Świadczy o tym wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 10 stycznia 2013 r. (V ACa 652/12).

Krzysztof A. zarzucił pozwanemu Leonowi Ł., że do wypromowania w wyszukiwarce internetowej strony swojej firmy przez co najmniej dwa miesiące wykorzystywał słowny znak towarowy, który zarejestrował do oznaczenia własnej firmy. Obrazowo rzecz ujmując: po wpisaniu w wyszukiwarce Google słowa klucza będącego owym znakiem towarowym wyświetlała się lista linków z odsyłaczem do strony Leona Ł. na pierwszym miejscu, a dopiero na kolejnym z odsyłaczem do strony Krzysztofa A.

W ocenie powoda działanie pozwanego naruszyło przepisy prawa własności przemysłowej oraz ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Krzysztof A. żądał za to odszkodowania w wysokości ponad 10 tys. zł. Twierdził, że bezużyteczne i bezcelowe stały się koszty, które poniósł dla pozycjonowania i reklamy swojej strony internetowej.

Leon Ł. zaprzeczył zarzutom. Przyznał, że zlecił pozycjonowanie swojej strony profesjonalnej firmie i że użyto w tym celu metatagu w takim samym brzmieniu jak oznaczenie firmy Krzysztofa Ł. Jednak nie ma związku przyczynowego pomiędzy takim wypozycjonowaniem strony internetowej a ewentualną szkodą powoda. Zresztą Krzysztof A. nie określił wysokości rzekomej szkody.

Prawa ze znaku zostały naruszone

Sąd Okręgowy w Katowicach ustalił, że obaj przedsiębiorcy konkurują ze sobą – prowadzą działalność handlową w tej samej branży. Stwierdził także, że pozycjonowanie strony internetowej z użyciem cudzego znaku towarowego, bez zgody właściciela, może w takiej sytuacji wprowadzić w błąd potencjalnych klientów (internautów) i rodzić skojarzenia, że obaj przedsiębiorcy są gospodarczo powiązani. Doszło więc do naruszenia praw powoda ze znaku towarowego, jak i uczciwej konkurencji.

Samo to jednak nie daje podstaw do uwzględnienia roszczenia Krzysztofa A. o odszkodowanie. Nie wykazał on bowiem zaistnienia szkody, a mianowicie, że w czasie, gdy strona Leona Ł. była pozycjonowana przy użyciu znaku towarowego powoda, powód poniósł bezużytecznie koszty pozycjonowania swojej strony. Nie została również wykazana wysokość szkody ani czas trwania naruszenia. Krzysztof A. nie wykazał też, że to Leon Ł. zlecił firmie świadczącej usługi pozycjonowania, by wykorzystała słowo będące znakiem towarowym konkurenta.

To wszystko zdaniem sądu zwalnia pozwanego od odpowiedzialności.

W apelacji Krzysztof A. twierdził m.in., że zrzucenie odpowiedzialności za użycie w metatagach cudzego znaku towarowego na firmę pozycjonującą stronę Leona Ł., a w konsekwencji pozbawienie działań pozwanego znamienia bezprawności, naruszyło przepisy ustawy – Prawo własności przemysłowej.

Linki i metatagi

Sąd apelacyjny uznał apelację za niezasadną. Ciekawe jest uzasadnienie tego rozstrzygnięcia.

Sąd wyjaśnił, czym są linki i metatagi, powołując się na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości z 23 marca 2010 r. (C–236/08). Pierwsze to odesłania umieszczone na stronach internetowych, które przenoszą korzystające nich osoby na inne strony lub w inne miejsca tej samej strony internetowej. Mogą to być strony tego samego podmiotu, jak też strony należące do kogoś innego. Metatagi są zaś komponentami języka HTML, w którym zazwyczaj pisane są strony internetowe, służącymi do dostarczenia informacji dla wyszukiwarek internetowych na temat zawartości strony.

– Posługując się cudzymi znakami towarowymi, można spowodować, że strona wpisująca daną nazwę w wyszukiwarce internetowej zostaje skierowana na stronę innego podmiotu niż ten, którego faktycznie poszukuje. W ten sposób może dojść do naruszenia cudzego prawa ochronnego na dany znak towarowy, gdyż dochodzi wtedy do bezprawnego posłużenia się cudzym znakiem towarowym – wyjaśnił Sąd.

