To sedno najnowszego wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego, który uznał za nieważną umowę dotyczącą wystawiania tzw. toksycznych opcji i nakazał bankowi zwrot 200 tys. zł zatrzymanych na rozliczenie tej operacji. Dodajmy od razu, że gdyby opcja miała być w pełni rozliczona, klient musiałby zapłacić bankowi 3 mln zł.

Ów klient to Damian K., przedsiębiorca budowlany z Pomorza, który na początku sierpnia 2008 r., a więc krótko przed kryzysem tzw. toksycznych opcji, zawarł z bankiem typową dla tego okresu umowę ramową o wykupywaniu opcji walutowych. Opcje miały go zabezpieczać przed spadkiem kursu euro, gdyż istotną część należności otrzymywał właśnie w tej walucie. Ustalono tzw. bramkę na spadek w wysokości 3,2 zł zł za euro, nie ustanowiono jej natomiast na wypadek wzrostu. Wkrótce kurs euro do złotego gwałtownie wzrósł. W efekcie Damian K. utracił zdolność kredytową, musiał zwinąć działalność, zbankrutował.

Pozwał bank, domagając się wypłaty zatrzymanych 200 tys. zł, co wymagało uznania umowy opcji za nieważną.

Sąd okręgowy oddalił powództwo, wskazując, że jako profesjonalista Damian K. powinien się liczyć nie tylko z zyskami z opcji, ale i z ryzykiem.

Bronił tego werdyktu przed sądem apelacyjnym pełnomocnik banku mec. Tomasz Opaliński, wskazując, że w umowie ramowej przedsiębiorca zobowiązał się, że będzie się kierował wyłącznie własną oceną sytuacji na rynku, a nie wskazaniami pracowników banku. Wtedy zaś nie była jeszcze wdrożona dyrektywa gwarantująca inwestującym w specjalistyczne i niebezpieczne instrumenty finansowe poinformowanie o wszelkich rodzajach ryzyka.

Pełnomocny Damiana K. mecenasi Tomasz Opaliński i Piotr Zimmerman wskazywali z kolei, że deweloper nie jest profesjonalistą w dziedzinie opcji, nie można go porównywać z bankiem. SA przychylił się do tej argumentacji i zasądził zwrot żądanej kwoty, uznając, że umowa opcji była nieważna.

– Zawarcie opcji walutowej kreującej nieograniczone ryzyko dla strony słabszej, niebędącej bankiem, jest niezgodne z zasadami współżycia społecznego i wykracza poza ramy swobody umów. Przyczyną nieważności transakcji był brak rzetelnego i pełnego poinformowania klienta banku, nawet jeśli był przedsiębiorcą, o ewentualnych negatywnych skutkach umowy opcji walutowej. Takie zachowanie banku należy uznać za wykorzystanie silniejszej pozycji – powiedziała w uzasadnieniu sędzia SA Ewa Kaniok.

Wyrok ten jest tym bardziej ciekawy, że chociaż Sąd Najwyższy zajmował się kilka razy toksycznymi opcjami, nie sformułował tak jednoznacznej tezy. Być może ta sprawa też trafi do SN.

Sygnatura akt: sygn. I ACa 1431/14