Właściciele salonów kosmetycznych, fryzjerskich czy studiów tatuażu będą musieli zainwestować w sprzęt do sterylizacji narzędzi, którymi wykonują usługi, oraz dokładnie przestrzegać procedur czystości i dezynsekcji. Takie zmiany wynikają z projektu rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie szczegółowych wymogów higieniczno-sanitarnych, jakim powinny odpowiadać obiekty, w których świadczone są usługi fryzjerskie, kosmetyczne, tatuażu i odnowy biologicznej.
Stop chorobom
Autor przepisów, czyli główny inspektor sanitarny (GIS) podległy ministrowi zdrowia, zaostrza wymogi higieniczno-sanitarne dla tej grupy przedsiębiorców, ponieważ klienci, którzy decydują się na wykonanie tatuażu, przekłuwania ciała, strzyżenia czy mikrodermabrazji, są szczególnie narażeni na skaleczenia skóry. To zaś może spowodować, że zakażą się wirusowym zapaleniem wątroby typu B lub C, a nawet HIV.
By temu zapobiegać, projekt rozporządzenia wskazuje, jakie konkretnie procedury przeciwdziałające zakażeniom, czyli dezynsekcję i sterylizację, będą musieli wykonywać fryzjerzy czy kosmetyczki.
400 tys. osób jest zakażonych w Polsce wirusowym zapaleniem wątroby typu B
– W poprzednim rozporządzeniu nie było to jasno wskazane, a teraz będzie to twarde prawo. Wszystkie salony muszą przyjąć jednakowe i przejrzyste reguły przestrzegania zasad higieniczno-sanitarnych – tłumaczy Jan Bondar, rzecznik prasowy GIS.
W związku z tym projektowane przepisy wskazują, że narzędzia, których użycie może doprowadzić do przerwania ciągłości tkanek, np. nożyczki, brzytwy czy igły do tatuażu, kosmetyczka lub fryzjer podda dezynsekcji, czyli namoczeniu w płynach o odpowiednim stężeniu, a później sterylizacji. Tę ostatnią przeprowadzi tylko odpowiednio przeszkolony pracownik za pomocą urządzenia zwanego sterylizatorem w specjalnie wydzielonym pomieszczeniu lub jego części (sterylizatorni). Ponadto przedsiębiorca będzie musiał wyznaczyć w sterylizatorni strefy materiałów czystych i skażonych.
800 zł tyle kosztuje urządzenie do sterylizacji narzędzi w salonie kosmetycznym i fryzjerskim
– Zakup sterylizatora z pewnością będzie się wiązał z dodatkowymi kosztami dla przedsiębiorców, którzy nie zaopatrzyli się jeszcze w takie urządzenia. Ale dzięki niemu i dzięki egzekwowaniu przez sanepid przestrzegania nowych przepisów klient salonu kosmetycznego i fryzjerskiego będzie bezpieczniejszy – podkreśla Alla Adamek, wykładowca Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej im. Wojciecha Korfantego.
Z kolei Stanisław Marczak z Wielkopolskiej Izby Gospodarczej wskazuje, że zakłady kosmetyczne i fryzjerskie skupione w jego izbie spełniają już wymogi projektowanego rozporządzenia, ale wyzwania czekają gabinety, które nie mają odpowiedniego sprzętu. Chodzi zwłaszcza o nieduże salony położone w małych miejscowościach. Sam sterylizator kosztuje wprawdzie 800 zł, ale na
przygotowanie gabinetu do tego, by spełniał wszystkie wymogi higieniczno-sanitarne, trzeba wyłożyć ok. 80 tys. zł.
Kara od sanepidu
Właściciela salonu, który nie przestrzega procedur, inspekcja sanitarna będzie mogła ukarać mandatem lub nawet zdecydować o zamknięciu zakładu.
Jan Bondar podkreśla, że wszystkie nowe wymogi mają służyć zahamowaniu wzrostowej tendencji zakażeń żółtaczką. Z jednej strony więc procedury zapewnią lepsze bezpieczeństwo klientom, a z drugiej
– w razie gdy sanepid będzie podejrzewał, że w konkretnym salonie doszło do zakażenia, jego właściciel obroni się faktem, że przestrzega procedur.