Jak po kilku latach obowiązywania systemu HACCP radzą sobie z tym problemem przedsiębiorcy

?

Odpowiada Jan Bondar rzecznik prasowy głównego inspektora sanitarnego:

Z ubiegłorocznych statystyk wynika, że nadal zbyt mała liczba zakładów żywienia, bo tylko ok. 70 proc., miała wdrożony system bezpiecznej żywności HACCP i zasady dobrych praktyk GHP/GMP (też ok. 70 proc.).

Problemem wydaje się też ciągle niepokojąca liczba decyzji o unieruchomieniu obiektów z powodów sanitarnych. W 2010 r. było ich 867. Ale warto podkreślić, że w ostatnich latach nie mieliśmy do czynienia z poważnymi zagrożeniami żywnościowymi, jak chociażby Niemcy.

W ostatnich miesiącach w mediach rozgorzała dyskusja dotyczącą dopuszczenia do obrotu także w szkolnych sklepach cukierków zawierających niektóre barwniki. Są zastrzeżenia, że mogą one wpływać pobudzająco, zwłaszcza na dzieci. Co mają robić osoby prowadzące sklepy czy bary, wycofać takie słodycze z obrotu czy pozostawić

?

Znajdujące się w tych wyrobach barwniki to dozwolone substancje dodatkowe. Można stosować je do produkcji żywności, o ile robi się to zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie żywności i żywienia, rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie dozwolonych substancji dodatkowych (DzU z 2010 r. nr 232, poz. 1525) oraz unijnym rozporządzeniem nr 1333/2008/WE w sprawie dodatków do żywności.

Ważne, że wyniki badań, które przeprowadziliśmy po publikacjach, nie wykazały przekroczeń limitów barwników, które były objęte badaniami. W jednym wypadku wycofaliśmy lizaki z obrotu, bo zawierały niewymieniony na etykiecie barwnik.

O jakie konkretnie barwniki chodzi?

Są to barwniki spożywcze z tak zwanej grupy Southampton (E110 żółcień pomarańczowa, E104 żółcień chinolinowa, E122 azorubina/karmoizyna, E129 czerwień allura, E102 tartrazyna, E124 pąs 4R).

Zgodnie z art. 24 powyższego rozporządzenia stosowanie tych barwników wiąże się z obowiązkiem znakowania środka spożywczego przez zamieszczenie na etykiecie komunikatu „może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci". Musi on się znaleźć na produktach wprowadzonych na unijny rynek po 20 lipca 2010.

W obrocie mogą się jeszcze znajdować słodycze bez takiej adnotacji, których termin przydatności do spożycia jeszcze nie upłynął, i nie jest to błąd.

Problemem dla wielu firm są nie tylko przepisy dotyczące samej żywności, ale i artykułów mających z nią styczność. Tanie naczynia, zwłaszcza wyprodukowane w Chinach, uznawane są za szkodliwe dla zdrowia

.

Niestety, w przypadku części produktów mogła to być prawda.

W 2010 r. zakwestionowaliśmy m.in. 41 partii różnego typu naczyń z melaminy lub szklanych z niedozwolonym poziomem migracji substancji szkodliwych. Przyczyniło się to do wydania w kwietniu br. rozporządzenia unijnego ustanawiającego specjalne warunki i szczegółowe procedury dotyczące przywozu przyborów kuchennych z tworzyw poliamidowych i melaminowych pochodzących lub wysyłanych z Chińskiej Republiki Ludowej i specjalnego regionu administracyjnego Hongkong (284/2011/UE).

Obliguje ono od 1 lipca 2011 wszystkie kraje członkowskie do wzmożenia nadzoru nad tego typu artykułami. Zgodnie z art. 6 tego aktu w miejscu pierwszego wprowadzania przeprowadza się kontrole dokumentów wszystkich przesyłek w ciągu dwóch dni roboczych od ich przybycia, a kontrole identyfikacyjne i fizyczne, w tym badania laboratoryjne obejmują 10 proc. przesyłek.