Nadchodzący rok upłynie na przymiarkach do oskładkowania umów śmieciowych. Premier w czasie ostatniego wystąpienia na konwencji PO zapowiedział, że zmiany będą wprowadzane stopniowo.

– Nie chcę popełnić błędów, które pod pięknym hasłem: likwidacja natychmiastowa „śmieciówek" i różnych form wynagradzania doprowadziły do wzrostu bezrobocia o 2–3 proc. – stwierdził premier. – Będziemy szukali metod adekwatnych do potrzeb i możliwości na rynku pracy.

Zeszłoroczne obietnice

Oskładkowanie umów śmieciowych premier zapowiedział już pod koniec 2012 r. Projekt zmian przewidujący nałożenie składek ZUS na wszystkie umowy-zlecenia zawarte z jedną osobą do wysokości minimalnego wynagrodzenia czy nałożenie tych obciążeń na wynagrodzenia członków rad nadzorczych był gotowy w połowie 2013 r. Uzyskał wtedy akceptację związków zawodowych i pracodawców.

Po tym, jak związkowcy opuścili Komisję Trójstronną, prace nad zmianami gwałtownie wyhamowały. Zmieniła się także planowana data wejścia ich w życie i zamiast 1 stycznia 2014 r. w projekcie znalazł się 1 stycznia 2015 r. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nowelizację przepisów wstrzymali samorządowcy, którzy nie są gotowi do odprowadzania dodatkowych składek od wynagrodzeń osób zatrudnionych na umowach-zleceniach, z których chętnie korzystają. Po prostu takie wydatki nie zostały zaplanowane w ich przyszłorocznych budżetach. Na wstrzymaniu prac nad nowelizacją skorzysta także administracja publiczna, która też chętnie zatrudnia na kontraktach cywilnoprawnych. Przesunięcie zmian na 2015 r.  da ok. 300 mln zł oszczędności spółkom z o.o. i akcyjnym, a także różnego rodzaju spółdzielniom, które zatrudniają około 50 tys. członków rad nadzorczych i wypłacają im obecnie wynagrodzenia bez składek ZUS.

Ucieczki przed tymi zmianami nie ma. Na spotkaniu związkowców z Martinem Schultzem, przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, jakie odbyło się w połowie grudnia w Sosnowcu, obiecał on związkowcom podjęcie na unijnym szczeblu prac nad przepisami przeciwko umowom śmieciowym.

Śledztwo Komisji

Wszystko wskazuje na to, że w 2014 r. mogą zmienić się także zasady zatrudniania na terminowych umowach o pracę. Komisja Europejska (KE), na wniosek NSZZ „Solidarność", chce sprawdzić, czy polskie przepisy są zgodne z unijną dyrektywą. Wątpliwości unijnych urzędników wzbudziło to, że okres wypowiedzenia umów terminowych zawsze wynosi tylko dwa tygodnie, bez względu na to, na ile zostały zawarte. Tymczasem zgodnie z art. 36 kodeksu pracy w  umowach na czas nieokreślony już po sześciu miesiącach takiego zatrudnienia okres wypowiedzenia wydłuża się do miesiąca, a przy ponadtrzyletnim zatrudnieniu wynosi już trzy miesiące. Unijni urzędnicy sprawdzą, czy nie dochodzi do dyskryminowania pracowników zatrudnionych na umowach na czas określony.

Wątpliwości KE budzi też  zbyt krótki okres przerwy między kolejnymi umowami na czas określony, który zatrzymuje licznik dozwolonej liczby takich umów z jednym  pracownikiem. Wystarczy bowiem miesiąc przerwy w takim zatrudnieniu i pracodawca może znowu podpisać dwie takie umowy z jedną osobą, bez ryzyka, że kolejna przekształci się w bezterminowy kontrakt.

>Witold Polkowski | ekspert Pracodawców RP

Oskładkowanie wszystkich kontraktów cywilnoprawnych spowoduje wielką ucieczkę przedsiębiorców w szarą strefę albo przerzucenie tych dodatkowych kosztów na pracowników, co spowoduje obniżenie ich wynagrodzeń. Jesteśmy za tym, by walczyć z kontraktami cywilnoprawnymi stosowanymi zamiast umów o pracę. Taka praktyka narusza bowiem zasady konkurencji i powoduje, że uczciwi przedsiębiorcy ponoszą większe koszty i są w gorszej sytuacji. Cieszy nas więc, że ZUS podjął skuteczną walkę z plagą kontraktów cywilnoprawnych nadużywanych przez nieuczciwych przedsiębiorców. Jeśli chodzi zaś o umowy o pracę na czas określony, to przypominam, że partnerzy społeczni osiągnęli już wstępne porozumienie w czasie prac nad zmianami na forum Komisji Trójstronnej. Trzeba uważać, by zmiany nie poszły za daleko, bo przyniosą odwrotny od oczekiwanego skutek.

>Henryk Nakonieczny | z NSZZ „Solidarność"

Premier zapowiadał walkę z umowami śmieciowymi już ponad rok temu, a zmiany miały wejść w życie od początku 2014 r., ale nic z tego nie wyszło. Nie wierzę więc, że te zmiany uda się wprowadzić od 2015 r. Poza tym oskładkowanie umów-zleceń do wysokości minimalnego wynagrodzenia to za mało. Jesteśmy za nałożeniem składek ZUS na wszystkie przychody nie tylko ze zlecenia, ale także z umów o dzieło czy działalności gospodarczej. Inaczej osoby, które są zatrudnione obecnie w ten sposób, nie będą miały w przyszłości prawa do emerytury. Utrzymywanie obecnego stanu przez rząd jest więc bardzo krótkowzroczne. Prościej będzie z wprowadzeniem ograniczeń w zatrudnianiu na umowach terminowych. Jeśli Polska nie dostosuje się do zaleceń Komisji Europejskiej, sprawa trafi do Trybunału Sprawiedliwości UE.