Dodał, że w przywołanym wyroku Trybunał wskazał, iż właściciel znaku towarowego jest uprawniony do zakazania reklamodawcy reklamowania według słowa kluczowego identycznego z tym znakiem, które to reklamodawca wykonał bez zgody właściciela w ramach usługi odsyłania w internecie towarów lub usług identycznych z towarami lub usługami, dla których znak został zarejestrowany, jeżeli reklama ta nie pozwala lub z trudnością pozwala przeciętnemu internaucie na zorientowanie się, czy towary lub usługi, których dotyczą, pochodzą od właściciela znaku lub z przedsiębiorstwa powiązanego z nim gospodarczo czy też przeciwnie, od osoby trzeciej. Ponadto ochrona uprawnia do zakazania osobie trzeciej używania znaku towarowego dla towarów i usług identycznych z tymi, dla których znak jest zarejestrowany, jeżeli używanie to negatywnie wpływa na możliwość wykorzystania znaku przez właściciela jako elementu promocji sprzedaży lub instrumentu strategii handlowej. Ustalenie, czy takie okoliczności zachodzą, należą do sądu krajowego.

Trzeba uważać, czego się żąda

Zdaniem sądu apelacyjnego sąd I instancji prawidłowo przyjął, że zachowanie Leona Ł. bezwzględnie naruszyło wyłączne prawa powoda wynikające z rejestracji znaku towarowego i stanowiło działanie nieuczciwej konkurencji. Dlatego zarzut, że odpowiedzialność została zrzucona na podmiot świadczący usługi pozycjonowania, jest nietrafiony. Ale...

– Samo naruszenie cudzego prawa ochronnego nie przekłada się automatycznie na zasadność dochodzonego roszczenia uprawnionego ze znaku towarowego. Istotne znaczenie ma to, z jakim roszczeniem z tego tytułu występuje uprawniony, gdy każde z roszczeń wymienionych w art. 296 ust. 1 prawa własności przemysłowej cechuje się indywidualnymi, jemu charakterystycznymi przesłankami, które oprócz samego zdarzenia prawnego – naruszenia prawa ochronnego do znaku towarowego – muszą wystąpić dla uznania zasadności roszczenia – stwierdził sąd.

Jeśli właściciel znaku żąda zaniechania naruszenia, to wystarczy wykazanie, że do naruszenia doszło i że stan naruszenia trwa, a gdy ustał – nadal istnieje stan zagrożenia naruszeniem. Nie trzeba wykazywać zawinienia po stronie naruszyciela.

Kto decydował o użyciu słowa klucza

Inaczej jest w przypadku roszczenia odszkodowawczego. Tu trzeba wykazać istnienie szkody, związek przyczynowy pomiędzy szkodą a zdarzeniem, z którym łączy obowiązek odszkodowawczy, a także winę umyślną lub nieumyślną (będącą wynikiem braku dołożenia należytej staranności). Ciężar wykazania tych przesłanek spoczywa na powodzie.

Tymczasem z treści e-maili i faktur, które stanowiły dowody w tej sprawie, wynikało, że w momencie uzyskania informacji o wykorzystaniu znaku Krzysztofa A. pozwany niezwłocznie przystąpił do wyjaśnienia tej kwestii w firmie świadczącej usługę pozycjonowania, o czym powiadomił powoda. Następnie Leon Ł. wskazał powodowi, że jest to wynikiem pomyłki firmy pozycjonującej i przeprosił za zaistniałą sytuację.

– Zachowanie pozwanego nie daje podstaw do kreowaniu tezy o zawinieniu, w szczególności że – jak twierdzi powód – pozwany miał świadomość stanu rzeczy i działał umyślnie. W materiale dowodowym zaoferowanym przez powoda brak jest jakichkolwiek okoliczności potwierdzających jego twierdzenie – uznał sąd.

Nie została też udowodniona sama szkoda. Krzysztof A. twierdził, że naruszenie znaku trwało dwa miesiące, lecz z materiału dowodowego wynikało, że usługa pozycjonowania strony Leona Ł. za pomocą znaku towarowego powoda trwała zaledwie tydzień. Krzysztof A. nie wykazał, aby wydatki poniesione przez niego w ciągu dwóch miesięcy na reklamy w Google oraz pozycjonowanie własnej strony były w takiej sytuacji bezcelowe i bezużyteczne.

Wyrok jest prawomocny.

">