Obowiązująca od dzisiaj nowelizacja prawa zamówień publicznych jest nadzwyczaj krótka, ale jej skutki będą daleko idące. Zgodnie z nią firma, z którą zostanie zerwany kontrakt, bo np. realizowała inwestycję z opóźnieniem, nie będzie mogła przez trzy lata startować w przetargach organizowanych przez tego samego zamawiającego.
Nie tylko z listy
Dotychczas z przetargów wykluczano jedynie te firmy, w przypadku których nienależyte wykonanie zamówienia potwierdził prawomocny wyrok sądowy. Są one wpisywane na tzw. czarną listę prowadzoną przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych.
Posłowie, którzy byli inicjatorami zmian, nie ukrywali, że ich bezpośrednim powodem były kłopoty z budową autostrady A1 przez spółkę Alpine Bau. – Przecież to kuriozalne, że firma, która dopuściła się skandalicznych opóźnień i na którą po zerwaniu kontraktu nałożono karę umowną, następnie wygrywa przetarg na dokończenie prac – tłumaczył poseł Zbigniew Rynasiewicz (PO), który reprezentował wnioskodawców w pracach nad projektem.
40 mln to kara za opóźnienie budowy autostrady A1
Szkopuł w tym, że nowe przepisy łatwo obejść. – Wystarczy, że wykonawca założy spółkę słup, która za niego wystartuje w przetargu i posłuży się jego doświadczeniem, żeby spełnić warunki. Jeśli coś z inwestycją pójdzie nie tak, to umowa zostanie rozwiązana z tym słupem, a prawdziwy wykonawca będzie miał czyste konto. Chyba nie tak powinno być stanowione prawo – mówi Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP.
– Jest to jak najbardziej wykonalne – potwierdza Artur Wawryło z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych. – Jeśli jednak będzie wykorzystywane przez spółki, to raczej przy rzeczywiście dużych inwestycjach, gdyż wymaga zachodu.
Bez sądowego wyroku
Zarzuty wobec nowelizacji są dużo poważniejsze. – Urzędnicy bez rozstrzygnięcia niezależnego sądu będą decydować o tym, czy były podstawy do rozwiązania umowy, a tym samym – czy firma będzie mogła startować w przetargach. Doprowadzi to do uzależnienia wykonawców od zamawiających – mówi Grzegorz Lang z PKPP Lewiatan. – W mojej ocenie nowelizacja jest niezgodna z konstytucją, gdyż oznacza, że prawo będzie działać wstecz. Firmy mogą być wykluczane za to, co stało się przed wejściem w życie nowych przepisów – dodaje Wołejko. – Dostrzegam też niezgodność z przepisami unijnymi. Wymagają one udowodnienia winy przedsiębiorcy. Trudno o tym mówić, skoro o wszystkim decydować będzie urzędnik. Gdyby Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził niezgodność, Skarb Państwa byłby narażony na wypłatę odszkodowań firmom, które zostały wykluczone z przetargów na podstawie nowych przepisów. Z argumentami tymi nie zgadza się Artur Wawryło.
12 wykonawców dotychczas wpisano na tzw. czarną listę
firm, które są wykluczane z przetargów
– Firma wykluczona z przetargu będzie mogła się odwołać do Krajowej Izby Odwoławczej, a więc spór rozstrzygnie niezależna instytucja. Przedsiębiorca będzie mógł dowieść swych racji – wyjaśnia. Jego zdaniem nowe przepisy, chociaż może niedoskonałe, idą w dobrym kierunku. – Niedawno doradzałem przy niewielkim przetargu na remont. Zamawiający nie mógł uwierzyć, że przepisy zmuszają go do udzielenia zlecenia firmie, której wcześniej wypowiedział umowę, bo nie radziła sobie z tą inwestycją, a która w drugim przetargu znów złożyła ofertę – mówi.
Podstawa prawna:
-ustawa z 25 lutego 2011 r. (DzU nr 87, poz. 484)