Chińczycy już zdobyli intratne zlecenia na budowę dwóch odcinków autostrady A2. Teraz walczą o kolejne przy A1. Zdaniem polskich firm to dopiero początek ich ekspansji. – W krajach UE pomoc publiczna dla przedsiębiorców jest w praktyce zakazana. Tymczasem powszechnie wiadomo, że chińskie firmy są dotowane i dlatego mogą proponować ceny poniżej kosztów. Nie chodzi zresztą tylko o nie, ale szerzej o przedsiębiorców spoza Unii Europejskiej – mówi Janusz Zaleski, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, zapowiadając wystąpienie do władz z apelem o zmianę prawa.
[srodtytul]Można ograniczać[/srodtytul]
Polskie przepisy o zamówieniach publicznych dają firmom z całego świata równe szanse. Zgodnie z nimi przetargi muszą być prowadzone w sposób zapewniający zachowanie uczciwej konkurencji oraz równe traktowanie wykonawców. Pod
względem prawnym nic nie stoi na przeszkodzie, by wprowadzić ograniczenia. – Przepisy unijne nakazują równe traktowanie firm z UE, krajów objętych międzynarodową umową w sprawie zamówień rządowych (ang. Government Procurement Agreement – GPA) i ewentualnie innymi umowami handlowymi. Nie odnoszą się w żaden sposób do pozostałych państw – tłumaczy Aleksandra Sołtysińska, adiunkt w Katedrze Prawa Europejskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
[wyimek]42 proc. oszacowanej wartości zaproponowali Chińczycy w ofercie na jeden z odcinków autostrady A2[/wyimek]
Stąd postulat wprowadzenia ograniczeń wobec firm spoza UE i GPA. Pojawia się pytanie, na czym miałyby one polegać. – Wykonawcy spoza UE musieliby udowodnić, że spełniają wymagania unijne dotyczące chociażby pomocy publicznej czy warunków socjalnych pracowników – proponuje Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna. O wprowadzeniu takich przepisów musiałby oczywiście przesądzić polski parlament.
[srodtytul]Dumping zakazany[/srodtytul]
Główny zarzut polskich firm to zaniżanie cen ofertowych i proponowanie ich poniżej kosztów. Teoretycznie już teraz nasze przepisy pozwalają walczyć z tym procederem. Według nich oferty zawierające rażąco niską cenę powinny być odrzucane. – Tylko że podczas sporu przed Krajową Izbą Odwoławczą to stawiający zarzuty musi mieć argumenty, które przekonają skład orzekający. W praktyce udowodnienie tego jest najczęściej niewykonalne – mówi Dzierżanowski, postulując odwrócenie ciężaru dowodowego.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przekonuje, że drobiazgowo badała ceny zaproponowane przez Chińczyków przy autostradzie A2. – Dostaliśmy wyjaśnienia, które przekonały nas, że są to ceny rynkowe. Przewaga chińskiej firmy polegała głównie na tym, że dysponuje ona własnym kapitałem i nie musi brać kredytów na realizację nawet tak dużych inwestycji. Dzięki temu nie tylko nie płaci odsetek bankom, ale też może od razu kontraktować duże partie towaru, uzyskując niższe ceny – wyjaśnia Marcin Hadaj, rzecznik prasowy GDDKiA.
[ramka][b]Trudno z nimi rywalizować cenowo[/b]
W 2009 r. Chińczycy wygrali przetarg na budowę dwóch odcinków autostrady A2. Na odcinek A złożyli ofertę opiewającą na 754 mln zł.
Dla porównania: ceny zaproponowane przez konkurentów wynosiły od 990 mln do 1,3 mld zł. Odcinek C autostrady A2 chińskie konsorcjum zbuduje za 534 mln zł. Pozostałe firmy oferowały od 709 mln do 881 mln.China Overseas Engineering Group Co. Ltd wraz z konsorcjantami startowała też w przetargu na budowę drugiej linii warszawskiego metra. Tu jednak niższą cenę zaoferowało konsorcjum włosko-tureckie – 4,117 mld zł, podczas gdy Chińczycy chcieli 4,498 mld zł. Chińskie firmy walczą też o kolejne duże zlecenia przy budowie autostrady A1 Toruń – Stryków. Złożyły już wnioski o dopuszczenie do udziału w przetargu. [/ramka] [ramka] [b] [link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/02/22/chinczycy-walcza-o-polskie-zamowienia/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b] [/ramka]