Czas pracy to jedna z trudniejszych i jednocześnie ciekawszych dziedzin prawa pracy. Warto się w niej specjalizować. Właściwa organizacja pracy ma bowiem kluczowe znaczenie dla funkcjonowania firmy ?i dla... kieszeni szefa.
Jest wiele sposobów uelastycznienia firmowych godzin aktywności. Przyjrzyjmy się niektórym z nich.
Jednym z rozwiązań jest wprowadzona ostatnią nowelizacją kodeksu pracy możliwość wydłużenia okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy ?i planowania harmonogramów czasu pracy (grafików) na część tego okresu – nie krótszą jednak niż jeden miesiąc. Te zmiany dały pracodawcom do ręki niebezpieczne narzędzie. Zadziwiające, że tak mało szefów z niego korzysta.
Dla kogo nowelizacja
Ostatnie zmiany w przepisach nie mają rewolucyjnego znaczenia dla firm, w których praca odbywa się według bardzo regularnego rytmu – po pięć dni w tygodniu, osiem godzin każdego dnia, bez okresów wzmożonej aktywności i spadku mobilizacji sił. Daje natomiast ogromne możliwości szefom, którzy mogliby scharakteryzować swoją działalność w następujący sposób:
- ?są okresy, w których zadań jest bardzo dużo, a w innych następuje znaczne spowolnienie,
- ?zdarzają się godziny nadliczbowe,
- ?niekiedy zatrudnieni wykonują dodatkową pracę ?w weekend,
- ?grafiki ustala się na cały okres rozliczeniowy.
Im więcej tych punktów ma zastosowanie do danej firmy, tym intensywniej należy myśleć o zmodyfikowaniu obowiązujących w niej zasad – tak, żeby skorzystać z dobrodziejstw ostatniej nowelizacji.
Jakie zyski
O tym, jak (technicznie) uelastycznić czas pracy, pisano już niejednokrotnie. Zmiany regulaminu pracy, niekiedy porozumienie ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami załogi należą do najważniejszych kroków. Zanim się je podejmie, trzeba jednak zrozumieć, jakie są możliwości i potencjalne korzyści z tego płynące.
Przykład
Spółka X zatrudnia 100 osób. Otrzymują one stałą, miesięczną pensję. W firmie obowiązuje podstawowy system czasu pracy. Według regulaminu pracy praca jest planowana na pięć dni ?w tygodniu – „sztywno" ?od poniedziałku do piątku, ?po osiem godzin dziennie ?i średnio 40 godzin na tydzień ?w trzymiesięcznym okresie rozliczeniowym. Harmonogramy czasu pracy ustala pracodawca na nadchodzący okres rozliczeniowy. Miesiące, ?w których Spółka X pozyska duże projekty, są bardzo pracowite. Inne należą do raczej leniwych. Dotychczas w okresie wzmożonej pracy szef zatrudniał ?w nadgodzinach – podwładni zostawali po godzinach ?lub pracowali w weekendy. ?Nudzili się w miesiącach ?bez projektów.
Spółka X postanowiła uzdrowić sytuację. Według zmienionego regulaminu praca jest planowana na średnio pięć dni na tydzień ?w okresie rozliczeniowym ?w przedziale poniedziałek ?– sobota. Konkretne dni robocze poszczególnych zatrudnionych wynikają z indywidualnych harmonogramów czasu pracy. Okres rozliczeniowy został wydłużony do sześciu miesięcy, przy czym harmonogramy ustala się na miesiąc z góry. ?I tak na dwa miesiące okresu rozliczeniowego (sezon „martwy") zaplanowano pracę po trzy dni na tydzień. Jest to równoważone pracą po sześć dni w pozostałych tygodniach okresu ozliczeniowego (przez cztery miesiące). Wszystko to bez nadgodzin i konieczności ponoszenia przez Spółkę X dodatkowych wydatków. ?W każdym z miesięcy będzie należna tylko płaca bazowa. Oznacza to duże oszczędności dla szefa.
Korzyści wynikające z rozwiązań przewidzianych w nowelizacji są jasne:
- ?zmniejszenie, a niekiedy całkowite wyeliminowanie nadgodzin – przede wszystkim tzw. średniotygodniowych (za które należy się dzień wolny albo – wyjątkowo – normalne wynagrodzenie i dodatek 100 proc.),
- ?bardziej efektywne wykorzystanie czasu pracy pracowników,
- ?czas pracy dostosowany do potrzeb biznesowych firmy – zwiększenie kompetencji pracodawcy.
Oczywiście niekiedy (np. ?w razie nagłego rozwiązania umowy o pracę danego pracownika) nie jest tak różowo. Ale plusy na pewno przeważają. Grunt to poprawnie określić treść nowych regulacji wewnętrznych i umieć je właściwie zastosować w praktyce.
Autorka jest radcą prawnym, kieruje Zespołem Prawa Pracy ?w K&L Gates Jamka sp.k.