Wprawdzie czasy, kiedy użycie niebieskiego tuszu zamiast czarnego wykluczało z postępowania przetargowego, już dawno minęły, ale zamawiający wciąż zbyt często odrzucają nawet bardzo korzystne oferty.

Pomijają przy tym obowiązek wezwania do uzupełnienia dokumentów lub poprawienia omyłek – mówi Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych. – W rezultacie czasem odrzucają najkorzystniejsze oferty lub bezzasadnie wykluczają firmy z przetargów.

Dużo błędów ujawnionych przez kontrole UZP dotyczyło tych właśnie kwestii.

Wątpliwa wolna ręka

Druga sprawa, do której UZP przywiązuje dużą wagę, to wybór odpowiedniego trybu postępowania. Chociaż w ubiegłym roku zmniejszyła się liczba zamówień składanych w najmniej konkurencyjnych trybach (wolna ręka – z ponad 17 do 13 proc.; zapytanie o cenę – z 3,6 do 2,7 proc.), to UZP uważa, że nadal niewystarczająco. Według Jacka Sadowego zamawiającym trudno jest wykazać podstawy prawne do ominięcia tych trybów. Na rynku można znaleźć zazwyczaj wiele podobnych wyrobów czy usługodawców zajmujących się daną dziedziną.

Prób ominięcia jest wciąż sporo. Tak np. Powiatowy Zarząd Dróg w Kłobucku próbował zastosować tryb wolnej ręki do postępowania o wartości 90 tys. zł, czyli powyżej progów nakazujących sięgać po przepisy o zamówieniach, choć żadne przesłanki za tym nie przemawiały.

Luki w opisie

Kolejne stwierdzone w ubiegłym roku grupy nieprawidłowości to niejednoznaczne i niewyczerpujące opisy przedmiotu postępowania. Tymczasem prawo zamówień publicznych w art. 29 ust. 1 nakazuje, by opis był sporządzany jednoznacznie i za pomocą dostatecznie dokładnych i zrozumiałych określeń. Dodatkowo uwzględnić trzeba wszystkie wymagania i okoliczności mogące mieć wpływ na sporządzenie oferty.

Podobne błędy zdarzają się w opisie sposobu oceny spełnienia warunków udziału w przetargu. Niekiedy takie wymogi są w ogóle niezwiązane z przedmiotem zamówienia. W konsekwencji prowadzi to do naruszania konkurencji i do nierównego traktowania wykonawców.

Problemem jest też nieskładanie przez osoby pracujące przy przetargu oświadczeń, czy pozostają z wykonawcą w takim stosunku prawnym lub faktycznym, że może to budzić wątpliwości co do ich bezstronności.

– Zgadzam się z listą przedstawioną przez UZP – mówi Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna. – Dodałbym do niej złe opisy przedmiotu zamówienia i warunków umów. Przede wszystkim chodzi o nieograniczoną odpowiedzialność wykonawców z tytułu odszkodowań i gwarancji – wyjaśnia. Jego zdaniem powoduje to, że obawy firm wzrastają wraz z wielkością zamówienia i w konsekwencji duzi, doświadczeni wykonawcy obawiają się startu w takich postępowaniach.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki z.jozwiak@rp.pl

Opinia:

Małgorzata Stręciwilk, rzecznik prasowy Krajowej Izby Odwoławczej

W ubiegłym roku mniej więcej w 40 proc. spraw Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że zarzuty podnoszone przez wykonawców okazały się zasadne. Dane te wskazują, że poziom odwołań uwzględnionych przez izbę w 2011 r. w stosunku do roku 2010 pozostaje zasadniczo na tym samym poziomie. Błędy, które stwierdziliśmy, wynikają przede wszystkim z omyłek bądź niewiedzy zamawiających. Świadczy o tym choćby fakt, że w 15 proc. postępowań zarzuty zostały uwzględnione przez zamawiających, a sprawy umorzone. Najczęściej występujące w postępowaniach problemy to, poza oceną spełniania warunków udziału w postępowaniach, ustalenie zgodności oferowanego przedmiotu zamówienia z wymaganiami określonymi w specyfikacji.