Zleceniobiorcy nie przysługują takie przywileje jak pracownikowi. Stąd popularność umów- -zleceń. Dla pracodawców są opłacalne. Zleceniobiorcy nie przysługuje nawet prawo do wypoczynku. Firma nie musi płacić wynagrodzenia podczas urlopu.
– Zleceniobiorca nie ma prawa do urlopu, ale strony przewidują czasami prawo do zawieszenia świadczenia usług przez zleceniobiorcę z prawem do wynagrodzenia za ten czas. Warto o to zadbać – radzi Katarzyna Sarek, radca prawny z kancelarii Raczkowski i Wspólnicy.
Kiedy chory dostanie świadczenie
Poważnym problemem dla zleceniobiorcy może okazać się też choroba. ZUS wypłaci mu zasiłek chorobowy, ale tylko wówczas, gdy przystąpił do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego i odprowadza na nie składki .
– Nie przysługuje mu jednak wynagrodzenie za czas niezdolności do pracy wypłacane ze środków zakładu pracy (za pierwsze 33 dni choroby w roku kalendarzowym) – wyjaśnia mec. Sarek.
Składki odprowadzone
O jedno zleceniobiorca nie musi się martwić: o emeryturę. Osoba, która nie ma ubezpieczenia z innych tytułów, np. umowy o pracę, zobowiązana jest do opłacania składek na ubezpieczenia społeczne.
– Nie podlegają zaś ubezpieczeniom społecznym zleceniobiorcy, jeżeli są uczniami gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych, szkół ponadpodstawowych lub studentami do ukończenia 26 lat – zwraca uwagę ekspertka.
Po zaległe pieniądze do sądu
Jeśli zleceniodawca zwleka z wypłatą wynagrodzenia, zleceniobiorca nie może się poskarżyć do Inspekcji Pracy. Nie obejmuje ona bowiem ochroną osób świadczących usługi na podstawie umowy-zlecenia.
Zainteresowany powinien dochodzić więc swojego wynagrodzenia przed sądem cywilnym.
– Jeżeli jednak zleceniobiorca uważa, że pracuje w warunkach charakterystycznych dla stosunku pracy i chciałby dochodzić ustalenia istnienia stosunku pracy, może zawiadomić o tym PIP. Inspektor skontroluje wtedy, czy warunki zatrudnienia rzeczywiście odpowiadają stosunkowi pracy, a nawet może wnieść powództwo o ustalenie istnienia stosunku pracy do sądu – mówi Katarzyna Sarek.
Warto więc przeanalizować, czy pracodawca zamiast zlecenia nie powinien podpisać umowy o pracę. Będzie tak wówczas, gdy rzekomy zleceniobiorca osobiście świadczy pracę oznaczonego rodzaju, w sposób ciągły, w określonym miejscu i czasie, pod kierownictwem i na rzecz pracodawcy w zamian za umówione wynagrodzenie.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.wojcik@rp.pl
Barbara Jóźwik, radca prawny w kancelarii Schoenherr
Zleceniobiorca nie jest pracownikiem w rozumieniu kodeksu pracy i nie korzysta z określonych w nim praw, m.in. prawa do urlopu. Jeśli więc zleceniobiorca chce korzystać z płatnej przerwy w świadczeniu zlecenia, powinien to wynegocjować na etapie zawierania umowy. Zleceniobiorca ma też słabszą pozycję w porównaniu z pracownikiem. Na przykład, jeśli nie otrzyma wynagrodzenia w terminie, może dochodzić swoich roszczeń na drodze zwykłego postępowania cywilnego. Jego pozycja w procesie będzie jednak oparta na zasadzie równości, co w wypadku spraw pracowniczych przedstawia się inaczej – pracownik jest uprzywilejowany i sądy częściej przychylają się do jego roszczeń.