Samo naśladownictwo cenowe nie jest zabronione. Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów nie wymienia takiego działania, jako czynu naruszającego zasady działania wolnego i uczciwego rynku. Nie można oczywiście imitować wyrobów konkurentów. Podszywać się pod ich renomę, markę lub stosowane przez nich oznaczenia. Tym samym czynem nieuczciwej konkurencji byłoby działanie firmy polegające na wchodzeniu na nowy rynek przy wykorzystaniu istniejącej już renomy innego przedsiębiorcy.

Natomiast sprzedaż podobnych produktów po takiej samej cenie nie jest działaniem zabronionym. Naśladownictwo cenowe może bowiem wynikać z polityki handlowej przedsiębiorców. Zresztą, jeżeli rozejrzymy się wokół, to przecież wiele podobnych produktów jest oferowanych przez niezależnych sprzedawców w podobnych cenach. Jest zresztą czymś naturalnym, że cenę własnego wyrobu lub usługi ustala się na podstawie analizy cen konkurencji. Może być ona wyższa, jeżeli uważamy, że oferowany przez nas produkt jest lepszej jakości, coś go wyróżnia, albo nieco niższa, jeżeli traktujemy to jako element strategii zdobywania nowego rynku. Musimy się pokazać konsumentom (innym odbiorcom) i stosujemy ceny promocyjne. Oczywiście w tym ostatnim przypadku nie może to być cena dumpingowa, ponieważ wtedy będzie to już czyn nieuczciwej konkurencji. A sprawę może zacząć badać Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Kiedy zatem stosowanie tych samych lub podobnych cen będzie rzeczywiście zakazane? Stanie się tak, gdy wystąpi zmowa cenowa. W myśl art. 6 wskazanej wyżej ustawy zakazane są porozumienia, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie, ograniczenie lub naruszenie w inny sposób konkurencji na rynku właściwym, polegające w szczególności na ustaleniu, bezpośrednio lub pośrednio, cen i innych warunków zakupu lub sprzedaży towarów.

Dopóki zatem naśladownictwo cenowe nie ma charakteru uzgodnionego porozumienia pomiędzy poszczególnymi przedsiębiorcami, dopóty nie można go uznać za zmowę cenową. Warto jednak pamiętać, że użyte w przepisie słowa „porozumienie", „ustalenie" nie muszą się odnosić do jakiś formalnych umów podpisanych pomiędzy przedsiębiorcami. Podpisanych, czyli mających formę pisemną. Zmowa cenowa może też opierać się na ustnym i nieformalnym porozumieniu. Jeżeli zostanie udowodnione, że przedsiębiorcy właśnie w ten sposób działali i wspólnie kreowali politykę cenową, narażają się na zarzut naruszenia prawa antymonopolowego. Podobnie byłoby w przypadku, gdyby chcieli oni, na mocy takiego porozumienia, podzielić rynek pomiędzy siebie albo ograniczyć dostęp do niego, bądź wyeliminować z rynku przedsiębiorców nieobjętych porozumieniem. Dokonując takich czynów przedsiębiorcy narażają się na karę finansową, której wysokość to nawet 10 proc. przychodów (nie zysków!) firmy.

podstawa prawna: ustawa z 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (DzU z 2007r. nr 50, poz. 331 ze zm.)