Pojawiają się ostatnio pomysły na wzmocnienie pozycji kobiet na urlopie macierzyńskim i wychowawczym. Jedna z nich zakłada podział składek emerytalnych napływających na konto męża, tak by połowa zasilała konto jego żony opiekującej się dzieckiem.

Trzeba jednak pamiętać, że od początku przyszłego roku znacznie wzrosną składki opłacane z budżetu państwa na konta emerytalne kobiet korzystających z urlopu macierzyńskiego i wychowawczego. Po zmianach będzie ona obliczana od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Dzięki temu kobiety, które miały przerwy w pracy w związku z wychowywaniem dzieci, nie będą już traciły na wysokości emerytury tak jak dotychczas.

Niestety, coraz więcej kobiet nie jest w stanie skorzystać z uprawnień w czasie urlopu wychowawczego. Winę za to zazwyczaj ponoszą pracodawcy, którzy stosują umowy na czas określony. Zgodnie z przepisami taka umowa przedłuża się automatycznie do czasu porodu, a później kobieta może liczyć na wypłatę zasiłku macierzyńskiego z ZUS. Ta ochrona nie dotyczy zaś urlopu wychowawczego. Jeśli umowa o pracę skończy się w trakcie urlopu wychowawczego, to na konto emerytalne kobiety przestają napływać składki.

Obecny system jest niekorzystny dla kobiet i trzeba go zmienić. Dobrym rozwiązaniem mogłoby być zastosowanie do urlopu wychowawczego przepisów dotyczących urlopu macierzyńskiego. Bardzo jednak prawdopodobne, że pracodawcy nie zgodziliby się na wydłużenie z mocy prawa zatrudnienia do końca urlopu wychowawczego. Problem polega na tym, że taka pracownica nabywa prawo do urlopu wypoczynkowego w tym czasie. Żeby jednak wydłużenie ochrony kobiet nie obciążało pracodawców, trzeba by znaleźć w budżecie pieniądze na ten cel.

Kwestia nie dotyczy zresztą tylko kobiet. Zgodnie z przepisami urlop wychowawczy może wziąć także ojciec dziecka. I wówczas problem umów na czas określony i niższej emerytury w związku z wychowaniem dziecka zaczyna dotyczyć także mężczyzn.

ZUS sam nie kontroluje ciężarnych

Ostatnio ZUS przedstawił wyniki kontroli zwolnień lekarskich. Co ciekawe, zasadniczo nie podlegają jej kobiety w ciąży.

- ZUS z własnej inicjatywy nie kontroluje tej grupy osób - wyjaśnia "Rz" Wojciech Andrusiewicz z centrali ZUS. Oznacza to, że jeśli ZUS sprawdza, czym na zwolnieniu zajmuje się ciężarna oraz czy zostało ono poprawnie wystawione, to dokonuje tego na zlecenie pracodawcy. Dlaczego sam ich nie kontroluje?

- Bo nie są wykrywane nieprawidłowości podczas kontroli prowadzonych na zlecenie pracodawców - mówi Andrusiewicz.

Ciężarną sprawdzić może też sam pracodawca, jeśli zatrudnia więcej niż 20 osób. Zdaniem ginekologów najczęściej to kobiety proszą o zwolnienia, chroniąc się w ten sposób przed szefami nieprzyjaznymi macierzyństwu.

oprac. mrz

Autorka jest pełnomocnikiem do spraw kobiet Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność"

Zobacz więcej w serwisie:

Dobra Firma

»

Kadry i płace

»

Urlopy

»

Urlop wychowawczy

Dobra Firma

»

Kadry i płace

»

Urlopy

»

Urlop macierzyński i ojcowski

Dobra Firma

»

Kadry i płace

»

ZUS

»

Składki ZUS

»

Składki na zasiłku i urlopie

»

Urlop wychowawczy