W przeciwieństwie do licytacji aukcje elektroniczne nie są osobnym trybem udzielania zamówień. Najpierw następuje tradycyjny przetarg, w którym przedsiębiorcy składają oferty na papierze. Zaproponowane ceny nie muszą być ostateczne. Prawdziwa walka toczy się dopiero w Internecie. Wówczas firmy mogą nie tylko oferować korzystniejszą cenę, ale też rywalizować w innych kryteriach, byleby umożliwiały one automatyczną ocenę (np. okres gwarancji). Każdy z uczestników widzi, na którym miejscu znajduje się jego oferta, a także ile punktów ma wygrywający. Pozwala to zamawiającym uzyskiwać korzystniejsze ceny.
Zamawiający musi zapowiedzieć aukcję już w ogłoszeniu o przetargu. W 2009 r. taka informacja znalazła się w 311 ogłoszeniach (na 163 tys. opublikowanych), w 2010 r. w 562 (na 190 tys. opublikowanych). Nie oznacza to jednak, że tyle aukcji przeprowadzono. Do ich rozpoczęcia konieczne są co najmniej trzy ważne oferty w tradycyjnym postępowaniu. Jeśli zainteresowanych jest mniej, to aukcji nie ma. Dlatego rzeczywista liczba internetowych dogrywek była jeszcze mniejsza.
Zamawiający korzystają z różnych rozwiązań informatycznych. [b]W pełni darmową platformę od roku udostępnia Urząd Zamówień Publicznych ([link=http://https://aukcje.uzp.gov.pl]https://aukcje.uzp.gov.pl[/link]), niektórzy wolą korzystać z płatnych narzędzi.[/b] Warszawski ratusz ma własne oprogramowanie do ich przeprowadzania.
Od e-aukcji może odstraszać wymóg posiadania bezpiecznego podpisu elektronicznego.
– Chcemy to zmienić. W założeniach do projektu nowelizacji znalazła się rezygnacja z konieczności opatrywania ofert w aukcjach elektronicznych bezpiecznym e-podpisem. Przedsiębiorca, który zaproponuje najkorzystniejsze warunki, w ciągu kilku dni po zakończeniu aukcji potwierdzałby je na piśmie – tłumaczy Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych. A jeśli uzna, że się zagalopował, i nie zechce podpisać kontraktu?
– Wówczas straci wadium – wyjaśnia Sadowy.
Chociaż zniesienie wymogu posiadania bezpiecznego e-podpisu bez wątpienia ułatwi prowadzenie aukcji, to trudno oczekiwać, że dzięki temu urzędnicy zaczną masowo korzystać z nowych technologii. [b]Licytacje elektroniczne, w których obowiązek stosowania bezpiecznego podpisu zlikwidowano, są ogłaszane jeszcze rzadziej niż aukcje. [/b] – Nie rozumiem, dlaczego możliwość przebijania ofert została zarezerwowana wyłącznie dla Internetu. Podczas moich szkoleń urzędnicy często mówią, że gdyby mogli prowadzić coś w rodzaju aukcji, tylko że na papierze, to na pewno korzystaliby z tej możliwości – uważa Artur Wawryło z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[mail=s.wikariak@rp.pl]s.wikariak@rp.pl[/mail][/i]
[ramka][srodtytul]Co mówią przepisy[/srodtytul]
Do tańszych zleceń lepsze licytacje
[b]Jeżeli wartość zamówienia nie przekracza tzw. progów unijnych[/b] (125 tys., 193 tys. lub 4,845 mln euro) to może ono zostać udzielone w licytacji elektronicznej. To odrębny tryb, w którym wszystko odbywa się w Internecie (poza złożeniem wniosków, bo te muszą dotrzeć do zamawiającego na papierze). W praktyce licytacje najlepiej sprawdzają się przy zamawianiu mniej skomplikowanych dostaw (np. sprzętu komputerowego czy artykułów biurowych) i prostszych usług (np. ochrona budynku, sprzątanie).[/ramka]
[ramka][b]Czytaj też [link=http://www.rp.pl/artykul/56463,597872-Internet-pozwala-zaoszczedzic-miliardy-.html]Internet pozwala zaoszczędzić miliardy[/link] [/ramka]
[/b] [ramka][b]Więcej [link=http://www.rp.pl/temat/56463.html]o zamówieniach publicznych w Internecie[/link][/b]
[b]Zobacz też [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=247401]ustawę - Prawo zamówień publicznych[/link][/b][/ramka]