku i pewnej nowej grupy odbiorców. Niedawno ukazały się zapowiedzi aukcji dzieł Andy'ego Warhola z wykorzystaniem technologii blockchain. Uczestnicy aukcji będą mogli nabyć token odzwierciedlający udział we współwłasności danego dzieła. Sama możliwość nabycia współwłasności nie jest rewolucyjna. Natomiast pomysł, by z wykorzystaniem blockchaina obracać utworami bądź w nie inwestować, wydaje się nowatorski. Takich projektów może pojawić się więcej. Jeśli więc rynek postrzega blockchain jako nowy – ekonomicznie i technologicznie – sposób obrotu prawami do utworów, to może kwalifikacja jako odrębne pole eksploatacji byłaby uzasadniona.

Gdyby uznać blockchain za nowe pole eksploatacji, nieodzowne byłoby wymienianie go jako pola eksploatacji w umowach dotyczących praw autorskich. Co do zasady bowiem w umowach prawnoautorskich konieczne jest wskazanie sposobów korzystania z utworu będącego przedmiotem umowy. W braku takiego wskazania może pojawić się wątpliwość, czy korzystanie z utworu w dany sposób jest dopuszczalne. ?

dr Monika A. Górska, radca prawny, praktyka własności intelektualnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy

A może patent

Prawa własności przemysłowej mają charakter terytorialny, co zasadniczo oznacza, że dany wynalazek może spełniać przesłanki udzielenia patentu w państwie X, ale niekoniecznie spełnia przesłanki w państwie Z i w konsekwencji nie uzyska tam patentu. To wyjaśnia, dlaczego w doniesieniach prasowych mówi się o wielu udzielonych patentach dotyczących blockchaina w USA bądź w Chinach i tylko jednym (bądź według innych źródeł kilku) udzielonym przez Europejski Urząd Patentowy (EPO). Generalizując, widoczne jest zgłaszanie do ochrony patentowej różnych wynalazków związanych z blockchain, np. systemów bądź metod analizowania transakcji w rozproszonej bazie danych.

Czy możliwe byłoby uzyskanie patentu na wynalazek związany z blockchain w Polsce? Rozwiązania związane z blockchain zazwyczaj opierają się na programach komputerowych. Prawo własności przemysłowej wyraźnie wskazuje, że za wynalazki – co do zasady – nie uważa się m.in: programów do maszyn cyfrowych. Natomiast nie jest wykluczone opatentowanie tzw. wynalazku wspomaganego komputerowo, pod warunkiem, że jest on nowy, posiada poziom wynalazczy i nadaje się do przemysłowego stosowania. Z uwagi na dotychczasowe rygorystyczne podejście Urzędu Patentowego RP zadanie to może okazać się trudne. ?