Ministerstwo Środowiska, tworząc przepisy ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, zastanawiało się, jak skonstruować regulacje, by trafiał do recyklingu, a nie do lasów. Nie przypuszczało jednak, że sytuacja się zmieni i producenci oraz importerzy, którzy mają obowiązek zbierać i przetwarzać elektroodpady, będą płacić za pozyskanie z rynku starych pralek czy telewizorów.
Prawo wymaga, by importerzy i producenci nowego sprzętu oraz organizacje odzysku, które spełniają ustawowe wymagania w imieniu tej grupy przedsiębiorców, zbierały odpady z takich urządzeń. Zbiórka elektrośmieci powinna stanowić 35 proc. masy nowych urządzeń wprowadzonych na rynek. Gdy zgromadzono mniej, to wprowadzający uiszczają opłaty produktowe, które mają charakter sankcyjny. Tę sytuację wykorzystują niektóre sklepy z urządzeniami elektrycznymi i elektronicznymi. Klient zostawia im stare urządzenie przy kupnie nowego, a one później je sprzedają przedsiębiorcom, którzy muszą je zebrać z rynku i przetworzyć. Powstały też firmy, które zbierają odpad, a później go sprzedają tym, którzy muszą go przetworzyć.
Wartościowy towar
– Stare urządzenia nie są już odpadem, ale cennym towarem. Na rynku są firmy, które zbierają ich dużą ilość, a później dzwonią po organizacjach odzysku i sprawdzają, która z nich zapłaci za zużyty sprzęt więcej – przyznaje Janusz Ostapiuk, prezes Europejskiej Platformy Recyklingu.
Okazuje się, że wartość tego towaru jest co roku większa.
– W 2007 r., odbierając zużyty sprzęt ze sklepów, płaciliśmy po 200 do 300 zł za tonę. W tej chwili sklepy chcą, żeby im płacić od 1200 do 1500 zł za tonę, tj. ok. 30 zł za lodówkę – mówi Grzegorz Skrzypczak, prezes Zarządu ElektroEko SA.
Takie praktyki są nielegalne, co potwierdza Ministerstwo Środowiska.
– Podmiot zbierający zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny nie może odsprzedawać go wyprowadzającemu sprzęt, ma natomiast obowiązek przekazać go do zakładu przetwarzania – mówi Magdalena Sikorska, rzeczniczka resortu środowiska. Zgodnie z prawem sklep powinien oddać nieodpłatnie stare urządzenia, jakie przyjął od klientów do zakładu przetwarzania. Taki sam obowiązek ma hurtownia.
Jadwiga Sołtysek, prawnik w kancelarii KSP Legal & Tax Advice, zaznacza, że proceder ten jest nielegalny, a za odpłatne przekazywanie zużytych urządzeń sklep i hurtownia narażają się na kary grzywny – ostrzega.
Koszt magazynowania
Jak zatem handel elektroodpadami jest możliwy?
– Na fakturach podaje się, że jest to należność za magazynowanie urządzeń czy za ich dozór – tłumaczy Janusz Ostapiuk.
Na handlu elektroodpadami zarabia jednak wiele różnych firm, w tym także takie, które robią to nieoficjalnie i poza wszelką ewidencją. Nie są nawet zarejestrowane w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska, czego też wymaga prawo.
Zdaniem Michała Kanownika, dyrektora Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego, rocznie organizacje odzysku wydają nawet 100 mln zł na pozyskanie odpadów do przetworzenia.
– 30 proc. tej kwoty trafia jednak do sklepów – ocenia Michał Kanownik.
Wydatki na pozyskanie odpadów wchodzą w skład wszystkich kosztów gospodarowania odpadami. Te zaś są składową ceny nowych urządzeń. Dlatego za wszystko płaci konsument.
Wioletta Batóg, rzecznik Media Saturn Holding Polska, tłumaczy jednak, że sklepy pobierają należność za koszty magazynowania urządzeń. Przyznaje też, że firma, z którą sieć ma podpisaną umowę, opłaci też transport starych urządzeń, jakie sklepy odbierają z domu klientów.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora, l.kuligowski@rp.pl