Rosnąca inflacja i galopujące ceny drenują portfele nie tylko zwykłych Polaków. Zaczynają negatywnie odbijać się też na biznesie. Firmy są zmuszone do renegocjowania kontraktów, a nawet do ich zrywania, bo przestają być opłacalne. Eksperci podatkowi są zgodni, że podatnicy nie mogą być przez to karani przez fiskusa.

Ograniczanie strat

– Gwałtowny wzrost cen to nadzwyczajna sytuacja, z którą mierzy się obecnie polski biznes. To nowa okoliczność, na którą firmy nie mają wpływu i której nie mogły przewidzieć. Do tego trudno ocenić, co przyniesie przyszłość. Dlatego nie dziwi mnie, że przedsiębiorcy decydują się na renegocjowanie kontraktów, a nawet ich zrywanie czy odstępowanie od realizacji wygranych przetargów. Takich przypadków będzie coraz więcej – ocenia Sławomir Mikołajuk, radca prawny w DLA Piper Giziński Kycia sp.j.

Tę tendencję zauważa również Konrad Filip Turzyński doradca podatkowy, partner w kancelarii KNDP Kolibski, Nikończyk,Dec & Partnerzy.

– Inwestycja, która dwa lata czy nawet kilka miesięcy temu wydawała się opłacalna, dziś nie tylko nie przynosi oczekiwanego zysku, ale grozi stratą. Rozsądny przedsiębiorca woli z niej zrezygnować, bo może to doprowadzić nawet do upadłości – zauważa Konrad Filip Turzyński.

Eksperci są zgodni, że firmy nie mogą na tym tracić podatkowo.

– Wszelkie wydatki związane z przygotowaniem do przetargu, jak analizy, opinie prawne itp., to ogólne koszty działalności i jako takie są kosztem podatkowym. Wpłacone wadium, od którego uzależnione jest przystąpienie do przetargu, także. Dlatego nawet jeżeli firma go nie wygra, to kosztem jest – tłumaczy Krzysztof J. Musiał, doradca podatkowy, partner w kancelarii Musiał i Partnerzy.

Tylko czy fiskus nie będzie go kwestionował, gdy firma wygrała przetarg, ale zrezygnowała z realizacji kontraktu?

– Rzeczywiście w przeszłości były problemy z rozliczaniem w koszty np. odstępnego wypłaconego kontrahentowi, bo umowa przestała się opłacać, i to nawet gdy ktoś inny był gotów zapłacić więcej. Fiskus miał tendencję do kwestionowania kosztów, gdy wynikały one z odgórnej decyzji podatnika, ale tzw. progospodarcza wykładnia sądów administracyjnych jest jednoznaczna. Racjonalne i gospodarczo uzasadnione wydatki, które mają ograniczyć straty, są kosztem, bo służą zabezpieczeniu źródła przychodów. I choć pewne ryzyko ze strony fiskusa jest, bo zrywanie umów z powodu inflacji to nowy problem, nie wróżę urzędnikom sukcesów – ocenia Sławomir Mikołajuk.

Krzysztof J. Musiał przypomina, że działanie na szkodę spółki jest przestępstwem, od pułapu 200 tys. zł ściganym z urzędu. Zatem utrzymywanie nierentownych umów może spowodować odpowiedzialność karną dla zarządu.

– Niemniej ryzyko kwestionowania przez fiskusa jako kosztu wydatków związanych z wypłatą kar umownych za kontrakty zrywane z powodu wzrostu cen oceniam jako wysokie. Skarbówka od lat kieruje się bowiem logiką, która odstaje od realiów gospodarczych. Dlatego podejmując taką decyzję, należy zadbać o podparcie jej odpowiednią analizą, że kontynuowanie kontraktu jest nieopłacalne – rekomenduje ekspert.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

W przypadku odstąpienia od wykonania umowy pojawiają się zagrożenia dla firm, w tym podatkowe. W orzecznictwie NSA wskazuje się, że co do zasady kary umowne będące następstwem niewykonania umów nie stanowią kosztów uzyskania przychodów. Ma to miejsce także w przypadku, gdy odstąpienie od umowy miało na celu zapobieżenie wystąpieniu straty lub jej ograniczenie. Można także spotkać pojedyncze orzeczenia NSA, zgodnie z którymi kara umowna za odstąpienie od umowy może być kosztem – ale tylko wyjątkowo – jeżeli celem odstąpienia będzie zapobieżenie stratom albo zawarcie nowego korzystniejszego kontraktu. Dlatego wystąpię do ministra finansów, aby rozważył zmianę prawa w tym zakresie, tj. ustanowił wyjątek dla firm w sytuacji nadzwyczajnej, w jakiej się w tej chwili znajdujemy.

Czytaj więcej

Anna Wojda: Ile można stracić