Z najnowszych danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że z nowego urlopu rodzicielskiego korzysta już prawie 43 tys. rodziców. W większości to kobiety, ale także 500 mężczyzn zdecydowało się na przejęcie opieki nad nowo narodzonym dzieckiem.
Wspólna opieka
Nowe przepisy pozwalają bowiem, by w drugiej połowie rocznej płatnej opieki nad dzieckiem rodzice mogli się wymieniać przy kołysce, a nawet wspólnie opiekować potomstwem. Uciążliwy dla rodziców może być jedynie tryb ubiegania się o nowy urlop. Spóźnienie się o jeden dzień ze złożeniem wniosku o przyznanie kolejnej części wolnego po urodzeniu dziecka pozbawia rodzica prawa do tej płatnej przerwy w pracy. Tego problemu nie ma, jeśli matka wystąpi o przyznanie całego rocznego urlopu w jednym wniosku. Wtedy przepisy uniemożliwiają jednak zastępowanie się rodziców w opiece nad dzieckiem.
Dłuższa praca
Prawie 300 firm skorzystało już z innej nowelizacji kodeksu pracy i wprowadziło u siebie tzw. dłuższe okresy rozliczeniowe. Pozwala to tak gospodarować czasem pracy zatrudnionych, aby nie trzeba było wypłacać im wynagrodzenia za nadgodziny w czasie zwiększonego popytu na ich pracę ani postojowego w okresie, w którym zamówień jest mniej. W praktyce dzięki tym przepisom przedsiębiorcy mogą przywrócić pracujące soboty, żeby później zrekompensować je wolnym w kolejnych miesiącach.
– Wprowadzenie urlopów rodzicielskich nie ułatwia nam pracy, ale nie protestujemy przeciw tym zmianom ze względu na złą sytuację demograficzną w Polsce – komentuje Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP. – Jeśli chodzi o zmiany w czasie pracy, to powinny one pójść znacznie dalej. Pracodawca, który wynegocjował z załogą wydłużenie okresu rozliczeniowego, może bowiem wpaść w pułapkę zwolnień lekarskich.
– Jeśli firma nie będzie na bieżąco (np. w okresach kwartalnych) rozliczała czasu pracy, może na koniec tego okresu zostać z dużą liczbą nadgodzin, których nie będzie w stanie zrekompensować wolnym, ponieważ pracownicy pójdą na zwolnienia lekarskie – ostrzega Polkowski.
Nie brakuje jednak osób, które negatywnie oceniają zmiany w kodeksie pracy.
– Jeśli celem rządu było wsparcie rodziny i zwiększenie dzietności w Polsce, to destabilizacja zatrudnienia poprzez wprowadzenie rocznych okresów rozliczeniowych, ruchomych godzin pracy i przerywanego czasu pracy niweczy ten zamiar – ocenia Henryk Nakonieczny, członek prezydium NSZZ „Solidarność". – Zmiany spowodują ponadto, że do kieszeni pracowników nie trafi około 10 mld zł, które wypracowywali sobie dotychczas w nadgodzinach. Aby zachęcić młodych ludzi do zakładania rodzin, trzeba jednak zapewnić im stabilną sytuację zawodową i finansową. Roczny urlop po urodzeniu dziecka nie wystarczy.
Opinia dla „Rz"
prof. Krzysztof Rączka dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego
Jeśli państwo stać na wprowadzenie nowych urlopów rodzicielskich, taką zmianę trzeba przyjąć pozytywnie. Moje wątpliwości budzi natomiast uelastycznienie czasu pracy. Przewidziane w kodeksie pracy przesłanki wprowadzenia 12-miesięcznych okresów rozliczeniowych są bowiem ogólne, a w większości firm nie działają związki zawodowe i mogą być one przyjęte w uproszczonym trybie, tylko za zgodą załogi. Istnieje więc bardzo duże ryzyko nadużyć ze strony pracodawców. Będą oni chcieli bowiem wydłużać okresy rozliczeniowe bez obiektywnej potrzeby, jedynie po to, by zaoszczędzić na wypłacie pracownikom dodatków za nadgodziny.